Ciastka [Ladrien]

628 35 0
                                    

Był zimowy, chłodny wieczór. Padał śnieg. Kolorowe, świąteczne lampki zdobiły domy i witryny sklepów. Paryżu nie atakowali superzłoczyńcy, nie było klęsk żywiołowych, pożarów, ani Chloe nie zgubiła pierścionka. Miała chwilę wolnego. Nie wiedziała czemu to robi, ale czuła, że musi go odwiedzić. Zaczepiła nakrapiane, czerwone jojo o kant dachu i zjechała do góry nogami wisząc na lince.

Za dużą, przeszkloną ścianą zobaczyła pokój o jakim marzyłby każdy nastolatek. Był duży, chyba większy od całego jej mieszkania, miał ściankę wspinaczkową, najnowszy sprzęt do gier i gigantyczne, wyglądające na miękkie łóżko. Na nim właśnie leżał blondwłosy chłopak- Adrien Agreste. Zapukała. Nastolatek poderwał się do siadu i rozejrzał nieprzytomnie. Włosy uroczo sterczały mu na wszystkie strony. Biało-błękitna piżama w paski nieco zsunęła się z ramienia. Zamrugał, otworzył usta i potykając się o kołdrę podbiegł do okna otwierając je.

- B-biedronka?- wydukał z niedowierzaniem. Uśmiechnęła się kiwając głową.

- Mogę wejść?- spytała.

- Jasne.- odsunął się robiąc jej miejsce. Wskoczyła saltem lądując zgrabnie na czarnym, puchatym dywanie- Cz-czemu...?

- Nie wiem.- odpowiedziała szczerze- Lubię oglądać twoje zdjęcia w gazetach i postanowiłam poznać młodą ikonę mody.- jako Marinette nie potrafiła z nim normalnie pogadać, a jako Biedronka pozwalała sobie na... to coś, taką bezpośredniość. Co dziwniejsze czuła się z tym całkiem naturalnie- Ładny pokój.- rzuciła.

- Dź-dzięki.- zarumienił się. Była piękna gdy światło i cień tańczyły w jej czarnych, spiętych w kucyki włosach, idealna gdy duże, fiołkowe oczy z zaciekawieniem lustrowały biurko, doskonała w każdym calu.

- Kto to? Twoja starsza siostra?- zapytała niespodziewanie wskazując na zdjęcie młodej, zielonookiej blondynki oparte o ekran komputera.

- Mama.- sprostował- Umarła cztery lata temu. Złośliwy nowotwór mózgu. Nie miała szansy na przeżycie.- wyliczył cicho, chłodno.

- Przepraszam. Nie powinnam pytać.- naprawdę poczuła się głupio. Co ja tu, do jasnej Anielki, robię?!- pytała w myślach.

- Nie szkodzi.- podniósł wbity do tej pory w podłogę wzrok- Ach! Mam coś dla ciebie.- przypomniał sobie o prezencie, który Czarny Kot miał wręczyć ukochanej. Raczej nic się nie stanie jeśli zrobi to Adrien. Czyż nie?

Wydobył z czeluści szuflady opakowane folią spożywczą związaną ładną, czerwoną wstążką ciastka. Trochę niepewnie podał superbohaterce pakuneczek.

- Dziękuję.- teraz to jej policzki pokrył rumieniec- Ja... Muszę już iść. Dobranoc.- i wyskoczyła przez okno znikając w ciemności.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozpieszczam Was ;)

Kolorowy wiatr |ᴍᴜʟᴛɪғᴀɴᴅᴏᴍ ᴏɴᴇ sʜᴏᴛs| ✓Where stories live. Discover now