{7}

81 11 5
                                    

<TY>

Rapi starał się codziennie Cię odwiedzać. Przynosił Ci jedzenie, bo w szpitalu mieli ohydne jedzenie. Jak zawsze z resztą.

Jutro mieli Cię wypisać z czego się bardzo cieszyłaś. Około szesnastej przyszedł do Ciebie Rapi.

- Hej, jak tam? - uśmiechnął się w twoją stronę, co odwzajemniłaś. Miał w obydwu dłoniach po siatce.

- Co ty znowu kupiłeś?- zapytałaś z miną "znowu?".

- Jedzonko oraz owoce. Musisz się dobrze odżywiać i dostarczać mnóstwo witamin.- uśmiechnął się przez co ukazały się jego urocze dołeczki. Ty zaczęłaś się topić od środka. - Kiedy Cię wypisują?- zapytał Cię gdy zaczął rozpakowywać dla Ciebie jedzenie.

- Em...- wyrwałaś się jakby z transu.- Jutro po południu. Nie lubię jakoś szpitali, więc się cieszę. Najgorsze jest co innego.- westchnęłaś ciężko, co zwróciło uwagę chłopaka.

- Co takiego?- usiadł na brzegu łóżka.
- Wywalili mnie z roboty. Myślałam, że szefowa jest serio miła i się o mnie martwi. Ona jednak dała mi wolne, bo zatrudniła kogoś innego i czekała tylko żeby mnie wywalić.- znowu ciężko westchnęłaś.

- A rodzice? Nie pomogą Ci finansowo?- no i co miałaś mu powiedzieć?

- Em... wątpię, aby mi pomogli.- popatrzyłaś na niego smutno.

- Ale, oni chyba... nie...- nie dałaś mu dokończyć, bo wiedziałaś co chciał powiedzieć.

- Nie, nie. Oni żyją, tylko nie mam z nimi kontaktu. No, wiec... to ciężki temat.-  spuściłaś głowę. Poczułaś jak jego dłoń głaszcze Cię po głowie. Poczułaś jak Ci serce szybciej zabiło. Miałaś ochotę rzucić się na niego i pocałować go, jednak się powstrzymałaś.

<RM>
Było mi trochę głupio pytać o jej rodziców, zwłaszcza po tym co powiedziała. Zrobiło mi się przykro i pogładziłem ją po głowie. Poczułem jak prąd przeszywa moją dłoń i poczułem ciepło w sercu. Frendzone... będę cierpiał w wielu momentach, ale bycie przy niej tak blisko mi wystarczy. Jest ona uroczą istotką, którą mam ochotę ucałować, ale muszę się powstrzymać. Wystarczy mi ta bliskość. 

Przegadaliśmy większość czasu, przy okazji dopilnowałem ją aby zjadła cały obiad. Graliśmy w karty i w masę innych gier. Niestety musiałem już iść, ale obiecałem jej że przyjdę jutro ją odebrać, aby sama nie wracała. Jest jeszcze trochę słaba, a nie mogę pozwolić na to aby znowu zasłabła gdzieś. 
Przed wyjściem ucałowałem lekko jej czoło, pomachałem i wyszedłem.

<TY>

Ten dzisiejszy dzień miło spędziłaś z Rapim. Obiecał Ci, że przyjdzie jutro Cię odebrać i odprowadzi do domu. Uznałaś to za kochane. 
Gdy Cię pocałował delikatnie w czoło, poczułaś motyle w brzuchu i odjęło Ci na chwilę mowę. Byłaś w totalnym szoku. Odmachałaś mu i gdy wyszedł, wtedy poczułaś jak Cię policzki pieką. Bez patrzenia w lusterko wiedziałaś, że wyglądasz jak soczysty pomidor. 
I co teraz? 

Piosenka w mediach:
KAYEF - Nichts ist fur immer (Musikvideo) HD

Rap Monster {IMAGINE} ✎Where stories live. Discover now