Rozdział 14

2.4K 192 205
                                    

Kacey 

— Jesteś fatalnym przewodnikiem — rechoczę, lądując kolejny raz dzisiejszego dnia na ścianie.

— Staram się chociaż, wybacz... — Słyszę zmieszanie w głosie Tymona.

Już prawie docieramy do jego mieszkania. Na razie miejsce, przez które idziemy, cuchnie typowym kampusem. Amerykańska stęchlizna i pot. Trochę spinam ciało, bo jego dłonie ściskają moją talię, a głowa jest niebezpiecznie blisko mojego ramienia. Boję się, że zaraz zniży ten swój baryton i będzie szeptać kolejne kroki wprost do mojego ucha.

— Jeszcze tylko winda na piąte piętro i będziemy u celu.

— Chwała Bogu. — Wzdycham z ulgą.

Gdy jedziemy windą, czuję delikatną pustkę z powodu tego, że jego dłonie już nie ściskają mojego ciała. Między nami cisza unosi się wielką chmurą, mam nieodparte wrażenie, że Foster mało co pamięta z naszej nocnej rozmowy. Nadal kiedy zasypiam, słyszę słowa piosenki „Stand by me", jakby wyryły w moim sercu i duszy przysięgę... Przysięgę, którą nazwałam za dwie północ.

Mało co nie ląduję twarzą na podłodze w przedpokoju przez durny próg. Tymon ratuje mnie, przytulając do swojego torsu.

— Specjalnie wyhodowałeś ten klocek na mnie? — Robię spory krok jeszcze raz przed "progiem mordercą".

— Uwierz mi, że sam o niego zawsze przepadam. Urok akademików.

Wyciągam swoją białą laskę z niewielkiej torebki i obracając się niczym baletnica, celuję w brzuch chłopaka. Wolę mieć pewność, że tu nie zginę. Powinnam ją wyciągnąć już o wiele wcześniej, ale ręce Tymona...

— Ał! Jejku, nie musisz wyciągać własnej broni, tu są tylko trzy pokoje, kuchnia i łazienka.

— I za pewne kolejne progi, obniżenia sufitów i inne takie.

Badam laską nowy teren, nic nadzwyczajnego. Wygląda na to, że przedpokój jest klaustrofobiczny. Bezpośrednio z niego jest przejście do trzech pomieszczeń.

— Co tu jest? — pytam z ciekawości o pierwsze pomieszczenie.

— Kuchnia. Widzę, że zapoznajesz się z terenem. Podoba ci się tu?

Pierwszy raz w życiu ktoś zadaje mi takie pytanie, czy to, co wyczułam laską jestem w stanie sobie wyobrazić. Czy to zbudza we mnie pozytywne emocje. 

— Tak... Da się wyczuć, że to przytulne mieszkanie, ale znając ciebie prawdopodobnie panuje tu syf.

— Och... No weź, aż tak źle mnie oceniasz.

— Tak. — Zaczynam się śmiać, ściągając wierzchnie ciuchy.

Nagle czuję, jak bierze mnie za pas i przerzuca na swoje ramiona. Mięśnie wbijają mi się w brzuch, ale nie jestem w stanie powstrzymać śmiechu.

— Tymon! Bo cię walnę tym plastikiem! — Wymachuję na boki laską.

Moje ciało spada na miękkie i przyjemne łóżko, które pachnie Tymonem. Jego królestwo. Zapach cedru, drzewa herbacianego i nuta cytrusów wręcz paruje w tym pokoju. Kiedyś bardzo fascynowały mnie perfumy, więc bez problemu rozpoznaję główne nurty zapachowe.

— Teraz też mi grozisz? — Czuję, że jego twarz jest blisko mojej, dość mocno daje od niego fajkami.

— Odsuń się, wiesz, że nienawidzę papierosów. — Odsuwam jego klatkę laską.

— Ale miło się zrobiło... — kpi szorstko.

Wystawiam język, unosząc się lekko do góry. Nie mogę się skupić przez dochodzące zapachy, wszystko dociera do mnie ze zdwojoną siła.

Utraceni | Tom 2Where stories live. Discover now