Rozdział 5

258 36 14
                                    

Czułem jak przyjemne ciepło wypełnia mnie całego od środka, jednak najwięcej skupiało się go tam, gdzie dotykał mnie niebieskooki. Przymknąłem na chwilę powieki, by cieszyć się jego dotykiem tak bardzo, jak tylko jestem w stanie. Nie obchodziło mnie to, że w filmie zapewne dzieje się teraz coś ważnego. Film zawsze mogę cofnąć, obejrzeć jeszcze raz, a czy znów kiedykolwiek poczuję dotyk Evena... Tego nie mogłem być pewny.

Wygodna poduszka, dodatkowo przyjemny dotyk Evena... To wszystko działało na mnie niesamowicie kojąco. Nic dziwnego, że nie zorientowałem się, kiedy zasnąłem.

***

Do ponownego otwarcia oczu zmusiło mnie światło słoneczne, które uderzało raz po raz w moje powieki. Mruknąłem niezadowolony, a kiedy chciałem odwrócić się na drugą stronę, poczułem dziwnego rodzaju opór. Jednak postanowiłem go zwalczyć. Kiedy udało mi się odwrócić, poczułem na swoich ustach czyjś oddech i wtedy otworzyłem zdziwiony oczy. Przede mną leżał Even. Spał. Spojrzałem na swoje biodro i zrozumiałem już, dlaczego odczuwałem opór. Chłopak dalej mnie obejmował.

Uśmiechnąłem się pod nosem i położyłem dłoń na jego policzku. Słońce delikatnie rozjaśniało twarz blondyna, a jego włosy były poczochrane, natomiast oddech spokojny i równomierny. Myślałem, że to był sen. Myślałem, że wspólne oglądanie filmów i to, że mnie objął, było snem, albo co najwyżej moim wyobrażeniem. Jednak... To była prawda i obecna sytuacja jest tego dowodem.

Wpatrywałem się w śpiącego niebieskookiego, tak, jakby miał za chwilę zniknąć. Cóż, najpewniej to się za niedługo stanie. Obudzi się, opuści ten pokój, a ta sytuacja pozostanie jedynie przeszłością, nie mającą wpływu na kolejne wydarzenia w jego życiu. 

To był idealny moment, by naprawdę dobrze mu się przyjrzeć. Kształt brwi, nosa, długie rzęsy, lekkie zmiany skórne, czy też zarost, który był delikatnie widoczny. Nawet się nie zorientowałem, kiedy mój wzrok powędrował na jego pełne, teraz nieco suche usta. Suche w taki sposób, że kusiły, by dostarczyć im odrobinę wodę... Kusiły, by je zwilżyć... Przez swoje myśli, nie zwróciłem również uwagi na to, że gładziłem go ciągle kciukiem po policzku. Zdałem sobie z tego sprawę dopiero w momencie, kiedy poczułem na swojej dłoni, tej, na jego twarzy, inne ciało obce. A dokładniej jego dłoń. To mnie jakby "obudziło" i przeniosłem wzrok z jego ust, na zaspane oczy, które się we mnie wpatrywały. Pogładził mnie swoją dłonią, po tej mojej, a ja poczułem, jak zaczynam się peszyć. Czy on właśnie przyłapał mnie na tym, że wpatruję się w niego, kiedy śpi? Tak, zdecydowanie tak... Nie wiedziałem jak mam się w tej sytuacji zachować, jednak jego głos mnie z tego wybawił.

-Dzień dobry, śpiochu - szepnął, a ja poczułem delikatne ciarki na plecach, spowodowane jego  chrypką. Uśmiechnął się do mnie, co  z chęcią odwzajemniłem.

-Dzień dobry, Even. - odparłem, nie odrywając wzroku od jego oczu. Żaden z nas nie zwiększył odległości od tego drugiego, żaden z nas nie cofnął dłoni. Leżeliśmy tak blisko siebie, że oddychaliśmy własnym powietrzem. Dla mnie ta chwila mogła trwać wiecznie, nigdy się nie kończyć. Dzień, który rozpoczyna się od widoku Evena, jest chyba najcudowniejszym momentem na świecie.  Nie wiem jak długo leżeliśmy w ciszy, po prostu na siebie patrząc. Nie obchodziły mnie mijane sekundy, minuty. Liczył się dla mnie błękit jego oczu, ciepło jego ciała oraz...

Dźwięk mojej komórki.

Gdybym mógł spędzić cały dzień z blondynem w łóżku, po prostu na niego patrząc, byłby to idealny dzień. Jednak kiedy tylko mój telefon zaczął dzwonić, westchnąłem, a chłopak jakby wyczuwając, że mam zamiar odebrać, zabrał swoją dłoń i odsunął się ode mnie, kładąc powoli na plecach.

EVAK - Zwyczajna historia, nadzwyczajnej miłości.Where stories live. Discover now