14. Prawda zawsze wyjdzie na jaw.

737 38 17
                                    

- I wtedy powiedział, że jeszcze o tym nie myślał. Rozumiesz to? - mówiła oburzona Ginny Weasley żaląc się swojej najlepszej przyjaciółce.

- Gins, ledwo zaczął się październik. Do świąt jeszcze trzy miesiące. Nie uważasz, że przesadzasz? - spytała Hermiona skręcając na korytarzu w prawo, w stronę sali do zaklęć. Rudowłosa poszła za nią.

- Przecież fakt, że Blaise przyjeżdża do Nory na święta powinien być tak oczywisty jak to, że profesor Snape nigdy nie użył szamponu do włosów. W końcu jest moim chłopakiem. - młoda Weasley nadal upierała się przy swojej racji.

- Kochana musisz trochę odpuścić. Wiem, że lubisz mieć nad wszystkim kontrolę i z góry obmyślony plan, ale daj chłopakowi trochę odetchnąć, bo niedługo całkowicie go do siebie zniechęcisz.

Ginny westchnęła. Przyłapała się na myśleniu na tym, że z Harrym nigdy nie miała takich problemów. Praktycznie zawsze się ze sobą zgadzali i rzadko wdawali się w większe konflikty. Jakaś część jej nadal tęskniła za Wybrańcem i chodźby niewiadomo jak bardzo starała się wmówić sobie, że teraz jest lepiej i ona, i on są teraz szczęśliwsi w nowych związkach, zaczynała mieć powoli coraz silniejsze wrażenie, że bardzo się pomyliła.

- Masz racje, jeszcze dużo czasu i teraz powinnam odpuścić, ale na pewno niedługo znów zacznę ten temat.

Dwie gryfonki usiadły w swojej ławce w sali do zaklęć i cierpliwie czekały na rozpoczęcie lelcji.

Dwadzieścia minut później do sali wleciała jedna z hogwardzkich sów przez okno. Usiadła ona na biurku nauczyciela i delikatnie wystawiła w jego kierunku nóżkę z przywiązanym do niej pergaminem. Był to znak, że ptak chce, aby nauczyciel zaklęć przeczytał wiadomość, jaką mu przekazuje.

Profesor rozwinął pergamin i zaczął go czytać.

- Draco Malfoy  - powiedział po chwili i spojrzał się na ucznia, który również uniósł wzrok znad książki - profesor McGonagall chce cię widzieć w swoim gabinecie. - blondyn uniósł wysoko brwi ze zdziwienia. Zaczął się szybko zastanawiać czy ostatnio zrobił coś, przez co mógłby teraz mieć kłopoty, ale nic mu nie przyszło do głowy. - Niezwłocznie. - dodał, widząc, że Draco nie ruszył się z miejsca.

Malfoy powoli wstał i spakował swoje rzeczy, a następnie udał się do wyjścia z sali lekcyjnej.

Hermiona odprowadziła go smutnym wzrokiem. Po wieczorze, kiedy opowiedziała Ginny całą historię ich romansu czuła, że wszystkie wspomnienia wróciły do niej ze zdwojoną siłą. Przyjaciółka widząc minę starszej gryfonki delikatnie złapała ją za dłoń, chcąc dodać jej otuchy.

Malfoy szedł szybkim krokiem do gabinetu dyrektor Hogwartu. Naprawdę nie miał pojęcia, dlaczego McGonagall wzywa go w tej chwili do siebie, ale zaczynał mieć coraz gorsze przeczucia. Kiedy w końcu znalazł się na siódmym piętrze zauważył długie platynowe włosy swojej przyjaciółki, które pojawiły się na drugim końcu korytarza.

Olivia na widok Draco zatrzymała się na chwilę i spojrzała na niego zaskoczona.

- Co ty tu robisz? - spytał chłopak.

- McGonagall wysłała sowę do profesora Slughorna, że mam przyjść do niej. - piętnastolatka wzruszyła ramionami.

- W takim razie wezwali nas razem. - powiedział Draco podchodząc bliżej drzwi.

- Tylko po co? - spytała blondynka.

- Zaraz się tego dowiemy. - blondyn zapukał do drzwi prowadzących do gabinetu. Po usłyszeniu cichego "proszę" obydwoje weszli do środka.

Przeznaczeni Sobie/DramioneWhere stories live. Discover now