Grzesznik [Winter Soldier]

431 33 1
                                    

Podobno grzesznik ma prawo prosić o rozgrzeszenie. Podobno nikt nie jest stracony i może otrzymać wybaczenie w oczach Boga. Lecz co jeśli o odpuszczenie występków prosi sam diabeł?

Bucky czuł się diabłem. Miał krew na rękach... Teraz nawet rąk nie miał. Metalową protezę odłączono, by nie zrobił nikomu przypadkiem krzywdy. Nie dało się uratować jego ludzkiej ręki. Zmiażdżona kilogramami metalu nie nadawała się do niczego. Mógł tylko patrzeć szklistym wzrokiem, jak lekarze w zielonych kombinezonach podłączają całą aparaturę i wstrzykują substancję usypiającą.

Kiedy się obudził, pielęgniarka uśmiechnęła się i powiedziała, że ma niesamowite szczęście. Twierdziła, że zdarzył się cud, bo prawie nikt nie wierzył, że przeżyje. Bucky nie podzielał jej entuzjazmu. Spojrzenie zawiesił na blado-błękitnym suficie. Kobieta wyszła zawiadomić lekarzy. Czuł chłód. Przejmujący, przeszywający aż do kości, promieniujący ze środka, od strony serca ziąb mrożący duszę. Było tak, jakby stracił ostatnią cząstkę dawnego życia.

Czyjaś dłoń delikatnie pogładziła brązowe, posklejane potem i kurzem włosy, wyrywając mężczyznę z letargu. Steve był smutny, ale też pełen ulgi.

- Nawet nie masz pojęcia, jak się bałem, Buck. Tak się cieszę, że żyjesz.

Bucky się nie zgadzał. Wolałby umrzeć.

10.04.2018

Kolorowy wiatr |ᴍᴜʟᴛɪғᴀɴᴅᴏᴍ ᴏɴᴇ sʜᴏᴛs| ✓Where stories live. Discover now