Burza [BillDip]

1.4K 99 12
                                    

Szalała burza. Potężna ulewa bębniła o dach kroplami lodowatej wody. Porwisty wiatr wył opętańczo. Drzewa uginały się pod jego naporem słaniając gałęziami po ziemi. Żywioły prowadziły zaciekłą wojnę. Trudno było zgadywać kto wygra, woda czy wiatr. Żarówka zamrugała. Raz, drugi, trzeci. Zaświeciła znowu. Mrug, mrug. W końcu zgasła pogrążając pokój w ciemnościach. Czarne niebo przecięła błyskawica. Oślepiający blask ukazał kłębek zwiniętych w kącie koców. Wśród materiałów siedział chudy nastolatek trzęsąc się jak w spazmach. Zakrywał uszy i zaciskał oczy. Byle tylko nie widzieć i nie słyszeć burzy. Starał się myśleć o przyjemnych rzeczach, lecz strach przyćmiewał wszystko inne. Nie potrafił uspokoić oddechu. Skulił się jeszcze bardziej gdy kolejny tej nocy grzmot rozdarł pozorny spokój. Drzwi skrzypnęły i otworzyły się powoli.

- Bill, jesteś tu?- zapytał Dipper wchodząc.

Szatyn rozejrzał się po prawie pustym pomieszczeniu. Na podłodze przy oknie leżał materac z rozkopaną, żółtą pościelą jakby ktoś w pośpiechu opuścił prowizoryczne łóżko. Trochę dalej stał niski, drewniany stolik, a na nim kubek już zimnego mleka. Omiótł wszystko wzrokiem po raz drugi. Dopiero po chwili dostrzegł skulonego pod ścianą blondyna.

- O boże, nic Ci nie jest?!- zapytał klękając przed chłopakiem. Tamten nie zareagował.- Bill...- potrząsnął jego ramieniem. Nic.

Jeśli wcześniej się niepokoił to teraz był wręcz przerażony. Nigdy nie widział, żeby Bill się tak zachowywał. To do niego nie pasowało! No bo jak to Król Chaosu, międzywymiarowa istota, która prawie zniszczyła całe miasto dowodząc bandą pobratymców, kuli się po kątach? Chociaż nie... Raz widział. Jasna grzywka opadała na czoło demona oraz policzki, na których wyraźnie odcinały się mokre strużki. Potworny huk wstrząsnął domem. Bill mimowolnie pisnął. I wtedy Dipper zrozumiał. Nachylił się, ostrożnie jak najdroższy skarb objął drżącego demona.

- Spokojnie. Jestem tu. Nigdzie nie idę.- mówił kojąco głaszcząc go po plecach. Czekał cierpliwie aż się uspokoi.- Zawsze przy Tobie będę. On już nigdy Cię nie skrzywdzi. Nie pozwolę by ktokolwiek Cię skrzywdził. Twój ojciec odszedł. Pozbyliśmy się go raz na zawsze. Spokojnie. Jestem tu. Kocham Cię.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Napisałam to podczas... Burzy! Nigdy byście nie zgadli, co?

Kolorowy wiatr |ᴍᴜʟᴛɪғᴀɴᴅᴏᴍ ᴏɴᴇ sʜᴏᴛs| ✓Where stories live. Discover now