Rozdział 17

1.4K 86 1
                                    

Pov Alex

Ciemność. Wszędzie ciemność. Nie umiałam powiedzieć, czy podobało mi się w nie, czy wprost przeciwnie. A może tak wygląda śmierć? Wszędzie niczym nieograniczona nicość. Nie, chyba nie. Mam przynajmniej taką nadzieję. W oddali migotało mi jedynie światełko. No dobra stać tu w miejscu w nieskończoność nie będę. Ruszyłam w kierunku jedynego punktu, który w tym momencie wydawał mi się interesujący. Coraz więcej kroków, coraz mniejsza odległość.

Kiedy doszłam do miejsca docelowego zalała mnie fala ogromnego bólu. Co się dzieje? Tylko to pytanie chodziło mi po głowie. Dopiero po chwili dotarło do mnie co się stało. Powinnam raczej powiedzieć, że przypomniałam sobie, czemu zawdzięczam ten ból. No tak Mormo.

Runda nr dwa za nami. Mormo dwa, Alex zero. Cud, że dalej żyję. W tym momencie to było najważniejsze. Otworzyłam delikatnie sklejone powieki. Zalała mnie fala światła. Powitała mnie znajoma sceneria. Szpital. Powiedziałabym, że to wprost cudowne, ale nie będę kłamać. Moje rozmyślania przerwały mi głosy, które jak sądzę dobiegały z korytarza. Po chwili do mojego pokoju wszedł lekarz z pielęgniarką, którzy jak tylko zobaczyli, że nie śpię uśmiechnęli się szeroko.

- Alex, w końcu się obudziłaś. Jak się czuję nasza śpiąca królewna?

- W sumie oprócz tego, że wszystko mnie boli to dobrze.

- Połóż się, a pielęgniarka zaraz podepnie ci kroplówkę ze środkami przeciwbólowymi. Nie powiem, że napędziłaś nam stracha. Najważniejsze jednak w tym momencie jest to, że się wybudziłaś. Pozszywaliśmy twoje rany, które swoją drogą to skąd się wzięły? Odkąd cię poskładaliśmy do kupy zadajemy sobie to pytanie. Dosyć poważnie to wyglądało.

- Może opowiem wszystko co i jak, jak wszyscy będą, żeby nie powtarzać mojej wersji kilka razy?

- Jak uważasz. No dobra, to może pójdę wszystkich powiadomić, bo aż umieram z ciekawości, co tam się wydarzyło.

- Dobra doktorku. Ja za ten czas się zdrzemnę. Trochę snu dla urody nie zaszkodzi, a w moim obecnym stanie, to tym pewnie nie grzeszę- zaśmiałam się.

Popatrzył na mnie jeszcze chwile i wyszedł, a ja położyłam się. Po chwili mnie zmorzyło. Dla mnie nie minęła nawet chwila, kiedy obudziły mnie głosy. Jak się okazało miałam całkiem sporo gości. Wszyscy jak na szpilkach czekali na moje słowa. No tak można się było tego spodziewać.

W tym momencie doszła do mnie jedna rzecz. Od chwili mojego powrotu do Akademii nie widziałam jeszcze Aarona. Chodź po moim wybudzeniu ze śpiączki stał się dupkiem, to jednak kochałam go. Nawet mimo czasu, jaki minął odkąd wyjechałam, to moje uczucie nie wygasło. Dlatego też byłam ciekawa co u niego, ale o tym może później.

- Nie patrzcie tak na mnie. Odpowiem na wszystkie wasze pytania spokojnie. Pewnie zastanawiacie się, co się stało. Może zacznę nie od tego, co się stało, ale kto za tym stał. Wystarczy jedno słowo, które powie wszystko. Mormo.

- Ale jak to Mormo?- zapytała Sonia.

- No cóż. Mormo jest nie tylko postacią cielesną. Jest przede wszystkim demonem. Z naszego ostatniego spotkania wynika, że wie kim jestem. Znaczy powinnam powiedzieć kim byłam. Mówię tu o ostatniej bitwie, którą stoczyłam, że jestem wybranką. Jej zdaniem mogłam zaszkodzić marzeniom, które chce zrealizować, dlatego postanowiła mnie zlikwidować. Proste i logiczne.

- Wszystko, co mówisz jest dla nas zrozumiałe, ale jedno jest zagadką. Nasza szkoła jest jedną z najbezpieczniejszych miejsc na ziemi, to jakim cudem ja się pytam zdołała się do ciebie dostać?

-Odpowiedź jest prosta. Odbyłam szkolenie mające na celu zlikwidowanie jej. Ona mnie wyprzedziła. Różnicą jest to, że według mojej wersji miałam walczyć w postaci astralnej, lecz ona mi to uniemożliwiła. Postanowiła zagrać pierwsze skrzypce w tej potyczce, dlatego też wyglądam jak wyglądam.

- Czyli z tego wynika, że może cię dorwać w każdej chwili. Pytanie teraz jak ją powstrzymać przed kolejnym niezapowiedzianym atakiem.

- Niema pytań, niema odpowiedzi. Pozostaje teraz tylko jedno wyjście. Muszę skontaktować się z boginiami. Tylko one mogą udzielić jakichkolwiek wskazówek. Innego pomysłu nie mam.

- No to pozostało nam czekać na kontakt, a ty Alex zdrowiej, bo w tym stanie dużo z Mormo nie zdziałasz.

- Sie wie. Ostatnio zaczynam się do tego przyzwyczajać.

Na tym skończyła się nasza rozmowa. Im odpowiedzi udzieliłam. Sama z niewyjaśnionymi zagadkami zostałam. Czas jednak udzieli nam odpowiedzi na wszystkie pytania. Pozostaje tylko na nie poczekać...

Cztery żywioły - powrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz