Rozdział 34: Odrzucając słabość

10.9K 541 615
                                    

Rozdział 34: Odrzucając słabość

Za każdym razem kiedy był w bibliotece podziwiał barierę oddzielającą niedostępną, tajemniczą część od reszty pomieszczenia. Wyglądała naprawdę imponująco. Tym razem Aren również przez dobrą chwilę zapatrzył się na nią, ale w końcu otrząsnął się z zamyślenia i poszukał spojrzeniem osoby, którą spodziewał się tutaj znaleźć.

Orion siedział przy stoliku usytuowanym najbliżej bariery, notując coś zawzięcie na pergaminach zaścielających stół. Od czasu do czasu posiłkował się publikacjami otwartymi na potrzebnych informacjach rozłożonymi na pergaminach i pod nimi. Już na pierwszy rzut oka widać było, że praca łatwa nie jest i pochłonęła chłopaka bez reszty. Nie chcąc przeszkadzać, Grey bez słowa zajął miejsce naprzeciw i czekał cierpliwie, aż zostanie zauważony. Przez ten czas obserwował wynotowywane i konstruowane przez Blacka, dosyć zaawansowane zaklęcia. Większość z nich widział pierwszy raz na oczy. Przeczucie jednak mówiło mu, że dla siedzącego naprzeciw Oriona nie stanowiły jakiegoś szczególnego problemu.

Nie mając póki co innego zajęcia, zwrócił uwagę na pismo Ślizgona. Było czytelne, wyraźne, chociaż mniej ozdobne i finezyjne niż litery Abraxasa. Doszedł przy okazji do niezbyt przyjemnego wniosku, że i Malfoy i Black mieli ładniejsze pismo od niego. Jego litery bardziej przypominały bazgroły. Abraxas czasem nie potrafił ich rozczytać podczas korepetycji z run. Po chwili zastanowienia Aren skonstatował, że nie potrafi sobie przypomnieć jak wygląda pismo Riddle'a. Z pewnym zdumieniem jednak stwierdził, że bez problemu potrafi wyobrazić sobie smukłe dłonie Toma i ich dotyk... tak bardzo delikatny i... Zamrugał szybko przerywając tok swoich myśli i wracając do rzeczywistości. Z ulgą zorientował się, że Orion wciąż jeszcze pochłonięty jest pracą i zwyczajnie nie zauważył jego zamyślenia. Dopiero po chwili Black odłożył pióro i podniósł na niego wzrok. Przez dłuższą chwilę obserwował go z zainteresowaniem. Na koniec zagaił od razu swoim zwyczajem przechodząc do sedna sprawy:

- Zajęło ci to więcej czasu niż sądziłem. Myślałem, że księga zostanie już u mnie na stałe.

- Nie zostawiłbym Agresji. Po prostu ostatnie dni, jak może zauważyłeś, były dosyć aktywne. Trochę czasu zajęło mi dostosowanie się do tutejszego trybu prowadzenia zajęć.

- W porządku. Mam nadzieję, że pamiętasz co mi obiecałeś kiedy prosiłeś o przemycenie książki. Na wszelki wypadek wspomnę też o tym, że jak pewnie sobie przypominasz, ukryłem przed innymi twój stan po rozmowie z Dumbledore. Jeżeli informacje, które mi podasz będą niewystarczające, nie mogę obiecać, że zwrócę twoją własność. Chyba, że dostanę coś innego co dopełni zapłatę. Póki co myślę, że to miejsce niezbyt nadaje się do poufnych rozmów. Zbyt wiele oczu cię obserwuje, a to zdecydowanie nie ułatwia zachowania dyskrecji. Chodźmy do mojego pokoju.

Aren lekko skrzywił się na te słowa, ale w duchu przyznał Orionowi rację, co potwierdził krótkim skinieniem głowy. Obaj podnieśli się z miejsc, Black zebrał swoje rozliczne rzeczy i ruszyli w stronę kwater Hogwartu. W drodze Aren zamyślił się głęboko, instynktownie podążając za kolegą w odpowiednią stronę.

James w dalszym ciągu nie był pomocny ani na lekcji Starożytnych Run, ani podczas Opieki nad Magicznymi Stworzeniami. Na tych drugich zajęciach nawet nie zbliżał się do omawianych żabertów i cała podła praca spoczęła na nim, Arenie. Ponieważ nie otrzymał oczekiwanej pomocy od Hilla, nie zdążył dokończyć projektu. Na kolejnych zajęciach z tego właśnie powodu musieli obaj zostać po lekcjach i dokończyć pracę. Greya pocieszał jedynie fakt, że Hill musiał tam być wraz z nim. Nawet jeżeli znowu nie będzie pomagał to i tak straci również i swój czas. Aren odnosił wciąż jednak wrażenie, że James z jakiegoś powodu go obserwuje. Trudno póki co było pojąć o co może mu chodzić, ale wyraźnie realizował jakiś tam swój plan.

Signum TemporisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz