Rozdział 14

1.2K 81 3
                                    

Ogień pochłonął praktycznie wszystko. Smród dymu i spalenizny opanował całą okolicę. Jasne płomienie wysokie na dwa metry rozjaśniały mroki nocy. Wydawało się, że niebo zsyła na ziemię popiół i żar. Groźny żywioł zawładnął domem Jane, z każdą sekundą zmieniając go w ruinę.

Bucky powoli rozchylił powieki. Nie wiedział, co się dzieje, ani gdzie się znajduje. Przez chwilę nie wiedział nawet kim sam jest. Mężczyzna podparł się na łokciach do pozycji półleżącej. W jego uszach rozlegał się oszałamiający pisk, który doprowadzał go do pasji. Zimowy Żołnierz zamrugał kilkakrotnie i rozejrzał się wokół siebie. Nagle drzewo zajęte ogniem niebezpiecznie przechyliło się w jego stronę, by w końcu upaść na ziemię. James w ostatniej chwili uskoczył w bok, tym samym ratując sobie życie. Był nieźle pokiereszowany, każdy najmniejszy ruch kosztował go sporo bólu i wysiłku. Nagły skok adrenaliny otrzeźwił go, mężczyzna w mgnieniu oka przypomniał sobie gdzie jest i co właśnie się dzieje. Wtem do jego uszu dobiegły głosy. Były bardzo przytłumione, być może przez odległość dzielącą go od ich właścicieli lub przez ciągły szum w uszach, który był skutkiem eksplozji. Gdy James wytężył wzrok, ujrzał sylwetki ludzi przy dużym helikopterze po drugiej stronie lasu. To oni na nich napadli, to oni zabili Snowy'ego i wszystko zniszczyli. Bucky poczuł ogromną złość, która jednak natychmiast wyparowała, gdy usłyszał krzyk.

– Jane – szepnął.

Mężczyzna poderwał się do biegu. Temperatura wokół niego była niebezpiecznie wysoka, lecz on zdawał się nie zwracać na to uwagi. Wiedział tylko, że musi biec. I zdążyć na czas.

Im bliżej był, tym więcej widział. Dostrzegł jak Jane szamocze się z trzema mężczyznami. Jej ubrania były całe poszarpane i brudne. Była zbyt roztrzęsiona, by dać sobie radę. Jedyne, co jej pozostawało to krzyczeć. Wtem ujrzała Bucky'ego. On tego nie zauważył, gdyż był za daleko, lecz jej oczy rozbłysły na sam jego widok. Miała nadzieję, że uratuje ją. Wierzyła w to z całych sił.

– James! – krzyknęła. To tylko zmotywowało Zimowego do dalszego biegu. Mężczyzna miał wrażenie, że dystans wcale się nie zmniejsza. Siła eksplozji była tak wielka, że rozdzieliła ich, a jego odrzuciła na drugi koniec podwórza.

Jeden z agentów Hydry podążył za spojrzeniem Jane i dostrzegł Zimowego Żołnierza gnającego w ich stronę. Dał znać swoim towarzyszom, by się pospieszyli. Jednak kobieta, którą schwytali utrudniała im misję. Dlatego łysy mężczyzna znajdujący się już we wnętrzu helikoptera wyskoczył z maszyny, podszedł do Jane od tyłu i uderzył ją czymś w głowę. Zadał cios na tyle mocno, że kobieta straciła przytomność. Bucky widział, jak wrzucają Jane do helikoptera, niczym zwykłe mięso. Starał się biec jeszcze szybciej, ale złamane żebra spowalniały go. Miał wrażenie, że ogień, który miał za plecami znalazł drogę do jego wnętrza i pali wszystkie jego organy.

Dzieliły go już dosłownie metry, gdy nagle helikopter poderwał się do góry. James skoczył, ale udało mu się jedynie złapać za nogę jednego z agentów. Jego „koledzy" widząc, że Zimowy Żołnierz może lada chwila wspiąć się i dostać się do helikoptera, wyrzucili nieszczęśnika. Obaj mężczyźni wylądowali z hukiem na ziemi. To tylko pogorszyło stan Bucky'ego, jednak on się nie poddawał. Doczołgał się do agenta Hydry i zacisnął swą metalową rękę na jego szyi.

– Gdzie ją zabrali?! – krzyknął. Mężczyzna nic nie odpowiedział, więc Zimowy powtórzył pytanie. Zwiększył ucisk i nagle z ust agenta popłynęła krew. James nie chciał go zabijać, bo wiedział, że może go wykorzystać jako swojego informatora.

– Nawet nie próbuj zdychać! – rzucił, szarpiąc ciało. Dopiero po chwili dostrzegł kawałek drewna wystający z piersi agenta, na który musiał się nadziać przy upadku.

Metal HeartWhere stories live. Discover now