Pukanie do drzwi się nasiliło. Rudzielec otworzył jedno zaspane oko. Za oknem świeciło słonce. Która mogła być godzina? Nie miał pojęcia. Kto się tak dobija? Po chwili drzwi się otworzyły i zobaczył w nich Williama.
- Jeszcze śpisz? Leniu! Pobudka! Praca czeka!
- Czemu bladym świtem mnie budzisz? Jakieś trzęsienie ziemi czy jak? Dałbyś się wyspać swemu najlepszemu Żniwiarzowi.
- Dobre sobie – prychnął Will – jest prawie południe! A ty nadal w łóżku! Nie było cię na porannym spotkaniu, to musiałem zobaczyć, co się dzieje. Gdzieś balował w nocy, że śpisz do tak później pory?
- Balowałem? No wiesz! Muszę się wysypiać, bo to dobrze wpływa na moją urodę. Nie będę się pokazywał ludziom z podkrążonymi oczyma! Co tak pilnego się kroi, że nie możesz tam wysłać innego Shinigami?
- Wszyscy już dawno pracują! Tylko ty leniuchujesz Sutcliff! Wstawał!
I Spears podszedł do łóżka, by zerwać kołdrę z wciąż leżącego w nim rudzielca.
- Zwariowałeś! Już wstaję!
Grell dźwignął się z niemałym trudem. Pierwszy raz tak przyspał i był zły nie tylko na Williama, ale i na siebie samego.
- Przez te stresy jakie mi fundujesz robią mi się worki po oczami.
Spojrzał niechętnie w ogromne lustro wiszące nad komodą przy łóżku.
- Ja ci funduje stresy? – zapytał rozbawionym tonem Will.
-A co nie?
Grell przysunął twarz do lustra.
- O! Zobacz! Robią mi się pierwsze zmarszczki!
- Bredzisz Sutcliff, Bogowie Śmierci nie mają zmarszczek, my się nie starzejmy, zapomniałeś?
- No zobacz! – rudy jakby go nie słyszał – tu koło oka!
- Lepiej zbieraj tyłek i do roboty!
- Zaraz! Muszę się doprowadzić do porządku, by wyglądać jak człowiek! – zdenerwował się Grell.
- Nie jesteś nim! – powiedział wkurzony teraz Will.
- Ale kiedyś byłem, prawda?
William spojrzał na przyjaciela. Co ten rudy? Teraz mu się przypomniało?!
- Jak każdy z nas, mój drogi.
Spoglądali na siebie chwilę w milczeniu, a potem Spears rzekł.
- Masz pół godziny! Ogarnij się i zjedz coś! Potem cię widzę u siebie w gabinecie!
I wyszedł trzasnąwszy drzwiami. Grell niechętnie odwrócił wzrok i znów spoglądał na swe odbicie w lustrze. Will nie ma racji. Shinigami może się nie starzeją, ale na pewno robią mu się zmarszczki! No i te cienie pod oczami! Ohyda! Spoglądał na swe odbicie o wiele za długo. Przystojniaczek no, no! Ciekawe czy jako człowiek był równie ładny? O dziwo, jeśli się zastanowić, nie pamiętał nic ze swego ludzkiego życia! Czy wszyscy Shinigami tak mają? Nie miał pojęcia. No i kogo by tu o to zapytać?
***
Grell siedział od kilku minut w opustoszałej jadalni Instytutu Shinigami. Jadł spóźnione śniadanie a może raczej wczesny obiad. Tak naprawdę był ogromnie zdzwiony i zły, że przyspał. Owszem lubił się wysypiać, ale tym razem to nie było to! Zawsze budził się sam, na czas, jadał spokojnie posiłki w towarzystwie kolegów i zawsze był obecny na porannym przydziale obowiązków na dany dzień. Apetyt też jakoś mu dziś nie dopisywał. Grzebał widelcem w ostygłej jajecznicy i spoglądał na pustą salę. Nagle drzwi skrzypnęły i stanął w nich nikt inny a Lawrence Anderson, czyli ich ukochany Ojciec. On też nie był na swoim stanowisku, przy okularach? Co się dziś dzieje w tym Instytucie?
- Grell! Tu się ukrywasz!
- Wcale się nie ukrywam! Śniadanie jem...- burknął.
- Tak, wiem! William mi powiedział, że cię tu znajdę.
- Szukałeś mnie? A coś się stało?
- Nie! Nic zupełnie! – uśmiechnął się Ojciec.
Grell uświadomił sobie, że któryś raz zadaje dziś to pytanie i nie otrzymuje odpowiedzi. Także od samego siebie.
- To o co chodzi?
- Martwię się mój kochany Grellu.
- Martwisz? O co?
- O wiele rzeczy!
Lawrence usiadł naprzeciwko rudego.
- O to, że coraz nas mniej! O Adriana, bo dziwnie się ostatnio zachowuje. O ciebie też, kochany!
- O mnie? Dlaczego?
- Bo marniutko wyglądasz. Przepracowujesz się ostatnio!
Grell jakby się ożywił.
- No, aby ty jeden to widzisz! Bo Wiliam ta oferma tak zapatrzony jest w tą swoja laleczkę barbie, że już nic go nie obchodzi. Tylko każe mi pracować i pracować...- skrążył się.
- Tak, wiem! Will się stara Grellu. Pracuje równie ciężko. Barbara również.
- Taaa jasne! Mnie to już nikt nie docenia...
Zamilkł przestraszony, bo przecież właśnie przed chwilą ojciec sam powiedział, ze Grell ciężko pracuje. Wpatrywał się skruszony w swoją jajecznice, jakby ją wiedział pierwszy raz w życiu. Ojciec wstał i położył mu dłoń na głowie.
- Jesteś naprawdę wyjątkowy Grellu Sutcliffie.
I z tymi słowy wyszedł, a Grell został sam z wyrzutami sumienia.
YOU ARE READING
MIŁOŚĆ SHINIGAMI
FanfictionTo już czwarta, dawno Wam obiecana część i kontynuacja "Okularów Shinigami"