11. Kochałem ją.

819 42 27
                                    

Draco nie wiedział, ile już siedzi pod drzwiami swojego pokoju. Pięć minut, pół godziny, godzina, czy może cała wieczność. Poczuł, że musi z kimś porozmawiać.

Po paru jeszcze dodatkowych minutach w końcu zebrał się w sobie i wstał. Cicho otworzył drzwi, żeby nie obudzić swojej sąsiadki z naprzeciwka i wyszedł na korytarz kierując się do lochów.

Po paru minutach znalazł się przed drzwiami dormitorium ślizgonów. Bez zastanowienia wypowiedział hasło i już po chwili znajdował się w pokoju wspólnym. Następnie szybko poszedł w stronę dormitorium chłopców. Bez pukania otworzył drzwi jednego z pokoi.

- Pamiętasz jak powiedziałeś mi, że jak będę gotowy porozmawiać o Granger, to mam przyjść do ciebie? - spytał blondyn.

- Jasne że pamiętam idioto. To było dziś rano. - Blaise leżał właśnie na łóżku i patrzył się na niezapowiedzianego gościa. Chociaż w sumie spodziewał się tego, że Malfoy go dziś odwiedzi w ich starym dormitorium.

- Dobra zamknij się już. To dla mnie trudne okej? - szarooki oparł się o drzwi i odetchnął głęboko.

- Życie jest trudne. - powiedział, ale widząc surowe spojrzenie przyjaciela, zamilkł. - Dobra już przestaje. Opowiadaj jak to było.

~•~

Hermiona nie miała pojęcia, ile już leży na łóżku w bezruchu. Podniosła się powoli.

Zauważyła sowę, która była widoczna przez okno w jej dormitorium. Szybko podbiegła do okna, otworzyła je i przywołała sowę gestem ręki.

Następnie usiadła przy biurku i zaczęła pisać list.

Ginny wiem, że jest już późno, ale pilnie musimy porozmawiać. Postaraj się przyjść tak, żeby nikt cię nie nakrył.

Hermiona

Następnie szybko zawiązała list do nóżki sowy i wytłumaczyła jej, komu ma dostarczyć ten skrawek papieru.

Gdy sowa odleciała, szatynka zaczęła niecierpliwie czekać na przyjaciółkę.

~•~

- Nie wiem jak to się stało, że coś do niej poczułem, więc nawet o to nie pytaj. Nie rozumiałem wtedy, co się ze mną działo. Kiedy byłem z nią, czułem się po prostu szczęśliwy. Po pewnym czasie zaczęliśmy się spotykać. - przerwał na chwilę, by zobaczyć reakcję przyjaciela. Diabeł jednak nie zmienił swojego wyrazu twarzy i cały czas uważnie słuchał dalej. - To było wtedy, kiedy obydwoje byliśmy na szóstym roku. Powiedziałem jej o wszystkim. Wiedziała o tym, że mam za zadanie wpuścić do Hogwartu Śmierciożerców, że wbrew mojej woli stałem się jednym z nich. Wiedziała nawet, że muszę zabić Dumbledore'a. Ja...po prostu mówiłem jej o wszystkim. Ufałem jej. Wtedy niczego nie pragnąłem bardziej, niż tego, żeby uciec z nią jak najdalej od tego syfu, którym byliśmy otoczeni. Ale nie mogłem, bo przecież w grę wchodziło życie mojej matki. W dzień przed całą akcją musieliśmy się rozstać. Potem wiesz jak było. Snape zabił Dumbledore'a, a ja przez prawie cały rok się z nią nie widziałam. Do czasu, gdy ona, Potter i Wieprzlej znaleźli się w moim domu. - zamilkł na chwilę i zamknął oczy by pozbyć się obrazu tego zdarzenia, które zawsze nawiedza go w najgorszych koszmarach. Blaise poruszył się niespokojnie. Wiedział już, co Draco chce powiedzieć. - Musiałem patrzeć, jako moja ciotka ją torturuje. Jak rzuca na nią Cruccio. Jak raniła ją nożem w ramkę, ja...ja musiałem to widzieć. - Malfoy schował twarz w dłoniach. Nie mógł znieść tego, że ona tyle wycierpiała, a on nie mógł nic z tym zrobić. W dodatku nie mógł się pozbyć uczucia, że to była jego wina.

Blaise szybko podszedł do przyjaciela i położył mu rękę na ramieniu, by chociaż trochę dodać mu otuchy.

- Draco ja, nie wiedziałem że tak było. - powiedział bardzo cicho Zabini.

- To jeszcze nie wszystko. - blondyn podniósł głowę i spojrzał się przed siebie. - Po wojnie ona, chciała nadal ze mną być.

- Żartujesz?! - mulat gwałtownie wstał. - To jakim wy prawem nie jesteście teraz razem?

- Takim, że teraz nie potrafię jej spojrzeć nawet w oczy! - krzyknął - Nigdy sobie nie wybaczę tego, co ona przeze mnie przeszła! Rzucano na nią Cruccio, raniono ją, wycięto jej znamię z napisem "Szlama" na nadgarstku! A po tym wszystkim ona...ona nadal... - nie był w stanie nawet dokończyć tego zdania. Ponownie usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach.

- Draco - powiedział ostrożnie Zabini - powiedz dokładnie co do niej czułeś.

- Coś. - mruknął cicho w odpowiedzi.

- Cholera nie zachowuj się jak baba! Bądź mężczyzną i powiedz to!

Draco powoli podniósł głowę i spojrzał na przyjaciela.

- Kochałem ją. - powiedział pewnie - Kochałem ją i to cholernie mocno.

Blaise uśmiechnął się szeroko.

- W twojej wypowiedzi jest tylko jeden błąd. - powiedział Zabini - Nie "kochałem", tylko "kocham".

- Kocham ją. - powtórzył cicho Draco. - Kocham Granger.

"Jedyne kobiety jakie w życiu kochałem to moja matka, Granger i..." - Draco zmarszył brwi na swoje myśli. Jego podświadomość głośno zaczęła mu podpowiadać, że jest jeszcze jakaś dziewczyna, którą kochał lub kocha. Tylko nie mógł sobie przypomnieć jaka.

- I powiedz mi teraz co zamierzasz z tym zrobić. - odezwał się znowu Blaise.

- Nic.

- Kurwa, a już myślałem że zmądrzałeś.

- To że ja ją nadal kocham nic nie znaczy. Jej już pewnie dawno przeszło.

- Taaa, napewno. - mruknął cicho mulat, by Draco tego nie usłyszał.

- Jest późno. Wracam już do siebie. - powiedział blondyn, pożegnał się z przyjacielem i wyszedł.

~•~

- Mieliście romans?! - Ginny Weasley od parunastu minut nie mogła się uspokoić i przyswoić do siebie informacji, które przekazała jej przyjaciółka.

- To były chyba najlepsze chwile mojego życia. Pamiętam, jak wymykałam się wieczorem z dormitorium, żeby się z nim spotkać. - Hermiona uśmiechnęła się na wspomnienie tych chwil. Mina jej jednak zrzedła, gdy przypomniała sobie, że te chwile nigdy do niej nie wrócą. - Ale to już przeszłość.

- Ale ty nadal coś do niego czujesz? - Hermiona nie potrafiła skłamać. Pokiwała głową. - Jeju, Herm. Dlaczego nie powiedziałaś mi wtedy?

- To było na szóstym roku Ginny! Ani ty, ani tym bardziej Harry i Ron nie zaakceptowali byście tego i nawet nie wmawiaj mi, że byłoby inaczej.

Ruda westchnęła.

- Masz rację, przepraszam. Ale, mam jeszcze jedno pytanie. Herm, czy między wami do czegoś doszło?

Hermiona momentalnie zamknęła oczy, bo nie mogła znieść tych drzeszczy przyjemności, jakie przeszły przez całe jej ciało. Było to dzień przed tym, jak Śmierciożercy mieli zaatakować Hogwart. Spotkali się w pokoju życzeń. Do dziś pamięta to jak ją dotykał, całował, jak się przy nim czuła. Czuła się tak, jak już nigdy w życiu nie będzie się czuła przy żadnym innym chłopaku.

- Tak. - odpowiedziała krótko. - Chcesz zostać na noc?

Ginny pokiwała głową na znak zgody i obydwie gryfonki poszły spać.

~•~

Ron Weasley był z minuty na minutę coraz bardziej wściekły. Nie dość, że profesor McGonagall nie pozwoliła mu grać w dzisiejszym meczu na jego stałej pozycji obrońcy, to jeszcze Gryffindor przegrywał! I to ze Slytherin'em!

- Nosz kurwa mać! - krzyknął głośno, gdy Olivia McLevis grająca na pozycji ścigającego, wbiła kolejnego gola swojej drużynie, a parę minut później Draco Malfoy złapał znicz.

Mecz zakończył się z wynikiem 480-50 dla Slytherin'u. Nigdy nie czuł gorszej chańby.

Gdy obie drużyny zeszły z mioteł, nie przestawał on patrzeć się na Olivie McLevis, która wbiła ponad połowę wszystkich punktów dla Slytherin'u.

Była ona najgroźniejszym przeciwnikiem. A przeciwników trzeba eliminować.

Przeznaczeni Sobie/DramioneWhere stories live. Discover now