Kacey
Czy Tymon Foster usiłuje mnie oswoić na tym świecie podobnie jak Mały Książę lisa? Pytanie tylko, czy ja dam mu przyzwolenie... Serce woła idź, nagrywaj, czerp z życia to, co ci wpada w ręce. Rozum nakazuje ostrożność i spokój, każe mi być tą samą Kacey co przed laty. Czego mam się słuchać?
Wkładam cuchnące, brudne, jakby od błota czy innej mazi, spodnie i koszulki Deana do pralki. Łzy same cisną się do ślepi.
Boję się... "Decyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko łez".
— Kacey, wszystko gra? — Dean najwidoczniej stoi właśnie za mną i udaje wielką troskę, jak zwykle zresztą.
Kiwam głową, nie daję poznać po sobie, że jestem przerażona tym, co właśnie się dzieje się w moim życiu. To moje decyzje, za które powinnam w pełni świadomie odpowiadać, Dean ani Keith nie mają prawa się do nich wtrącać, prawda?
— Tak, okay. Możesz mi powiedzieć, coś ty, do diaska, robił, że te ubrania są jak od smaru?
Ostatnio znika bez znaku życia na kilka godzin, a potem od razu idzie spać. No i wcale nie wydaje mi się, aby to była kampusowa biblioteka, basen, siłka czy korki. On coś kręci...
— A nic, nic, K. Może ci pomogę?
— Teraz? — Wpycham ostatni t – shirt do pralki.
Wzdycha i kuca obok mnie. Czuję, że skanuje mnie wzrokiem jak przestępcę. Zna mnie przecież na wylot.
— Keith nie będzie dziś w sierocińcu, mówiła ci? — pyta delikatnie.
— Wspominała, że wzięła więcej godzin w Razzy. — Wstaję i otrzepuję niewidzialny pył.
Chcę wyjść, ale dłoń przyjaciela zatrzymuje mnie. Muszę za chwilę wychodzić do dzieciaków.
— Ręce — rzuca Dean.
— Co ręce? — Patrzę na niego, jak na debila.
— Masz je całe umazane.Chodź, pomogę ci je umyć.
Nie protestuję, daję sobie myć ręce z jego pomocą. Namydla nasze dłonie moim ulubionym mydłem kokosowym w płynie. Inne laski pewnie padłyby z wrażenia, że przystojny koleś myje ich łapki. Połowa by dusiła chichot, a ich policzki płonęłyby z czerwoności. Kolejne byłyby podniecone jak jakieś króliki, lecz dla mnie to normalna czynność, w której niekiedy potrzebuję pomocy właśnie takich osób jak Dean.
— Dowiem się może czegoś więcej na temat tej waszej randki? — pytam zaczepnie, na razie nie znam zbyt wielu szczegółów.
— No... normalnie, miło, przyjemnie.
Uśmiech się przyjemnie i patrzę w jego stronę kpiąco.
Przyjemnie...
— Jejku... Kacey, jesteś głupia. — Chlapie mi nos.
— Noo wiem, ty też, idioto. — Wystawiam język, doskonale się bawię.
W mieszkaniu od dwóch dni, kiedy byli na randce w Durbot, panuje dziwne napięcie. Nie żebym zabraniała przyjaciołom się całować, miziać czy cokolwiek innego, ale mam nieznośne wrażenie, że Dean zrobił lub powiedział coś, co Keith mocno wzięła do siebie i teraz trudno im wspólnie po ludzku pogadać.
— Całowaliście się? — pytam ciekawsko, wycierając dłonie w jego koszulkę.
Chrząka, cofając się o krok. Moje dłonie nadal dotykają jego torsu, przez co mogę wyczuć, że mięśnie się napinają.
YOU ARE READING
Utraceni | Tom 2
Teen FictionDla nich szanse i nadzieje zniknęły w przeciągu jednego dnia. Utracili marzenia, pasje oraz własną wartość. Teraz próbują kryć się pod różnymi maskami i ciętym humorem, ale w środku ich serca są skruszone i na skraju upadku. Stracili coś, czego nie...