7. Powrót Wesley'a?

817 47 38
                                    

Hermiona Granger rzuciła się na łóżko z głośnym westchnieniem. Nie miała siły się nawet ruszyć, jak tylko pomyślała o tym, że od jutra ma zajętą dodatkową godzinę na pilnowanie dwóch psotliwych dzieciaków.

Kątem oka spojrzała na biurko, na którym leżał niedokończony esej na historię magii, którego pisanie przerwał jej Draco. Westchnęła ponownie, tym razem jeszcze głośniej, kiedy dotarła do niej smutna prawda, że musi go skończyć.

Niechętnie zeszła z łóżka i usiadła przy biurku. Jej pióro nie zdążyło nawet dotknąć pergaminu, kiedy w całym pokoju rozległ się odgłos pukania do drzwi.

Dziewczyna była w stu procentach pewna, że to znowu Draco. Mimowolnie uśmiechnęła się na myśl, że znowu go zobaczy, chociaż widzieli się niecałe piętnaście minut temu. Szybko odgoniła do siebie te myśli.

Możecie sobie wyobrazić jakie było jej zdziwienie, kiedy zamiast szarookiego przystojnego blondyna w drzwiach zobaczyła uśmiechającego się do niej...Rona Wesley'a.

- Ron? Ty tutaj? - dla pewności zamrugała parę razy, żeby upewnić się, że dobrze widzi, bo rudzielec był ostatnią osobą, którą spodziewała się dzisiaj zobaczyć.

- Nie przywitasz się? - spytał nadal się uśmiechając i rozłożył szeroko ramiona, by szatynka mogła się do niego przytulić.

- Co ty tu robisz? - spytała ponownie nadal oniemiała jednocześnie lekko go przytulając.

- Wiesz, głupio mi się zrobiło, że jesteś tutaj praktycznie sama i postanowiłem że przyjadę na jeszcze jeden rok. - odpowiedział luźno, jakby to co mówił było normalnie.

- I tylko dlatego porzuciłeś szansę zostania aurorem? - gryfonka nie wydawała się zbytnio przekonana co do szczerości chłopaka.

- A to nie wystarczający powód? - odpowiedział Ron pytaniem na pytanie uśmiechając się jeszcze szerzej. Hermiona nadal nie za bardzo mu wierzyła, ale była już bardzo zmęczona i nie chciała ciągnąć tematu.

- Wiesz, muszę jeszcze dokonczyć esej na historię magii a jestem strasznie zmęczona. Spotkamy się jutro na zajęciach okej? - spytała jednocześnie lekko przymykając drzwi.

- Tak, jasne. Jesteś zmęczona. Do jutra. - odpowiedział Weasley z lekkim rozczarowaniem w głosie, którego dziewczyna musiała nie usłyszeć.

~•~

Następnego dnia wściekła Ginny Weasley wparowała jak burza do Wielkiej Sali na śniadanie. Szybkim krokiem podeszła do stołu gryfonów.

- Co ty taka wściekła? - spytała przyjaciółkę Hermiona.

- Ron jeszcze nie wstał? - spytała rudowłosa i rozejrzała się wokoło, czy w pobliżu nie ma jej brata.

- Chyba nie. - odparła szatynka - Skąd w ogóle wiesz, że tu jest? Przyjechał wczoraj na wieczór i przywitał się tylko ze mną.

- Chcesz wiedzieć skąd wiem? - spytała. Starsza gryfonka pokiwała twierdząco głową, nadal nie rozumiejąc złości przyjaciółki. - To masz. - podała Hermionie kartkę papieru, którą cały czas trzymała w dłoni.

Ginny!

Nie wiem, jakich bzdór naopowiada wam Ron ale chciałem, żebyście ty i Hermiona znały prawdę.

Podczas testów na aurora Ron nie mógł się skupić i nie zdał, a ja tak. Zagroził, że jeśli przyjmę tę pracę i wystawię go do wiatru, koniec z naszą przyjaźnią. Byłem w kropce, ale praca aurora to było moje marzenie i Ron o tym wiedział, więc to nie w porządku, że przez niego miałbym zrezygnować. Przecież nie zrobiłem nic złego, po prostu zdałem.

Przeznaczeni Sobie/DramioneWhere stories live. Discover now