Rozdział 4

258 39 10
                                    

- Powinienem już Cię zostawić i pozwolić Ci w spokoju spać, prawda? - powiedziałem z delikatnym uśmiechem, przerywając w ten sposób ciszę, która zapadła między nami. Chyba obaj czuliśmy się nieco niezręcznie. Pomimo tego, jak bardzo tajemniczy wydawał mi się Even, tak naprawdę konkretniej mówił o tym, czego pragnie. Wiedziałem, że chciał poczuć moje usta na swoich. Wiem to, bo mi to powiedział. A ja... Dużo myślę, mało za to mówię. Wydaje mi się, że jestem takim prostym, łatwym do rozgryzienia człowiekiem, ale tak naprawdę... On nie może mieć stuprocentowej pewności co do tego, co chcę, co czuję. Ma swoje domysły i zapewne jedynie na nich bazuje.

- Rozbudziłeś mnie, to teraz weź za to odpowiedzialność - odparł wpatrując się w moje oczy. Odgarnął kołdrę z miejsca obok siebie i poklepał prześcieradło, w zapraszającym geście. Zaśmiałem się cicho, po czym chętnie zająłem miejsce obok chłopaka, a ten przykrył mnie kołdrą.

- W jaki sposób mam wziąć na siebie odpowiedzialność? - zapytałem uśmiechając się pod nosem, jednak wzrok miałem skierowany na jego kołdrę.

- Zabaw mnie - jego głos był pewny, stanowczy i nie wyczułem w nim ani odrobiny rozbawienia. Wzdrygnąłem się nieco zmieszany i delikatnie odwróciłem głowę, by na niego spojrzeć. Kiedy nasz wzrok się skrzyżował, Even uniósł w geście pytającym brew, jednak się nie odezwał.

- Może... - zacząłem i zagryzłem dolną wargę. - Pogramy w Monopoly? - zaproponowałem, jednak wybuch śmiechu chłopaka, wprowadził mnie w zakłopotanie. To, że mamy już prawie 18 lat, nie znaczy, że nie możemy grać w gry z dzieciństwa! A raczej... Ja mam jeszcze 17 lat. Even musi być starszy, skoro zakupił nam alkohol. A więc... Zmienił szkołę na ostatni rok nauki? Za tym musi kryć się jakiś poważny powód... W końcu jest to problematyczne, prawda?

- Jasne, Isak. Pograjmy w Monopoly - odparł w końcu, kiedy udało mu się opanować śmiech. Wciąż byłem zmieszany, jednak uśmiechnąłem się do niego i opuściłem łóżko.

- To ja idę po grę, a Ty idź do kuchni. Tam się najlepiej siedzi i gra - rzuciłem wychodząc z jego pokoju. Mam wrażenie, że podjąłem dobrą decyzję. Pokazałem mu, że jestem nim zainteresowany, jednocześnie dając mu do zrozumienia, że zanim zrobię jakikolwiek krok w jego stronę, chcę go dobrze poznać. To jest najrozsądniejsze, prawda? Nie chcę dopuścić do siebie kogoś, kto odejdzie po kilku miesiącach, bądź okaże się mieć nieodpowiedni dla mnie charakter. Uważam swoje wnętrze za najbardziej intymną część swojego ciała, intymniejszą, niż ciało. Dlatego do tej strefy nie mam zamiaru wpuszczać byle kogo.

Wchodząc do swojego pokoju, od razu udałem się do szafy. Na dole posiadała dwie duże szuflady, w których trzymałem gry planszowe. Mało kto, jeśli patrzeć na moich rówieśników, inwestuje w tego typu gry. Jednak ja jestem ich ogromnym zwolennikiem. To są piękne godziny zabawy w dobrym towarzystwie. Monopoly znalazłem między innymi, bardziej bądź mniej skomplikowanymi grami. Musimy z Evenem wypróbować wszystkie! Mamy czas, w końcu razem mieszkamy. 

Zanim jednak udałem się do kuchni, otworzyłem część szafy z ubraniami. Znalazłem czarny T-shirt, który na siebie ubrałem, dzięki temu nie będę czuł się taki nagi. Wziąłem grę w dłonie i poszedłem do kuchni, gdzie Even robił kanapki. Położyłem na blacie, który był przymocowany do ściany i imitował stół, grę, po czym podszedłem do chłopaka i zerknąłem mu przez ramię. 

- Co robisz? - zapytałem, po kolei patrząc na wszystkie warzywa.  Poczułem jak chłopak lekko się wzdryga, jednak postanowiłem to zignorować.

- Matko, Isak, nie skradaj się tak. Wystraszyłeś mnie - mruknął dalej powoli krojąc pomidory. Odpowiedziałem mu śmiechem, po czym usiadłem na blacie obok wszystkich składników.

EVAK - Zwyczajna historia, nadzwyczajnej miłości.Where stories live. Discover now