Rozdział 7

1.3K 96 9
                                    

– Bo...

– No śmiało! Miej odwagę to z siebie wykrztusić!

– Bo potrzebujesz ochrony! Jesteś słaba. Twoja psychika... nie dałabyś sobie sama rady. Mówisz, że mnie znasz. Tymczasem ja ciebie też zdążyłem przejrzeć na wylot. Wciąż trapią cię demony przeszłości. Zło, którego dokonałaś prześladuje cię na każdym kroku. Mimo że to wydarzyło się tak dawno temu, ty nadal nie potrafisz pogodzić się ze śmiercią Matta. Obwiniasz się za jego śmierć. Obwiniasz się za to, że nie zdołałaś go uratować przed śmiercią – wyrzucił z siebie Bucky.

Te słowa przepełniły czarę. Jane podeszła do Zimowego, zamachnęła się i z całej siły dała mu z liścia prosto w policzek. Udało się doskonale.

– Nigdy nie waż się wymawiać jego imienia, rozumiesz?! Nigdy! – krzyknęła, po czym zostawiła go z piekącą skórą i poszła do swojego pokoju.

Bucky zdał sobie sprawę z tego, co nawyrabiał. Co mu strzeliło do głowy?! Ale przecież ona też pojechała po bandzie, uraziła go. Stwierdziła, że nie ma jaj, by zacząć czuć. A jednak... miała rację, wypowiadając te słowa. Tymczasem on zachował się jak ostatni dupek, wspominając przy niej Matheusa. Nie miał prawa. Nie miał prawa tak jej ranić.

Chciał do niej iść, ale wiedział, że tylko pogorszy sytuację. Zamiast tego, poszedł do łazienki i wziął długi prysznic. Później ruszył do swojej sypialni. Jego pokój znajdował się na drugim końcu domu, więc z dala od Jane, ale musiał przejść się pod jej drzwi, by sprawdzić, czy tam jest. Musiał się upewnić, że wszystko jest w porządku.

Zbliżył się do dzielącej go od Jane przeszkody i usłyszał jej szloch. Kobieta wręcz zanosiła się płaczem, ale dźwięki wydawały się być przytłumione. Mężczyzna oparł czoło o drzwi i przez chwilę przysłuchiwał się jej niespokojnemu oddechowi i pociągnięciom nosem.

– Odejdź, James. Zostaw mnie w spokoju – szepnęła.

Jego ciało przeszył dreszcz. Od dawna nie usłyszał, by ktoś zwracał się do niego po imieniu w taki sposób. Tak naprawdę była jedyną osobą, która tak do niego mówiła. I w dodatku ta beznadziejność, jaka pobrzmiewała w jej głosie... Chciała, by sobie poszedł. Postanowił nie zwlekać długo i usłuchał jej prośby. Wściekły na siebie wrócił do pokoju i nie wychodził z niego przez resztę czasu. Kiedy w końcu za oknem się ściemniło, Bucky zamknął oczy i pozwolił, by błogi spokój snu przyjął go w swe ramiona.

***

Jak on śmiał? Jak mógł wypowiedzieć imię Matta? Przecież on nawet nie wiedział, kim Matheus był... Wiadomo, że akta wszystkich agentów T.A.R.C.Z.Y. wylądowały w Internecie i Bucky mógł dowiedzieć się stamtąd kilku rzeczy. Ale nigdzie nie mógł wyczytać informacji o więzi, jaka łączyła Jane i Matta. O tym wiedzieli tylko najbliżsi. Czyżby Steve mu o tym powiedział? Nie... Rogers to człowiek honoru. Nie powiedziałby niczego o Jane bez jej zgody. Ale coś napomknąć musiał, skoro Zimowy o tym wiedział.

Barnes zachował się naprawdę bezczelnie. W Jane zaczęła rodzić się nadzieja, że być może uda się jej dotrzeć do Bucky'ego, ale teraz wszystko prysło. W mgnieniu oka zmienił się z intrygującego faceta w bezduszną istotę. Jane nawet nie wiedziała, że tak ostro może zareagować. Pobyt w jej dawnym domu tylko pogarszał sytuację. Wszystko zwaliło się jej na głowę, przykre wspomnienia bombardowały jej umysł, tego po prostu było za wiele. Co do jednego James miał rację. Jane jest słaba, a jej psychika wygląda jak pobojowisko bo jakiejś krwawej bitwie.

Kobieta poczuła, jak łzy w jej oczach wzbierają coraz bardziej, by w końcu przedostać się przez przeszkody i zalać jej policzka. Jane wzięła z łóżka poduszkę i przycisnęła sobie do twarzy. Usiadła pod drzwiami i zaczęła krzyczeć. Krzyczała tak mocno, że w końcu zabrakło jej tchu. Wtem usłyszała, jak drzwi z łazienki się otwierają. Przycisnęła mocniej poduszkę, ale nie potrafiła przestać szlochać. Błagała w myślach, by James nie podchodził pod jej pokój. Chciała, by od razu poszedł do siebie, dał jej spokój. I przez chwilę myślała, ze rzeczywiście tak się stało. Jednak jej intuicja podpowiadała, że nie jest sama, ktoś stoi za drzwiami. Wtedy też usłyszała jego oddech.

Metal HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz