Rozdział 23

1.2K 82 1
                                    


Pov Sonia

Ta cała sytuacja była dla wszystkich z nas trudna. Z nas tutaj obecnych jedynie Michael miał w miarę pojęcie, o co w tym wszystkim chodzi. Marne pocieszenie. 

Gdy wybiła godzina próby rozsiedliśmy się po kątach i obserwowaliśmy. Nikt z nas nie miał pojęcia, ile to może potrwać. Siedzieliśmy i czekaliśmy. Nic się nie działo. Michael wypowiadał te swoje, nikomu niezrozumiałe formułki. W tym czasie Alex siedziała nieruchomo jak posąg.

Jedynym czynnikiem mnie denerwującym był wibrator w moim telefonie. Długo skutecznie go ignorowałam, lecz miarka po pewnym  czasie się przebrała. Odeszłam na chwilę na bok, aby odebrać to wkurwiające urządzenie. No sorry, ale inaczej się określić tego nie dało.

- Halo!

- Siostra, a co tak agresywnie?- no tak mogłam się domyślić, że teraz Aaron nagle przypomni sobie, że ma siostrę.

- Dzwonisz setki razy, jakbyś miał sraczkę i się pytasz, co tak agresywnie odbieram? Mogłeś poczekać aż oddzwonię.

- Niby tak, ale dzwonię od rana i do tej pory nie oddzwoniłaś.

- A nie przyszło ci do głowy, że nie miałam czasu?

- Weź siostra nie bądź taką jędzą. Chcę porozmawiać z Alex, a wiem, że masz z nią kontakt. Pomóż mi proszę.

- Pomogłabym ci, ale puki co to możliwe nie będzie. Powiedziałabym, że Alex jest teraz niedostępna dla nikogo. 

- Nie chrzań, bo powiem ojcu z kim się spotykasz.

-Aaron nie szantażuj mnie. Tyle razy cię kryłam.

- Ale dla mnie jest to sytuacja wyjątkowa. Wyobraź sobie że ukochanego nie widziałaś tyle czasu co ja Alex. Jak byś się czuła?

- No dobra. Niech ci będzie. Jak będziesz pod gabinetem dyrektora, to zadzwoń i mi powiedz.

- Okej. Do zobaczenia.

Jak się Alex o tym dowie, to po prostu mnie zabije. No trudno, teraz nic na to nie poradzę, że mój brat bawi się w szantaże. Czekałam na niego, jak na szpilkach. Dla mnie minęły sekundy, kiedy telefon odezwał się ponownie. Wyszłam po cichu, co oczywiście zwróciło uwagę zebranych, ale nie zwracałam na to uwagi. Teraz miałam inną sprawę na głowie. Na korytarzu zobaczyłam mojego brata, który nie stał sam. No tak stare nawyki wracają. Wkurzyłam się. Po kiego do jasnej anielki tyłek mi zawraca, kiedy ma swój krąg wzajemnej adoracji. 

- Aaron już jestem. Teraz tylko nasuwa się pytanie, po co mi trujesz skoro widzę, że sam nie jesteś?

- Chodzi o to, że chcieliśmy z Alex pogadać. Oboje.

- Co? No kurwa chyba sobie ze mnie żartujesz!  Tej suki na pewno do mojej przyjaciółki nie zaprowadzę. A co do ciebie to wiedz, że bardzo mnie rozczarowałeś.

- Ale o co ci chodzi?

- Nie wiesz? Przez waszą dwójkę wyjechała ze szkoły. Teraz, jak gdyby nic chcecie z nią gadać? Kto jak kto, ale Cornelia się do niej na krok nie zbliży. Już wystarczająco namieszała.

- Ale to nie tak.

- A jak?

- Chcemy ją przeprosić. A ja mam do niej jeszcze jedną sprawę. W cztery oczy.

- Mówiłam ci już, że Alex jest w tej chwili niedostępna dla wszystkich.

- Myślałem, ze to tylko taki wykręt. 

- Ty to już więcej nie myśl. Mówiłam poważnie. Jak będzie w stanie gadać, to przekaże jej co tu miało miejsce, a teraz sorry ale mam ważniejsze rzeczy na głowie, niż patrzenie na krzywą mordę Cornelii.

Wróciłam do ukrytego pokoju. Zaraz po wejściu do niego napotkałam pytające spojrzenie mojego chłopaka. Bezgłośnie powiedziałam mu później. Teraz mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie, niż mój brat i Cornelia.

Wszystko było dobrze. Do czasu. W pewnym momencie na ręce Alex zaczęły pokazywać się krwawe pręgi. Nie wyglądało to dobrze. O co tu chodzi? A najgorsza z tego wszystkiego była świadomość, że nie mogliśmy nic zrobić, tylko patrzeć i czekać, na to co się jeszcze wydarzy...


Cztery żywioły - powrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz