Rozdział 13

1.2K 81 23
                                    

Z kominka dochodziły dźwięki trzaskającego ognia. Płomienie powoli przygasały, ale ciepło od nich bijące było nadal mocne. Jane leżała z głową opartą na torsie Bucky'ego. Z rumieńcami na twarzy wspominała, co przed chwilą wydarzyło się między nią a Jamesem. Jej palce kreśliły kółka na jego klatce piersiowej, coraz bardziej zbliżając się do miejsca, w którym metalowa ręka łączyła się z ludzkim, ciepłym ciałem. Gdy opuszki jej palców dosięgnęły licznych blizn wokół rany, mężczyzna wzdrygnął się.

– Czy to cię nadal boli? – zapytała.

– Nie. Lata spędzone pod batem Hydry nauczyły mnie, co to prawdziwy ból. Ale wkrótce i na to się uodporniłem.

– Co... co oni ci robili? – głos Jane zabrzmiał niepewnie. Znała to uczucie, gdy ktoś wypytywał się jej o rzeczy, które wolałaby wymazać z pamięci, dlatego nie chciała zniechęcać Jamesa. Wiedziała, że odpowie jej, kiedy będzie gotowy. Długie milczenie mężczyzny było dla niej sygnałem, że tej nocy niczego się nie dowie. Jednak ku jej zaskoczeniu, Bucky zaczął mówić. A rzeczy, które jej opowiedział były tak straszne, tak przerażające, że dopiero teraz tak naprawdę w pełni zrozumiała i poznała Jamesa. Ogarnęło ją współczucie, szał i radość. Radość, że on już tego nie musi przeżywać.

W pewnych momentach opowieści, Jane słyszała, jak jego głos się załamuje. I to ją jeszcze bardziej dobijało. Kiedy skończył, opowiedziała mu o swoim życiu. O codzienności, która praktycznie każdego dnia była dla niej koszmarem. O wielu sytuacjach, w których próbowała się zabić i o momentach, w których obiecała sobie, że będzie twarda, że przeżyje ojca i będzie jego przeciwieństwem. O tych wszystkich nocach spędzonych w grobowcu matki. O upokorzeniu, jakiego doznawała w domu i szkole. O wycieńczających treningach. Nie powiedziała mu tylko o jednym. Nie powiedziała mu o Kristen. O biednej, małej Kristen. To, co zrobiła tamtego dnia, będzie prześladowało ją do końca życia i taka kara była już dla niej wystarczająca. Nie chciała, by James się o tym dowiedział, bo wtedy spojrzałby na nią jak na morderczynię. Nigdy o tym nie mówiła. Wszystkie uczucia, jakie w sobie tłamsiła z powodu tamtego dnia, zżerały ją od środka. Mimo to, nigdy nie była w stanie tego z siebie wydusić. Niszczyła siebie, ale wiedziała, że jest to winna Kristen.

Po godzinach rozmów o okropnych rzeczach, których nie byli w stanie zmienić, zaczęli rozmawiać o teraźniejszości. W głównej mierze śmiali się z walki Rogersa z nowoczesnością. Musieli odreagować poprzednie przygnębiające tematy. W pewnym momencie James zapytał o coś Jane, jednak nie usłyszał już odpowiedzi. Kobieta smacznie chrapała, wydając z siebie ciche pomrukiwania. Bucky zaśmiał się pod nosem i okrył porządnie jej nagie ciało kocem. Następnie oparł plecy o dół sofy i wpatrując się w dogasający ogień, zaczął rozmyślać. To, co usłyszał i to, co sam powiedział nie pozwoliło mu zasnąć. Postanowił więc czuwać.

***

James rozważał wszystkie za i przeciw jego ułaskawienia i oddania papierów w odpowiednie ręce. Cieszył się, że Stark był skory do pomocy, a to, co ma zrobić, może pomóc innym przyjaciołom Steve'a. Wiedział, że za niedługo wezwą go do sądu, a wszystkie jego zbrodnie zostaną wyciągnięte na wierzch. Poznał też ludzką naturę na tyle by wiedzieć, że mało kogo interesuje przyczyna. Liczy się sam uczynek. A mordercy mało kto chce słuchać. Mimo to był gotów na wszystkie oskarżenia i upokorzenia, bo był to winien Rogersowi. Za jego poświęcenie i lojalność. Teraz, kiedy Bucky miał na kogo liczyć, wszelkie przeszkody wydawały się być do pokonania. Jego rozmyślenia przerwała Jane. Kobieta najpierw zaczęła cicho szeptać, ale jej głos po chwili stał się donośniejszy, aż w końcu zaczęła krzyczeć. Jej ciało pokryły kropelki potu, a spod przymkniętych powiek wypływały łzy. Bucky bez zastanowienia wziął Jane na ręce i opatuloną w koc, wyniósł na zewnątrz. Usiadł na schodach, nie bacząc na mróz z nich bijący. Snowy zauważył poruszenie w domu i wybiegł za swoimi nowymi właścicielami, jednak po chwili pognał w krzaki, znikając im z oczu. Kobieta skuliła się i coraz mocniej wtulała się w klatkę Zimowego, jakby próbowała ukryć się w jego wnętrzu. James odciągnął ją delikatnie od siebie, bo mogła się udusić. Odchylił jej głowę do tyłu i odgarnął włosy przylepione do jej twarzy. Dotknął jej policzka i zaczął ją budzić. Po chwili Jane otworzyła oczy. Gdy ujrzała nad sobą zatroskanego Bucky'ego nie wytrzymała i wybuchnęła płaczem.

Metal HeartOù les histoires vivent. Découvrez maintenant