Rozdział 14

182 26 10
                                    

  - Od kiedy zabawa uczuciami innych jest taka śmieszna? - głos Emmy rozbrzmiał w całym salonie. Była zdenerwowana i nie starała się tego ukryć. Stała ze skrzyżowanymi rękoma w progu, jednak po chwili zaczęła iść w moim kierunku.  

Kompletnie zapomniałem o jej obecności tutaj. Trochę śmieszne, prawda? W końcu to jej dom.

A przede wszystkim zapomniałem o tym, że skoro Sonja znalazła się na tej imprezie, a potem przyszła tutaj razem z Emmą, to najprawdopodobniej dobrze się znają.

Co, jeśli się przyjaźnią?

Jednak... Chyba nie powiedziałem nic złego, prawda? Czy za coś, co powiedziałem, Sonja może obrazić się na Evena, znienawidzić go? Wątpię. A jestem w 100% pewny, że jeśli moje przypuszczenia co do ich przyjaźni są słuszne, Sonja na pewno dowie się o każdym słowie które tu wypowiedziałem.

Chociaż może źle łączę fakty? Wcale nie muszą się ze sobą przyjaźnić. Po prostu razem zeszły na śniadanie, czy coś.

Podniosłem się z kanapy, by być na mniej więcej takim samym poziomie co rozgniewana dziewczyna. Oczywistym było, że szykuje się kłótnia, a po jej minie było widać, że ma ochotę wcielić w naszą "miłą" pogawędkę rękoczyny. Dlatego wolałem być przygotowany na wszystko.

- Emma, przesadzasz. Nikt nie śmieje się z sytuacji w jakiej znalazła się Sonja - mruknąłem, kiedy dziewczyna stanęła kilka centymetrów ode mnie.

- Poza tym nieładnie tak podsłuchiwać - wtrącił się William, za co został podwójnie ukarany. Karcącym spojrzeniem Emmy oraz kuksańcem od swojej dziewczyny. Dosyć mocnym.

- Jestem w swoim domu, więc raczej mam największe prawo z was wszystkich do słuchania słów wypowiedzianych w tych pomieszczeniach - fuknęła zirytowana, jednak po chwili ponownie zwróciła się do mnie.  -  Tak dla Twojej wiadomości oni nie zerwali. I raczej nie zerwą.  Jesteś tylko kolejnym maniakalnym epizodem Evena, który Sonja przeczeka. Znam ją. Wiem jak to wszystko wygląda. Even Cię nie kocha - po tych słowach po prostu opuściła salon. Nie bardzo interesowało mnie to, w którym kierunku się udała. To jej dom, więc to ja powinienem stąd wyjść.

Co mają oznaczać jej słowa? Jestem "epizodem maniakalnym" Evana? Co to ma znaczyć?

- Jeszcze nigdy nie słyszałem, by ktoś nazwał kogoś "maniakalnym epizodem" - mruknęła Noora, łapiąc mnie za nadgarstek.

- Ja też nie. Zazwyczaj określa się kogoś jako przygodę, a nie epizod - dodał William, patrząc na mnie z troską. Ja jedynie westchnąłem i zabrałem rękę od Noory. Miałem ochotę stąd wyjść.

Znowu poczułem ten dziwny  ból. Czułem, wręcz wiedziałem, że Sonja znowu wszystko zniszczy.

- Isak nie rób nic głupiego. Jej o to chodziło - zanim ruszyłem do przodu, zatrzymały mnie słowa Sany. - Powiedziała to po to, byś w niego zwątpił. Nie możesz tego zrobić. Na pewno nie teraz. On potrzebuje twojego zaufania, twojej wiary, więc daj mu to. On w ciebie wierzy, więc nie rozczaruj go, Valtersen. Poczekaj tu na niego albo idź po swojego chłopaka. Zaufaj mu - głos dziewczyny był nadzwyczaj poważny. Miała racje, Emma powiedziała to ze złości. Jednak... Sana nie wie czemu Emma jest na mnie taka wściekła. Jako przyjaciółka Sonji nie chciałaby, by była ona z chłopakiem, który ją "zdradza", czy też rani, prawda? Powiedziała to po to, by zranić mnie, bo ją w pewien sposób odrzuciłem. Jednak tego moja ukochana przyjaciółka nie wie. Dlaczego, więc wzięła to aż tak na poważnie i kazała mi nie zawieść Evena?

Mam dziwne wrażenie, jakby wiedziała więcej od nas wszystkich. Głupie, prawda?

Even, gdzie jesteś? Co Wy tam tak długo robicie? Jak będzie między nami, kiedy znowu Cię zobaczę?

Boję się zobaczyć blondyna z Sonją. Boję się zobaczyć ich splecione dłonie.




EVAK - Zwyczajna historia, nadzwyczajnej miłości.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz