Rozdział 2 Rezydencja

1.4K 84 28
                                    


Wtedy towarzysz chłopca szepł mu coś na ucho.
On tylko pokiwał głową i powiedział.
-A wiesz, może jednak chciała byś przenocować w mej rezydencji?

Vex

Zdziwiłam się. Co takiego tamten mu szepł, że ten zobojentniały chłopiec zmienił swe zdanie ?
Popatrzyłam na nich ze zdziwieniem.
Niby mogę przyjąć jego ofertę, jak mnie będą chcieli zabić to po prostu zwieje.
-Dobrze- odparłam niepewnie.
Mimo wszystko tamten czarno włosy jest dość...mroczny.
-W takim razie chodź- odwrócił się chłopiec i zaczoł iść, a ja zanim. Tak samo jak jego przydupas.
Weszliśmy do jakiegoś chyba powozu.
Usiadłam na przeciwko niebieskookiego. Tamten wysoki prowadził pojazd. Chłopiec popatrzył na mnie i bez żadnych emocji zaczął przesłuchanie.
-Skąd się tu wziełaś o tak późnej porze?
-Szczerze, czy mam skłamać- tak naprawdę to obie wersje są kłamstwem.
-Oczywiście, że szczerze- prychnął, a na jego twarzy pojawił się lekki grymas.
Słabo westchnęłam.
-Uciekłam z domu...
-Czemu?
-Bo miałam wyjść za kogoś kogo nie kochałam. A ja nie chcę takiego życia.
-Czyli mam rozumieć zwiałaś z domu i nie masz gdzie spać?- zapytał, a w jego oczach zaczęło się pojawiać obrzydzenie.
- I nie mam gdzie spać- powtòrzyłam za chłopakiem wpatrując się w mijane domki wsi.
-Dopóki mnie nie wkurzyż możesz zostać u mnie. Ale jest warunek.
Masz się mnie słuchać!- jego twarz wyrażała zawziętość i złość.
-Yyy...spoko.
Tak zakończyła się nasza rozmowa w powozie.
Wysiedliśmy z powozu i ujrzałam gigantyczną posiadłość, była ładna.
(Każdy chyba wie jak wygląda posiadłość Ciela, więc jej nie opisuje)
Popatrzyłam na tą dwójkę. Kompletnie mnie olali i szli se w spokoju do posiadłości. Podbiegłam do nich, niesłyszalnie dla ludzi.
Weszliśmy do środka, nie powiem w środku budzi podziw, zwròciłam szczególną uwagę na obraz nad schodami. Przedstawiał on chłopca,a za nim stał niewidoczna prawie w ogóle sylwetka czarno włosego. Gdyby nie mój wzrok odróżnienie tych ciemnych kolorów było by nie możliwe.Czarne tło i tylko minimalnie jaśniejsza sylwetka.
Człowiek by tego NIE ZOBACZYŁ...
Przemyślenia przerwał mi dziecięcy głos.
-Sebastianie zaprowadź ją do pokoju, w którym może spać.
- Yes, my lord- powiedziawszy to ukłonił się i zaczął wchodzić po schodach, a ja zanim.
Otworzył drzwi, mi się ukazał typowy pokoik. Na środku stało łóżko dwuosobowe, obok szafka nocna, a przy ścianach była szafa, półka na książki. Były tam też drzwi prowadzące do jak mniemam łazienki.
Lokaj zaczął coś mówić więc się wyrwałam z przemyśleń.
-Proszę- powiedziawszy to podał mi koszule nocną.
Skinęłam głową, a on zamknął drzwi.
Skierowałam się do łazienki i umyłam,a potem się położyłam.
Nadal byłam okropnie zmęczona więc
zasnęłam bez przemyśleń.

Time Skip

Obudziły mnie promienie słońca.
Otworzyłam oczy, ujrzałam tak zwanego Sebastiana, przy oknie.
Najprawdopodobniej rozsunął właśnie zasłony.
-Witam panienke,przyszedłem obudzić i powiadomić ,że śniadanie za 10 min.- powiedziawszy to wyszedł. A ja się ubrałam w sukienkę,
ktòrą mi zostawił na łòżku ,zanim mnie obudził. Uczesałam włosy i zeszłam na dòł, gdzie czekał mój dzisiejszy budzik( Seba ma dzwon w dupie XD)wskazał mi drzwi,a potem oboje weszliśmy. Oczywiście on za mną zamykając drzwi.
Weszłam do sali z wielgachnym, długaśnym  stołem z krzesłami,a na ścianach wisiało mnóstwo obrazów.
Niebieskooki siedział na końcu tego stołu i patrzył na mnie obojentnie.
-Witaj -przywitałam się grzecznie,a on coś odburknął pod nosem.
( Cham i prostak z ciebie Ciel XD)
Zaczęłam jeść, machając przy tym nogami i cichuteńko nucąc.
Po chwili zauważyłam jak pan domu mi się gniewnie przygląda od razu przestałam robić wszystkie trzy czynności.
-Jak osoba mająca 14 lat może się Tak zachowywać!!!- warknął na mnie
-Znowu?- jękłam cicho- Mam 10 nie 14, czemu wszyscy mnie postarzają!?-
obruszyłam się i na niego popatrzyłam.
Jego mina była warta mojego życia.
Zdziwienie zmieszane z niedowierzaniem. Cud, miód,malina.
Po chwili się opanował i zmienił temat.
-A może jaśnie pani zechce się przedstawić?- zapytał z goryczą w głosie.
-Przepraszam może to zabrzmi niegrzecznie ,ale zanim spytasz się innej osoby o imię sam powinieneś podać jej swoje- westchnął i mruknął coś do siebie pod nosem,ale tak cicho, że nawet ja nie słyszałam co.
-Jestem hrabia Ciel Phantomhive.
-Vex O'Wolfin.- moje nazwisko idealnie pasowało do tych czasów.
-Vex, jeszcze nigdy nie słyszałem takiego imienia- stwierdził wracając do swojej wyobojentniałej miny.
-Moi rodzice chcieli być kreatywni- dobrze mi idzie to improwizowanie.
-Mmh- mruknął, wstał i wyszedł tak po prostu.
Popatrzyłam zdziwiona na lokaja.
On tylko wzruszył ramionami i też wyszedł, a ja poszłam do ogrodu.
Jedynego miejsca do którego idąc bym się nie zgubiła.

Ciel

Jest tak jak myślałem na początku, zwykła dziewczyna nie warta mojej uwagi. Nie w pewnym sensie jest inna,jest głupia. Tak to odpowiednie słowo opisujące ją. ,, Uciekłam bo nie chciałam wyjść za mężczyznę którego nie kocham". Głupota, ja też nie kocham Lizzy jako żony, a jakoś nie protestuje. Jakbym chciał w każdej chwili mógłbym zerwać zaręczyny.
Ale czy ja to robię, nie.
Z Lizzy czy z inną dziewczyną ,której bym nie kochał co za różnica.I tak zostałbym zaręczony przez świętej pamięci rodziców. Chociaż jakby spojrzeć na to z tej strony, że żyła sobie wolna i szczęśliwa, a pewnego dnia jak miała 10 lat to dowiedziała się ,że ma wyjść za jakiegoś nieznanego mężczyznę. To musiał być szok. Ja od małego wiedziałem, że wyjde za kogoś kogo mimo wszystko kocham. W końcu Elisabeth jest moją kuzynką. Cholera ,Vex zajmuje moje myśli. To tylko głupia 10 latka,
Ciel ogarnij się!!!
Pchnęłem drzwi od gabinetu z takim impretem, że aż się odbiły się od ściany. Wtedy je zamknąłem, usiadłem na fotelu i pozwoliłem wciągnąć w wir papierkowej pracy.
Raz czy dwa Sebastian mi przerwał o coś pytając, ale wyżuciłem sobie to z pamięci. Gdy wszystko wypełniłem poszedłem do bawialni i zacząłem sam ze sobą grać w szachy. Gdy w pewnym momencie zastanawiałem się nad ruchem,jakaś dziecięca ręka wzieła wieże białych i przestawiła na B1.Od razu odezwał się prześliczny sopran.
- Szach-mat.
Poparzyłem przed siebie. Patrzyły na mnie szare oczy, a na szachownice spadały miedziane włosy. Dziewczyna klęczała na krześle, plecy miała poziomo,a łokcie oparte na brzegu stolika w czarno-białą kratkę.
Uśmiechła się zamykając przy tym oczy.
-Jak już zamierzasz grać, graj od początku- ozięble rzuciłem. Dziewczyna zamrugała ze zdziwienia, ale zaraz po tym uśmiechła się i zwinnym podskokiem usiadła z lekkim rozkrokiemna na krześle opierając ręce o brzeg siedziska znajdujący się miedzy jej kolanami.
-Oke -powiedziała i ruszyła pionkiem...

Kuroshitsuji.CielxReader,,Ni bóg, ni Szatan''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz