Rozdział 9: Overprotective

2.1K 129 3
                                    

Jake patrzył na mnie ze zmieszaniem, zanim trzasnęłam drzwiami. Pokazałam mu przez szybę 'Widzimy się jutro'. Posłał mi uśmiech, przed tym jak spojrzał dziwnie na Harrego.

Wyjechał z parkingu na ulicę i odjechał. Wyrwałam się z ramion Harrego i w ekspresowym tępie popędziłam schodami.

Dotarłam do mojego mieszkania i wyjęłam klucz. Gdy zamykałam drzwi, ręka Harrego je przytrzymała.

-Kto to był?- warknął wpatrując się we mnie.

-Dlaczego do cholery byłeś przed moim domem bez mojej wiedzy?- krzyknęłam.

-Zapytałem kto to był?- jego głos się pogłębiał tak samo jak oczy.

-Nie powiem ci- odgryzłam się krzyżując ręce. Czułam jego chłodny, miętowy oddech na twarzy. I czułam jak mnie coś rozrywa. Poczułam ukłucie w żołądku.

Jego palce pieściły mój policzek sprawiając, że moje usta lekko się otworzyły. Wolną ręką robił kółka na moim biodrze.

-Kim on jest Charlotte?- wyszeptał.

-To tylko przyjaciel- odpowiedziałam.

-Co mu powiedziałaś?- zapytał tym swoim głębokim ochrypłym głosem, który wysyłał dreszcze po moim kręgosłupie.

Cisza.

-Co mu powiedziałaś?- zapytał ostrzej. Bez myślenia wygadałam:

-Powiedziałam mu o Charlie.

-Nie możesz mówić ludziom takie rzeczy Charlotte, przecież wiesz o tym- syknął.

-Nie pisałam się na to- odgryzłam się.

-Nie pisałaś się na co?

-Na to.

-O czym ty kurwa mówisz?- spytał.

-Nie pisałam się na ukrywanie przeszłości związanej z tobą przed wszystkimi, których poznałam, na wyprowadzenie się od moich rodziców, na pieprzenie się z obelżywym chłopakiem.

Ból pojawił się na jego twarzy.

-Nie chcę tutaj tak stać- błagałam.

-Więc idź- syknął.

-Zostaniesz tutaj, gdzie mogę cię chronić-

-Przestań być tak cholernie nadopiekuńczy- wrzasnęłam. Patrzył się na mnie.

-Nie- odpowiedział zwyczajnie.

-Przestań.

-Będę nadopiekuńczy Charlotte. Czy tego chcesz czy nie, więc musisz sobie z tym jakoś poradzić- odgryzł się i zaczął iść wzdłuż korytarzem.

-Przyjadę po ciebie o 7:30- zawołał schodząc ze schodów.

Myślałam, żeby mu się jakoś odgryźć, ale wiedziałam, że to nic nie da. Harry mógł wygrać każdą walkę, nawet jeśli nie miał racji. Więc postanowiłam być cicho i oglądać jego znikającą sylwetkę w ciemnym korytarzu.

...

Obudził mnie dźwięk pukania do drzwi. Usiadłam i przetarłam zaspane oczy. Stukanie zwiększało się, gdy wstawałam z łóżka. Zimna drewniana podłoga była szokiem dla moich stóp. Ubrałam dużą bluzę, leżącą na kanapie i podreptałam do drzwi.

Otworzyłam je widząc Harrego. Musiał zobaczyć zdezorientowanie wymalowane na mojej twarzy.

-Jest 7:30- zamknęłam drzwi, a on przytrzymał je jeszcze raz.

-Pojadę metrem- oznajmiłam.

-Nie będziesz jeździć metrem.

-Będę jeśli zechcę- odgryzłam się.

-Nie, nie będziesz.

-Więc, muszę się przygotować- powiedziałam.

-Więc, ja poczekam- odpowiedział arogancko.

Jęknęłam i wróciłam do sypialni. Dlaczego on był takim chujem? Proste, bo to był Harry. Otworzyłam szafę i założyłam parę jeansów, sweter z napisem 'Fuck Love', która sprawiła mi kłopoty wkrótce po tym miałam pierwszy raz okres i martensy.

Harry wreszcie oderwał się od drzwi i usiadł na łóżku.

-Czy słyszałeś kiedykolwiek o pukaniu?- spytałam przyglądając się swojemu makijażowi w lustrze.

-Oczywiście, nie słyszałaś mnie tego ranka?

Chwyciłam prostownicę i zaczęłam prostować włosy.

-Jak bym mogła nie słyszeć. To było tak głośne jak grzmot.

-Nie masz lepszego porównania?- zapytał z nutką rozbawienia, powodując że przewróciłam oczami.

Znowu.

_____________________________________________________________________________

Przepraszam, że o tej porze dopiero dodaję, ale wróciłam zmęczona do domu ok. 23 i wtedy wzięłam się za tłumaczenie. Jutro dodam kolejny.

lust 2 // h.s. (tłumaczenie) ~ ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now