Rozdział 10

1.6K 91 9
                                    

Nie wiem ile czasu leżałam w pokoju nieprzytomna. Wróciłam do siebie, więc mogę na trzeźwo przeanalizować całą sytuację. Co do licha tam się stało? Czemu znalazłam się u tej zmory, a nie u Fire jak to miałam w planach? Co zrobiłam źle?

Podeszłam do toaletki. Zgadniecie co tam w lustrze zobaczyłam? Raczej nie. Zamiast swojego normalnego odbicia w lustrze straszyła mnie dziewczyna z zakrzepłą krwią na ramieniu i przeoranym brzuchem. Jak do licha to możliwe, że to co ona mi zrobiła w tej powiedzmy wizji uszkodziło moje realne ciało? Tak, to chyba dobre określenie.

Nie chcąc straszyć wyglądem domowników udałam się do łazienki, aby wziąć prysznic i doprowadzić się do stanu pozwalającego pokazać się innym ludziom bez narażenia ich na ryzyko zawału serca.

Zeszłam na dół, gdzie zastałam całą rodzinkę w komplecie, co było o tyle dziwne, ponieważ rodzice o tej porze zazwyczaj byli w pracy.

- Mamo coś się stało?

- Nie, a czemu pytasz?

- Bo normalnie o tej porze was niema. Dlatego wydaje się to dziwne. Nie tylko mi, ale nam- odpowiedziałam patrząc znacząco na braci, którzy o dziwo siedzieli cicho jak mysz pod miotłą.

- No dobrze od czego by tu zacząć. Alex, jak sama wiesz na świecie istnieją moce niedostępne dla zwykłych ludzi. Wraz z ukończeniem siedemnastego roku życia nastolatkowie muszą udać się do specjalnej akademii, gdzie naucza się, jak te moce kontrolować. Tym razem mamy zadanie podwójne, bo naszych dzieci jest dwójka do uświadomienia.

Tak dobrze myślicie. Tak, jak kiedyś ja przez to przechodziłam, tak teraz przyszła kolej na moich braci bliźniaków. Aż wstyd przyznać, że o tym na śmierć zapomniałam. Magiczny wiek dla dzieci magicznych rodziców.

Teraz dla mnie nie było lepszego momentu, aby moi bracia poszli do akademii. Wiedziałam, że gdzie jak gdzie, ale tam na pewno będą bezpieczni. Wychodzi na to, że po ich wyjeździe będę miała jeden problem mniej na mojej głowie. Moje rozmyślania przerwała wizja, której niecierpliwie wyczekiwałam.

Pojawiłam się w tej pięknej scenerii rajskiego ogrodu. Na ścieżkach wśród świeżych, pachnących kwiatów z leniwym uśmiechem maszerowała Fire. Gdy tylko mnie zobaczyła zaczęła kierować się w moją stronę.
- Alex jak widziałam podjęłaś decyzję. Najwyższa pora. Z każdą chwilą czas ucieka oddalając nas od zwycięstwa.

- Wiem widziałam.

- Jak to widziałaś?

- Gdy podjęłam decyzję chciałam się z tobą zobaczyć. Wezwałam Vica, a on powiedział mi co mam zrobić, aby moją prośbę spełnić. Jednak nie wszystko wyszło takie, jakie sobie wyobraziłam. Zamiast tutaj wylądowałam razem z Mormo.

- O mój Boże. To przecież straszne. Z tego co mówisz jest o wiele silniejsza niż myślałyśmy. Niezwłocznie musisz zacząć się przygotowywać do starcia z nią. Niema czasu do stracenia. Każda minuta zwłoki to poświęcenie niewinnego życia.

- O jakim treningu znów mowa? Myślałam, że Vic nauczył mnie wszystkiego , co tylko mogę umieć.

- No właśnie nie. Teraz potrzebujesz umiejętności można by rzec duchowych. Mormo jest demonem przybierającym kobiecą postać, mającą na celu zwabienie mężczyzn swym ciałem. Aby z nią walczyć musisz nauczyć posługiwać się bytem astralnym.

- Że co?

- Sama wiesz, że każde spotkanie z nią to wielkie zagrożenie dla twojego życia. Jest niezwykle potężna, a ty nie dałabyś jej rady stojąc twarzą w twarz. Jedynym ratunkiem dla nas jest walka z nią w postaci duchowej. Nie da rady wtedy uszkodzić twojego ciała, przez co wytrwasz o wiele dłużej. Twoje powiązanie z duchem okaże się w tej kwestii niezwykle przydatne. Wszystko co jedynie musisz teraz zrobić, to nauczyć się maksymalnie ten dar wykorzystać.

- No dobrze w takim razie kto będzie mnie tego uczył?

- Odpowiednia osoba niedługo się u ciebie zjawi. Do nauki potrzebujesz wiele sił, więc najpierw musisz wyleczyć rany fizyczne, które po spotkaniu z Mormo nie za dobrze wyglądają. Zmykaj więc i do zobaczenia następnym razem.

To mówiąc jeszcze raz się uśmiechnęła i pocałunkiem w czoło rozwiała moją wizję.

Zamierzałam skorzystać z rady Fire, bo czułam się zmęczona. No cóż myślę, że trochę czasu minie, zanim moje ciało w stu procentach się zregeneruje, ale tym będę martwic się później. Teraz to ciepłe łóżeczko za głośno woła, abym je zignorowała...

Cztery żywioły - powrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz