20.Nie chcę iść przez życie bez ciebie.

845 49 26
                                    

- DRACONIE MALFOY'U, TY SKOŃCZONY DUPKU!

Olivia McLevis przemierzała korytarze szkoły idąc bardzo szybkim i zdecydowanym krokiem. Jej szkolna szata powiewała za nią groźnie. Określenie, że dziewczyna była zła, było zbyt delikatne do tej chwili. Gniew po prostu ją rozsadzał, a na jej twarzy była widoczna żądza mordu. Uczniowie widząc ją, natychmiast schodzili jej z drogi. W tamtej chwili czuli do niej większy respekt, niż do jej brata. Nikt nie mógł uwierzyć, że jeszcze parę tygodni temu większość uczniów uważała ją za nic nie znaczącą szlamę, która z nie wiadomo jakich przyczyn zyskała uwagę najprzystojniejszego ucznia szkoły.

Wkrótce jej krzyk dotarł i do samego głównego zainteresowanego. Draco odwrócił się. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie na siostrę, a już wiedział, co się dokładnie stało. Podszedł do niej szybkim krokiem i zanim dziewczyna zdążyła chociażby otworzyć buzię, ten złapał ją za ramię i poprowadził w stronę schowka woźnego. Wepchnął ją delikatnie do środka i zamknął za nimi drzwi.

- Jesteś idiotą. - powiedziała Liv, gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły.

- Słuchaj, musisz wiedzieć, że...

- Kretynem. - kontynuowała blondynka nawet nie zwracając uwagi na to, co brat do niej mówi.

- Zanim powiesz coś jeszcze...

- Frajerem.

- Czy mogłabyś...?

- Chujem.

- Ej, uważaj na słowa. - pogroził jej palcem i zrobił taka minę, jakby prawił kazanie nieposłusznemu dwulatkowi.

- Nic nie zmieni faktu, że nim jesteś. - Draco chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnował z tego. Oparł się plecami o drzwi schowka i ukrył twarz w dłoniach.

- Sam już nie wiem co zrobić, żeby było dobrze. - złość Olivii trochę opadła na widok tego, jaki jej brat jest teraz zagubiony. Najpierw chciała się po prostu na niego wydrzeć, ale teraz zapragnęła mu pomóc.

- Wiesz - powiedziała już spokojniej - na przyszłość, jak wyznajesz dziewczynie miłość, to nie każ jej o tym potem tak od razu zapomnieć. 

- O Salazarze, naprawdę jestem chujem. - westchnął i spojrzał się zrezygnowany na siostrę.

- Już wiesz, co masz teraz zrobić? - spytała szczęśliwa, że chłopak zrozumiał swój błąd. Jej radość jednak opadła gdy zobaczyła pełnie niezrozumienia spojrzenie, jakie jej rzucił.

- AŁA! - krzyknął Malfoy, gdy ślizgonka kopnęła go z całej siły  w piszczel. - A to za co?

- Za bycie idiotą. - odpowiedziała - Idź ją przeproś.

- Ona mi teraz nie wybaczy.

- Jak się postarasz to wybaczy. - Draco nie wyglądał na przekonanego - Ona cię kocha. - Olivia spróbowała innej taktyki. Chyba podziałało, bo blondyn zaczął się w nią wpatrywać z nieukrywaną nadzieją. - Chcę po prostu waszego szczęścia.

Chłopak spojrzał się na dziewczynę. W tamtej chwili dziękował wszystkim stworzeniom boskim, że ktoś taki jak ona został mu zesłany, bo nie wiedział, jakby sobie bez niej poradził.

- Dzięki Olivia. Uwielbiam cię. - szybko pocałował siostrę w policzek i wybiegł ze schowka.

Olivia nie mogła się powstrzymać i zaczęła cicho piszczeć ze szczęścia. Teraz może być już tylko lepiej.

~•~

Przez odwagę, jaka teraz wypełniała jego ciało, Draco nawet nie myślał o tym, żeby się zatrzymać. Było już po lekcjach, więc zapewne dziewczyna, która od dwóch lat siedzi mu w głowie, jest teraz w swoim dormitorium. I właśnie tam Malfoy zmierzał.

Gdy znalazł się już przed drzwiami jej pokoju od razu pociągnął za klamkę i wszedł do środka. Nie zawracał sobie w tamtej chwili głowy czymś tak przyziemnym, jak zapukanie do drzwi. Nie wahał się. Nie tym razem.

Hermiona na dźwięk otwieranych drzwi od razu wstała z łóżka, na którym właśnie czytała książkę. Odruchowo chwyciła różdżkę i wycelowała nią w niezapowiedzianego gościa. Jednak widząc kto nim jest, opuściła magiczny kawałek drewna.

- Co ty tu robisz? - spytała najbardziej obojętnym i wypranym z emocji głosem, na jaki było ją w tamtej chwili stać. Dalej bardzo bolały ją wspomnienia wczorajszej rozmowy.

Chłopak nic nie odpowiedział. W zamian za to zaczął do niej powoli podchodzić. Gryfonka za to, chcąc cały czas trzymać go na dystans, zaczęła się cofać do tyłu, aż natrafiła na ścianę. Blondyn wykorzystał tą sytuację i szybko zmniejszył dzielącą ich odległość. Teraz Granger była w pułapce, ale nie chciała dać po sobie poznać, że przejmuje się jego obecnością w swoim pokoju i wciąż hardo patrzyła mu w oczy.

Draco zjechał wzrokiem z jej oczu na usta. Zapragnął je pocałować, ale nie mógł sobie pozwolić na ten sam błąd, co na balu maskowym. Powiedział więc tylko:

- Jestem chujem. - zacytował słowa Olivii.

- Powiedz mi coś, czego nie wiem. - szatynka wywróciła oczami. Była z siebie cholernie dumna, że jeszcze się nie dała.

- Od końca Bitwy o Hogwart tylko się ranimy. - zaczął Draco - Chociaż w sumie to głównie ja cię ranię. - sprecyzował i ponownie spojrzał jej w oczy - Cała ta bajeczka jaką ci wtedy sprzedałem o tym, że to co było między nami na szóstym roku to przeszłość, jest większym kłamstwem niż cały kosmos. Ja po prostu nie potrafiłem ci spojrzeć w oczy po całej tej akcji w Malfoy Manor. Fakt, że ty po tym wszystkim nadal chciałaś dać nam szansę, był dla mnie zbyt dużym szokiem. - mówił nie przerywając z nią kontaktu wzrokowego. Położył swoją dłoń na jej policzku. - Przepraszam Hermiona, że tyle przeze mnie przeszłaś. Powinienem cię za to przepraszać do końca życia. - Malfoy chciał chyba jeszcze coś powiedzieć, ale szatynka uniemożliwiła mu to.

Stanęła na palcach i delikatnie go pocałowała zarzucając mu ręce na szyje. Draco przez chwilę nie zareagował, ale później sam objął ją w pasie i przyciągnął jeszcze bliżej siebie.

- Teraz po prostu mnie już nie zostawiaj. - powiedziała cicho, gdy na chwilę oderwali się od siebie. - Nie chcę iść przez życie bez ciebie.

- Ja też tego nie chcę... - nie zdążył nawet dokończyć zdania, bo szatynka znowu go pocałowała.

Przeznaczeni Sobie/DramioneWhere stories live. Discover now