Rozdział 25

1.3K 82 1
                                    


Otworzyłam oczy. Co zobaczyłam? Znajomy pokój, znajdujący się w skrzydle szpitalnym. Nie chciałam o nic pytać, bo zaraz pewnie i tak wszystkiego się dowiem. Moje zdrowie-  bajka. Najważniejszym w tym wszystkim było to, że świat był bezpieczny. 

Tak sobie wmawiałam do momentu, kiedy zobaczyłam otulający całą moją rękę bielutki, jak śnieg bandaż. Oho czyli jednak rany, które odniosłam w swojej astralnej postaci nie były tylko moim wymysłem. Niestety.

W moim krótkim życiu większa jego część była nudna, jak z flaki z olejem. Ta część, która zaczęła się od przyjazdu do Akademii to już całkiem inna bajka, w której powinnam dostać na stałe łóżko w szpitalnym skrzydle. 

Przez drzwi sali, w której się znajdowała weszła moja przyjaciółka, ale nie sama. Towarzyszył jej Nate. Uśmiechnęłam się. Lepszy rydz niż nic, co w tym wypadku oznaczało to, że oni są rydzem. 

- Alex obudziłaś się.

- Tak. A co, miałam tak spać do końca świata?

- No nie, ale wiesz wspomnienia wracają.

- Teraz to co innego. Mormo żyje, ale to już nie mój problem.

- Ale jak to? Nie było twoim celem zabicie jej?

- No niby tak, ale w trakcie naszej małej potyczki priorytety się zmieniły. 

- Co mam przez to rozumieć?

- To, że miałam w postaci astralnej być bezpieczna, a okazało się to picem na wodę. Była to całkiem rzeczywista walka, w której moje rany bolały. Powiedzcie mi w ogóle, jak znalazłam się tutaj?

- Cóż, z naszej perspektywy wszystko co się wydarzyło pewnie wyglądało dużo lepiej niż z twojej, ale kiedy na twojej ręce zaczęły pojawiać się rany, to delikatnie mówiąc nas to przeraziło. Czekaliśmy cierpliwie, aż w końcu Mike oprzytomniał. Ty natomiast upadłaś na podłogę. Nie wiedzieliśmy co robić, a biorąc pod uwagę to, że byłaś ranna przetransportowanie cię tutaj było najlepszym pomysłem.

- No dobra, a tak ogólnie rzecz biorąc to długo spałam?

- Od wczoraj. Jak się walka skończyła było już pod wieczór. Od kiedy cię tu przynieśliśmy spałaś jak zabita. Tak właściwie co tam się wydarzyło, że wróciłaś w takim stanie?

- Sama zadaje sobie do tej pory to pytanie. Jedno wiem na pewno. Miałam być bezpieczna, a okazało się to bujdą. Gdy z trudem zadałam Mormo rany, ona się z nich bez problemu wyleczyła. Mój jedyny pomysł na wyjście z tej sytuacji był strzałem w dziesiątkę. Gdyby nie on, to pewnie w tym momencie bym z wami nie rozmawiała.

- Nawet tak nie mów.

- Mówię tylko prawdę. W pewnym momencie było ze mną tak kiepsko, że zaczęłam się żegnać ze światem.

- To co przechyliło szalę na twoją stronę?

- Nie co, a kto. No cóż, w tym momencie Mormo zajmują się duchy jej ofiar. Każdy ma prawo do zemsty, a że przy okazji przyczynią się do ocalenia świata, to w tym momencie dla nich drugorzędna sprawa. Uwierzcie mi, jak ją widziałam tuż po tym, jak się nią najęły to aż zrobiło mi się jej szkoda. Nie rozpamiętujmy jednak dłużej tego, ma na co zasłużyła.

- Dokładnie. Alex jest jeszcze jedna sprawa.

- Mianowicie?

- Podczas jakżeby to rzec transu odwiedził mnie Aaron. Razem z Cornelią chcieli z tobą rozmawiać i chyba cię przeprosić, a mój brat chce pogadać z tobą w cztery oczy, ale nie pytaj o czym, bo nie wiem.

- Soniu. Weź głęboki wdech i wydech. Spokojnie.

- Jak mogę być spokojna? Wiesz szantażem chciał mnie zmusić, abym go do ciebie zaprowadziła. Gdy wyszłam, jak zobaczyłam go z tą.... Po prostu się wkurzyłam. Ale postanowiłam ci o tym powiedzieć, żebyś przypadkiem nie była zaskoczona, jeżeli się na ciebie napatoczy.

- Nie chcę z nim na razie rozmawiać. W tym momencie mam ważniejsze sprawy na głowie- powiedziałam, po czym znacząco spojrzałam na swoją rękę.

- Dobra my już ci nie przeszkadzamy. Wypoczywaj. Później jeszcze wpadniemy.

Nic więcej nie mówiąc zostawili mnie samą. Tak. To najbardziej lubię. Ja sama w sali szpitalnej. Miodzio. Ale co człowiekowi innego zostaje. Reszta ma swoje zajęcia. Szkoła, praca, przyjaciele, randki. A ja co mam?

Same coraz trudniejsze zadania. Ale koniec marudzenia. Teraz nadeszła pora na to, aby spojrzeć łaskawszym okiem w przyszłość...


Cztery żywioły - powrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz