Część 9

377 44 5
                                    



- To strasznie dziwne uczucie stać nad własnym grobem. – stwierdziła Agnes, kiedy wraz z Adrianem odwiedziła cmentarz, na którym spoczywali nie tylko jej rodzice, ale i ona sama. Przyjechali do NY sami, by Adrian mógł też zobaczyć nowe mieszkanie Alice i Rona.

Adrian milczał, wpatrując się we własne okulary, przytwierdzone do nagrobka, na którym już od dawna widniała tabliczka z napisem „Agnes French" . Jemu samemu nie wydawało się to aż tak niezwykłe. Jego grób też przecież znajdował się gdzieś tam, w odległej Anglii. Na tym samym cmentarzu, gdzie spoczywała i ona. Monarchini. Agnes spojrzała na swego ukochanego. Równie zatroskana co i on.

- O czym myślisz?

Jasno kremowe róże, zupełnie świeże, stały w wazonie przytwierdzonym na pomniku.

- O tym, że dla nas, Bogów Śmierci to nie jest aż tak dziwne. Twoja dusza to ty! A ciało? Co za różnica? Ziemska powłoka! Ta czy inna? Jesteś piękna duszą i sercem, moja śliczna Agnes. Za to cię kocham!

Ona przytuliła się do jego ramienia, całując w policzek. Nagle pomyślała o czymś, co pewnie dawno powinno jej przyjść do głowy. A o co zapytała do tej pory tylko raz. I nie otrzymała odpowiedzi.

- Twój grób też gdzieś istnieje, prawda?

Adrian spojrzał na nią spokojnie. Jednak w jego sercu już czaił się dziwny niepokój. Nie chciał odpowiadać na te pytanie. Wiedział jednak, że ta chwila nadejdzie. Chwila na rozmowę o jego przeszłości. Obiecał to przecież Agnes. Jednak milczał.

- No bo sam przecież mówiłeś, że każdy Shinigami to były samobójca. W głowie mi się nie mieści, że mogłeś kiedyś targnąć się na swoje życie! Co cię skłoniło do takiego kroku? Nic nie wiem o tobie, wciąż jeszcze. Nic poza tym, że jesteś wspaniałym Bogiem Śmierci. Szlachetnym, dobrym, mądrym i wyrozumiałym. Jesteś ideałem, którego innym stawia się za wzór. A na dodatek jesteś moim Adrianem. Kocham cię, ale...

- Ale?

- Właśnie dlatego chce cię poznać lepiej. Wiedzieć o tobie wszystko to, co pozwolisz mi poznać.

- Nie wiem czy to dobre miejsce na takie wyznania.

- To wracajmy do domu! I tak dziwnie się tu czuję! Patrząc na własny nagrobek.

Adrian poczuł jak Agnes drży, więc przytulił ją mocno.

- Dobrze, wracajmy.

- Zrobię pysznej herbaty, usiądziemy przy kominku i porozmawiamy, dobrze?

Adrian odsunął się od niej. Nie był jeszcze gotów na takie rozmowy. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach i Śnie. A tak naprawdę bał się, że kiedy Agnes pozna jego przeszłość, znienawidzi go i odejdzie. A nie umiał już bez niej żyć. Kochał ją bezgranicznie i za nic nie chciał ranić, jednak odsunął się i rzekł o wiele za chłodno, niż powinien.

- Nie jestem jeszcze gotów na takie wyznania. Mam nadzieję, że to uszanujesz.

I odszedł cmentarną alejką, zostawiając Agnes samą , w zupełnej konsternacji. Pierwszy raz odkąd byli razem tak ją potraktował. Oschle i obojętnie. Strach jaki nim kierował, nie pozwolił mu na inne postępowanie. Być może zachował się jak tchórz, nie pierwszy raz zresztą. Ale nigdy w stosunku do Agnes. Walcząc z wyrzutami sumienia i ochotą, by wrócić, objąć ją, przeprosić i o wszystkim powiedzieć, ruszył szybciej w całkiem odwrotnym kierunku. Musi pobyć sam. Musi pomyśleć, co robić dalej.

Agnes łzy zapiekły pod powiekami. Bardziej czuła, niż wiedziała, że coś niedobrego dzieje się z jej Shinigami. Co takiego spotkało Adriana Crevana w jego ziemskim życiu, że bał się jej o tym opowiedzieć. Inaczej przecież by nie postąpił tak, jak teraz. Nigdy, przenigdy by jej nie zostawił. Może czas popytać o to kogoś innego? Skoro Crevan nie ma zamiaru jej nic powiedzieć.

Ocierając łzy, pomyślała o Grellu. Ten to zawsze chętnie udziela wszelkich informacji. Na pewno jej powie, co wie na ten temat. A jak czegoś nie wie, to tym bardziej stanie na głowie, by się dowiedzieć. A ona skrzętnie to wykorzysta. Dość tych tajemnic! I z tym postanowieniem, wróciła sama do krainy Bogów Śmieci, by pogadać z rudzielcem. Adrian ma być szczęśliwy i ona zrobi wszystko, by tak było. Nie chce oglądać więcej jego smutnej twarzy. Nie chce widzieć w tych cudnych oczach strachu i smutku. O wiele bardziej woli, kiedy spoglądają na nią z miłością.

***

Grell wyszedł z gabinetu Willa, jak zawsze wkurzony na Spearsa. Na dodatek ta jego baba! Musiała być obecna, przy tym jak William ochrzania go jak zwykle?! Czy ta dwójka już na zawsze będzie razem? Trzasnął drzwiami o wiele za mocno, nic sobie z tego nie robiąc i wściekły poczłapał korytarzem. Jednak kiedy ujrzał na jego drugim końcu Agnes, od razu się rozpromienił. Blondynka była zupełnym przeciwieństwem Barbary. Miła, grzeczna, uległa i dobra. Nie dziwota, że Adrian tak ją kochał.

- Witaj śliczna Agnes. Jak tam twoja wnusia? Dawno jej nie wiedziałem! Kochane maleństwo.

- Grellu! Dobrze, że cię widzę!

- Ja też się cieszę! – stwierdził on – ale co cię sprowadza do Biblioteki Shinigami? Adrian też tu jest?

- Nie! Nie ma! I dobrze! Bo ja muszę pilnie pogadać z tobą właśnie. Na osobności! I Adrian nie może się o tym dowiedzieć!

- Serio? – zdziwił się rudy.

- Jak najbardziej! To gdzie pójdziemy?

- Na pewno nie do mnie! W świecie ludzi będzie chyba najbezpieczniej. Ale co się stało?

- Dowiesz się, mój drogi Grellu! Ale chodźmy stąd. Jak najszybciej!

cdn... 

MIŁOŚĆ SHINIGAMIWhere stories live. Discover now