Rozdział 15

187 30 14
                                    

-Trudno jest mi tak całkowicie mu zaufać - zacząłem po długiej chwili ciszy. Wszyscy na mnie spojrzeli z wyczekiwaniem na ciąg dalszy. Cicho westchnąłem. - Znamy się krótko. Dobrze wiecie jakie mam problemy z zaufaniem. Do tego... Pojawił się tak nagle. Zawrócił mi w głowie... Mam wrażenie, że to wszystko jest cholernie niebezpieczne.

-I zapewne masz racje. Jednak nie dowiesz się, nim nie spróbujesz - Noora jak zawsze miała rację.

-Wiemy, jakie masz problemy z zaufaniem. I dobrze wiemy, że nie darzysz pierwszej lepszej osoby uczuciem. A skoro poczułeś coś do Evana... Nie pozwól mu tak łatwo odejść -  Jonas zna mnie najdłużej. Jego słowa zawsze biorę do siebie.

- Idź do niego - jako ostatni odezwał się William, przytulając do siebie swoją dziewczynę. Wszyscy mu przytaknęli i uśmiechnęli się do mnie, dodając mi tym otuchy. Wziąłem głęboki oddech i skierowałem się do wyjścia. Ubrałem na nogi trampki i wyszedłem z mieszkania. Nie wiedziałem gdzie mogę ich znaleźć, dlatego na początku postanowiłem udać się do ogrodu na tyłach.

I to był strzał w dziesiątkę.

Stali na przeciwko siebie, w małej odległości. Poczułem dziwne ukłucie w żołądku i zacząłem się do nich zbliżać.

- Even... To Twój kolejny epizod. Zrozum to. Za kilka dni wszystko wróci do normy, znowu będziemy razem. I będzie dobrze.

Ich rozmowa wyglądała tak, jakby Sonja próbowała coś wmówić chłopakowi. A on jakby powoli zaczynał się łamać. Wyciągnęła do niego dłoń, ale zanim ułożyła ją na jego policzku, odezwałem się.

- Mogłabyś zabrać łapska od mojego chłopaka? - ich spojrzenia od razu pokierowały się na mnie. - Even, kochanie. Chodźmy już. - powiedziałem z lekkim uśmiechem, patrząc mu prosto w oczy. Widziałem w nim zmieszanie, ale i ulgę. Czyżbym przyszedł w momencie, w którym mnie potrzebował?

- Znasz go chwilę i myślisz, że pozjadałeś rozumy?! - wykrzyknęła blondynka. Chłopak szybko do mnie podszedł i złapał za dłoń.

-Chodźmy stąd - szepnął i zaczął mnie ciągnąć do wyjścia z posesji Emmy.

- On jest chory! Zobaczymy co zrobisz jak za jakiś czas jego uczucia do ciebie znikną i będzie uważał cię za sen! Kiedy pozbędzie się cię ze swojego życia! - dziewczyna nie odpuszczała. Szła za nami i krzyczała. Była oburzona, ale i zraniona, czego nie starała się ukryć.

Chciałem się zatrzymać i w końcu dowiedzieć się o co w tym wszystkich chodzi. Co oznacza, że Even jest chory? O co chodzi z tymi epizodami? Mam przeczucie, że to wcale nie chodzi o inne określenia słowa "przygoda". Spojrzałem na blondyna i to dało mi do zrozumienia, co miała na myśli Sana.

Nie mogę teraz się zatrzymać i zapytać o wszystko Sonję. To nie z nią jestem. Mój chłopak trzyma mnie teraz za rękę, jest przerażony i chce stąd uciec. Widzi we mnie wsparcie.

Nie mogę tego zniszczyć.

Ścisnąłem mocniej jego dłoń, a  kiedy na mnie spojrzał, uśmiechnąłem się do niego. Razem opuściliśmy działkę Emmy i zaczęliśmy iść w stronę centrum. Jednak w pewnym momencie się zatrzymałem, co zdziwiło chłopaka.

Ująłem jego policzki w dłonie i złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek.

- Powiesz mi, kiedy będziesz gotowy - szepnąłem, a on po tych słowach mocno mnie do siebie przytulił.

______

Tęskniłam za tym opowiadaniem. Przepraszam za nieobecność.

Ktoś jeszcze pamięta losy Evana i Isaka? Ktoś jeszcze chce kolejne rozdziały?

Obiecuję być regularna w stawianiu rozdziałów.


EVAK - Zwyczajna historia, nadzwyczajnej miłości.Where stories live. Discover now