smarter

1.4K 177 28
                                    

Przepraszam, że tak późno. Kompletnie zapomniałam, żeby wstawić. Dobrej nocy życzę. 


To nie dawało mi spokoju. Minął weekend, minął tydzień i kolejny, a ja cały czas myślałam o tej dziewczynie. Może to tylko moje urojenia i wmawiam sobie, że to Winnie, bo tak bardzo chcę poznać jej tożsamość.  Ale gdyby jednak nie... Od tamtej pory moja maskotka nie zawitała ani razu. To nie może być przypadek. Przestraszyła się? Zresztą, nawet jeśli to nie ona, kimkolwiek jest, chcę ją jeszcze spotkać. Powiedziała 'do zobaczenia', więc to chyba możliwe. Mam nadzieję. Zieleń jej oczu śni mi się po nocach. Nieziemska głębia zieleni, która nawet w świetle latarni potrafiła mnie oszołomić. No i dotarło do mnie coś jeszcze. Nie jestem pewna, ale to chyba ją widziałam wtedy w łazience w clubie. To chyba ona wtedy weszła.

- Ziemia do Cabello. - Dinah macha mi dłonią przed twarzą. - Skup się, bo już dwa razy przelałaś kawę. 

- Przepraszam. Jestem rozkojarzona. 

- Chyba brakuje ci seksu. Zadzwoń do Kat, ona zawsze jest chętna. 

- Lepiej o tym nie mówmy. 

- Mogę cię umówić z moją sąsiadką. Taka cicha myszka jak ty. Dogadacie się. 

- O nie, nie, nie. Mam dość randek i wszelkich innych bliższych kontaktów z ludźmi. Wystarczy mi na najbliższy rok!

- Czyli nie mam co liczyć na spacer? - Słyszę znajomy głos za plecami. To ona. 

Odwracam się trochę zbyt gwałtownie, przez co tracę na moment równowagę. Ta zieleń... Już nie wiem, czy kręci mi się w głowie przez szybki ruch czy przez nią. Naprawdę stoi przede mną. Tak samo piękna, tylko bardziej pewna siebie.  

- To ja może pójdę poobijać się na zaplecze - mówi Hansen, po czym znika. Ledwo zwracam na nią uwagę. 

- To jak z tym spacerem? - Uśmiecha się, ukazując przy tym szereg śnieżnobiałych zębów. Ma śliczny uśmiech. 

- Wieczorem spaceruję z przyjaciółką - mówię ostrożnie. Nadal nie mam pewności, że to moja Winnie. 

- Metr osiemdziesiąt, wielki żółty łeb i czerwona koszulka? - śmieje się. 

- Dokładnie. 

- Spotkałam ją kilka minut temu. Powiedziała, że oddaje cię w moje ręce. Mam trochę mniej puchate, ale chyba nie będzie to problem. 

Dziwnie się czuję. To jak najbardziej pozytywne uczucie, jednak dziwne. Jakbym była podekscytowana jakimś wydarzeniem przez dłuższy czas, a gdy już to nadeszło, ekscytacja nie zmalała. Z każdą sekundką rośnie we mnie radość. Nabiera na sile i sprawia, że jestem jak naćpana. 

- Lauren. - Wystawia rękę w moim kierunku. - Ale Lucinda mnie rozbawiło. 

- Miło mi cię w końcu poznać. - Ściskam jej delikatną dłoń. 

Nie potrafię przestać się uśmiechać. Jak dzieciak na widok lizaka. No jak dzieciak! 

Mogę się teraz porównać do puzzli. Odnoszę identyczne wrażenie jak wtedy, gdy cały obrazek jest ułożony, ale brakuje jednego elementu i nagle się okazuje, że nie zginął, tylko schował się pod dywanem. 

Może Ally miała rację? Może naprawdę zakochałam się w ciemno, a teraz ujrzałam pełen obraz? Jakkolwiek nie jest, jeśli tak właśnie odczuwa się miłość, nie chcę przestawać. 

- Do wieczora? - W jej seksownie zachrypniętym głosie wyczuwam nutkę niepewności. 

- Do wieczora. 

Uśmiecha się ostatni raz i wychodzi, a ja stoję w miejscu jak kołek. 

Przypominam sobie pewną mądrość, która sprowadza mnie na ziemię. "Nie dziw się, jeżeli jutro spadnie porządny grad, rozszaleje się zamieć i licho wie co. To, że dziś jest ładnie, jeszcze nic nie znaczy. To jest zaledwie jakiś ślad pogody." Nie wiem, jak będzie, ale chcę się przekonać. Mam przeczucie, że warto. 

Winnie | CAMREN |Where stories live. Discover now