and

1.2K 140 37
                                    

Mój umysł powoli budzi się z pijackiego snu. Nie mam pewności, które z obrazów w mojej głowie mijają się z rzeczywistością, a które nie. Mam jednak ogromną nadzieję, że wszystko, co mam przed oczami od momentu picia wina na dywanie Ally tak naprawdę się nie wydarzyło. Próbuję sobie wmówić, że po prostu za dużo wypiłam i zasnęłam w jej salonie. 

Odnoszę wrażenie, że moje powieki są z ołowiu, bądź innego ciężkiego dziadostwa. Jestem już w pełni rozbudzona, ale nie potrafię otworzyć oczu, to zbyt bolesne. Czuję się mniej więcej tak, jak ktoś, kto bujał w obłokach i nagle spadł. 

Wkładam ogromny wysiłek w to, by chociażby przekręcić głowę. Wiem, że pierwszy ruch jest najgorszy. Potem pójdzie gładko, a przynajmniej taką mam nadzieję. 

Obracam głowę w lewą stronę i od razu tego żałuję. Zaczyna niemiłosiernie pulsować i nie wiem, czy to ból przyprawia mnie o mdłości czy wypity poprzedniej nocy alkohol. 

Mimo nieznośnego uczucia w w czaszce w końcu otwieram oczy. Spodziewałam się rażącego światła dziennego, ale ktoś zadbał, by żaluzje były zasłonięte. Mówiąc ktoś, mam na myśli Ally. Bo kto inny by to zrobił? Tylko ona myśli o takich szczegółach. 

- Dzień dobry, słoneczko - ćwierka radośnie. Czyżby ona nie miała kaca? 

- Yhm - mruczę pod nosem, bo nie jestem w stanie więcej z siebie wydusić. 

- Nieźle wczoraj szalałaś. - Siada na krawędzi mojego łóżka, a właściwie swojego, bo leżę w jej sypialni. - Dawno cię takiej nie widziałam. W sumie to nigdy cię takiej nie widziałam. 

- Yhm.

- Weź tabletki i wypij witaminki. - Podnosi się z materaca. 

Chwytam ją za nadgarstek. Chcę, żeby ze mną została. Nie wypada przecież umierać w samotności. 

- Ładna była. 

- Kto? - w końcu wypowiadam jakieś konkretne słowo. Czyżby mówiła o burzy loków z mojego snu?

- Dziewczyna, przez którą wyglądasz jak niedoszła samobójczyni. - Uśmiecha się znacząco. 

- O czym ty mówisz? 

- Naprawdę nic nie pamiętasz?

- Nie odróżniam... - urywam, czując coraz to bardziej nasilające się mdłości. 

- Brunetka, z którą tańczyłaś. Ładna mulatka, wyższa od ciebie o pół głowy. 

- Co z nią? - Silę się, by podciągnąć bezwładne ciało do siadu. 

- Patrząc na twoją szyję, mogę jedynie się domyślać, że w łazience zrobiło się gorąco. 

- Ally, mów jaśniej. Nie rozumiem, co do mnie gadasz. - Sięgam po szklankę i tabletki. 

- Boże, Camila! Chodzi mi o to, że uprawiałaś seks z kiblu z ładną brunetką! - mówi w końcu. 

Cholera... Czyli to nie był tylko mokry sen. 

Ręce mi opadają, na moje własne zachowanie. Jak mogłam być tak nieodpowiedzialna? Co we mnie wstąpiło? Przecież taka nie jestem! Nie zaliczam panienek na prawo i lewo. A zwłaszcza nie robię tego w clubowych łazienkach po pijaku. 

- Wiem, co myślisz, Cami. Ale nie przejmuj się. Wyspowiadasz się i zostanie ci odpuszczone. 

- Ugh! - Wciskam twarz w poduszkę. - Co mi odwaliło? 

- No już, kochanie. Już dobrze. - Kładzie dłoń na moich plecach i powoli nią porusza. To taki typowy matczyny gest. 

I właśnie przez ten gest przypominam sobie o pewnej ważnej sprawie. 

- Jansa cholera! - Podnoszę się trochę zbyt gwałtownie, przez co kręci mi się w głowie. 

Już wiem, dlaczego nie nadużywam alkoholu. Właśnie dlatego. Kilka godzin świetnej, bezmyślnej zabawy nie jest watra całego dnia zdychania w łóżku bez chęci ani sił do życia. 

- Moja mama! Ma dzisiaj wpaść na obiad! - tłumaczę, szybko wygrzebując się z łóżka. 

Ally tylko śledzi wzrokiem moje chwiejne ruchy, ale nie komentuje ich w żaden sposób. Mam ważenie, że nawet trochę ją to śmieszy, ale milczy. Może delikatnie się uśmiecha, ale nie parska śmiechem, gdy potykam się o własne nogi, usiłując ubrać spodnie. 

- Muszę coś zamówić! Nie jestem w stanie gotować - mruczę pod nosem, przeciskając bluzkę przez głowę. - Może się nie zorientuje. 

- Cami, spokojnie. Jedzenie już czeka. Zapakowałam ci potrawkę z kurczaka i łososia z warzywami. Wystarczy odgrzać. 

- Naprawdę? - Przystaję na moment. 

Patrzy na mnie tym swoim opiekuńczym wzrokiem i delikatnie kiwa głową. Jest wspaniała. Nie wiem, co bym bez niej zrobiła. 

- Wiedziałam, że zapomnisz. 

- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - Cmokam ją w policzek. 

- Chryste! Umyj się, zanim wpuścisz mamę do domu. 

Posyłam jej tylko rozbawione spojrzenie. 

Nagle czuję, jak momentalnie robi mi się gorąco. W brzuchu zaczyna mi wirować, a do ust napływa mi zdecydowanie zbyt dużo śliny. O nie, będę wymiotować... 

Winnie | CAMREN |Where stories live. Discover now