Rozdział 8

188 30 9
                                    


Sam nie wiem jak wyobrażam sobie trzymanie dystansu między nami. Przecież teraz mieszkamy pod jednym dachem, prawda? Jak mam go unikać? Mam nie wychodzić z pokoju, nasłuchiwać, kiedy nie ma go w kuchni? Przecież to paranoja! Jednak nie jestem pewny, czy uda mi się wytrzymać jego wzrok... Jego widok. Poza tym są wakacje... Naprawdę mam zamiar spędzić je zamknięty w czterech ścianach przez ból w sercu, spowodowany nieznanym mi chłopakiem?

Nie mogę zachowywać się jak ostatnia ciota, najdelikatniej mówiąc. Siedzę w pokoju i ryczę, bo chłopak, który mi się spodobał ma dziewczynę? No bez jaj! To nie pierwsza i nie ostatnia sytuacja, gdy ktoś kto mi się spodoba, nie jest w moim zasięgu. 

Skoro to nie pierwszy raz, to dlaczego tak cholernie boli?

Potrząsnąłem głową w zamiarze odrzucenia wszystkich myśli o Evanie. Jak mam zamiar o tym wszystkim zapomnieć, kiedy ciągle wracam do wszystkiego myślami?

Wziąłem kilka głębszych oddechów, wstałem i podszedłem do szafy, którą po chwili otworzyłem. Wyciągnąłem z niej torbę i zacząłem pakować do niej swoje ciuchy, bieliznę i najpotrzebniejsze rzeczy. Ubrałem się, zarzuciłem ją na ramię, wsunąłem w kieszeń portfel i telefon, na nogi ubrałem trampki i opuściłem mieszkanie, patrząc na swoje stopy. Bałem się, że jak będę patrzył przed siebie, zobaczę Evena i nie będę w stanie wyjść.

Ja: Jestem w drodze do Ciebie. Przygarniesz mnie na kilka dni?

Odpowiedź dostałem niemal od razu.

Jonas: Jasne. Jak tylko przyjdziesz, musisz opowiedzieć mi wszystko.

Po odczytaniu wiadomości, schowałem telefon i zagryzłem dolną wargę. Jonas ma racje - muszę mu wszystko opowiedzieć. Jest moim najlepszym przyjacielem. Jeśli będzie trzeba, uderzy mnie i powie, bym się ogarnął. A jeśli będę potrzebować pocieszenia, to przytuli mnie i pozwoli wypłakać.

Zawsze byłem tym bardziej kruchym. Mimo, iż jesteśmy w tym samym wieku, zawsze czułem, że Jonas jest zdecydowanie starszy. Traktuję go jak starszego brata, mimo, iż dzielą nas jedynie miesiące. Zawsze twardo stąpa po ziemi, podczas, gdy ja latam w świecie marzeń. Sprowadza mnie na Ziemię, a kiedy mu się nie uda to w porę, to daje swoje ramię, bym mógł wyrzucić wszystkie swoje smutki.

Jonas jest prawdziwym przyjacielem. Najlepszym.

Nie miałem ochoty na spacer, toteż wsunąłem w uszy słuchawki, zarzuciłem kaptur na głowę i wsiadłem w autobus. Nienawidzę komunikacji miejskiej, ale ona sprawi, że znajdę się u szatyna szybciej. Wysiadłem kilka przystanków dalej, przeszedłem kawałek i znalazłem się przed bramą do domu Jonasa. Chłopak stał na podwórku, a kiedy mnie zobaczył, podszedł do bramki i ją otworzył.

Bałem się rozmowy z Jonasem. Wiedziałem, jak łatwy, jak żałosny się okazałem. Jak łatwo dałem się omamić Evanowi. Jednak milcząc nie sprawię, że ta sytuacja przestanie istnieć. Stało się, byłem głupi, a teraz przyszło mi się na głos do tego przyznać.

-Kawa, herbata, coś mocniejszego? - zagadnął mnie przyjaciel, kiedy znaleźliśmy się w salonie. Moje ciuchy były już u niego w pokoju, a ja szykowałem się mentalnie do opowiedzenia mu całej sytuacji.

-Mimo, iż ciało mówi alkohol, rozum chce herbaty. Więc poproszę z cytryną. - odparłem z lekkim uśmiechem. Naprawdę chciałem alkoholu, jednak poprzedniej nocy, kiedy również tak bardzo go potrzebowałem, okazał się moją zgubą. Teraz, kiedy jest dopiero popołudnie, nie mam zamiaru sięgać po alkohol. Nie będę się staczał, zachowywał inaczej przez tego chłopaka. Skoro chcę wrócić do codzienności, muszę starać się o "normalność" w każdej sytuacji.

EVAK - Zwyczajna historia, nadzwyczajnej miłości.Where stories live. Discover now