Rozdział 8

1.7K 108 10
                                    


Następne tygodnie upłynęły , jak z bicza strzelił. Codzienna rutyna stała się moją egzystencją. Przyzwyczaiłam się do życia szarego, normalnego człowieka. Oczywiście nie ograniczało mi to kontaktów z moimi przyjaciółmi. Mogłabym szczerze powiedzieć, że miałam (prawie) wszystko, czego potrzebowałam do życia. Tak było do pewnego dnia. Wszystko zaczęło się, jak zazwyczaj. Rano wstałam, a że była sobota mogłam poleniuchować w domu. Wszystko pewnie by było po staremu gdyby. Właśnie to gdyby zaczęło wszystko zmieniać.

Zeszłam na dół na śniadanie. Przeszkodził mi w tym telewizor. A raczej to, co w nim usłyszałam.

Zeszłej nocy znaleziono ciało 22 - letniego Scotta Browna, którego zwłoki leżały obok starej fabryki materiałów kosmetycznych. Jak udało nam się ustalić, jego ciało pozbawione było krwi. Policja odmówiła komentarza na ten temat. Przy okazji chcemy zwrócić uwagę na to, że to już kolejne tego typu morderstwo w naszym mieście w ostatnim miesiącu. Wszystkimi ofiarami byli mężczyźni w różnym wieku.

Chciałaś normalne życie, to je masz. Całe szczęście, że jestem tylko nastolatką i mnie to nie dotyczy. Tak sobie myślałam do czasu, kiedy ktoś mi je przerwał:

Znalazłam się w  pięknym ogrodzie, marzeniu każdego człowieka. Bujne winorośle zwisały obficie z drewnianej altanki, umiejscowionej na środku tego imponującego obiektu. Różne rodzaje i kolory kwiatów zachęcały, aby spocząć obok nich.  Wśród tych okazałych roślin przechadzała się Fire, na której twarzy wykwitł uśmiech, kiedy tylko mnie zobaczyła. Widok jednej z sióstr spowodował zapalenie się czerwonej lampki alarmowej w moim umyśle.

- Witaj Fire. Co mnie do ciebie sprowadza?

- Oj Alex, a ty jak zwykle prosto z mostu?

- Jakżeby inaczej. Nie owijajmy w bawełnę. Znam cię troszkę, więc wiem, że skoro tu jestem to znaczy, że coś się stało. 

- No dobra skoro tak stawiasz sprawę, to owszem. Nie jesteś tu towarzysko. Obserwujemy cie z siostrami, więc wiem, że jesteś na bieżąco jeżeli chodzi o wydarzenia mające miejsce w twoim mieście.

- Czyli mam przez to rozumieć, że to nie była robota zwykłych ludzi?

- Nie dość, że nie była, to jeszcze nie była to robota ludzi.

- Czyli kogo?

- Jednego z dziesięciu najgroźniejszych demonów. Mormo, bo tak każe się nazywać jest upiorem, przybierającym postać kobiet, która wysysa krew z mężczyzn.

- A co ja mam z tym wspólnego, bo przecież nie przypadkiem mi o tym mówisz jak mniemam?

- To twoje kolejne zadanie. 

- Nie, nie, nie. Ja odeszła z tamtego świata. Zostawiłam za sobą magię, żywioły i potwory. Chcę żyć normalnym życiem. Do tego zadania znajdźcie kogoś innego.

- Alex ty nic nie rozumiesz. To nie pierwszy lepszy demon. Żeby  go pokonać trzeba mieć naprawdę potężną moc. 

- No to znajdźcie taką osobę. Bo ja pasuję.

- Zmieniłaś się. Nie jesteś tą Alex, którą znałyśmy.

- Masz rację. Jestem osobą, która ochroniła świat przed zagładą. Poświęciłam wiele, a mimo to wszystko, wszyscy ruszyli dalej mimo, że ja zostałam w tym samym miejscu. 

- Alex są ważniejsze rzeczy niż ty sama. Rozumiem, że możesz czuć się rozczarowana, ale popatrz na tę sprawę z innej strony. Jak już mówiłam Mormo atakuje mężczyzn. Jak byś się poczuła gdyby wśród jej ofiar znaleźli się twoi bracia, czy tato, a ty wiedziałabyś, że nie zrobiłaś nic, aby temu zapobiec?

- To inne podejście do tematu. Przepraszam cię Fire, ale mogłabym wrócić do siebie? Chciałabym to wszystko w spokoju przemyśleć. To, co mi powiedziałaś dało mi nowy punkt widzenia. Muszę się nad tym zastanowić.

- Oczywiście. Jak podejmiesz decyzję pomyśl moje imię, to porozmawiamy. Do zobaczenia. 

Nic więcej nie mówiąc podeszła do mnie tradycyjnie całując mnie  czoło, a wizja rozpłynęła się.

No to teraz mam twardy orzech do zgryzienia. Nie walczyć to się wydaje dobrą opcją. A nuż moich bliskich ominie kontakt z ta szkaradna bestią. Drugim wyjściem jest walczyć. W moim mniemaniu jest tą opcją gorszą do wybrania. Przywołałam w pamięci obraz mojej mamy. Szczęśliwa, kochająca męża i synów. Czy taka byłaby po stracie jednego z nich? Czy warto zaryzykować życie moich bliskich dla własnego pozornego szczęścia? Dla wielu ludzi byłaby różna odpowiedź w zależności od charakteru. Dla mnie była tylko jedna...

Cztery żywioły - powrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz