(Kilka nocy później)
Przykryłam sie ciasno kołdrą i zamknęłam oczy. Nagle zadzwonił telefon na szafce obok łóżka. Chwyciłam go ręką i szybko przyłożyłam do ucha. Przywitał mnie bardzo dobrze znany mi głos Harrego.
"Co robisz?"- spytał szybko..
"Czy słyszałeś kiedykolwiek o 'Halo?'"- uśmiech wkradł się na moje usta, gdy usłyszałam chichot po drugiej stronie słuchawki.
"Przestań być taką mądralą przez cały czas Char"- zażartował.
"Skoro tu jesteś, to naprawdę powinieneś już to wiedzieć"- odpowiedziałam bawiąc się łańcuszkiem, który mi podarował.
Gładkie srebrne końcówki papierowego samolociku były delikatne i chłodne, kiedy je dotykałam.
Nie ściągałam go od tego dnia w którym mi go dał.
"Cóż, powinnaś się rozluźnić, ponieważ to nie jest atrakcyjne."
"Ja nie próbuję być atrakcyjna, ja próbuję iść do koledżu-"
Przerwał mi.
"To był żart Charlotte."
"Co ma wspólnego pójście do koledżu z byciem mądralą?"-zapytał.
"Żeby iść do koledżu musisz być mądry, mądralo. Rozumiesz?"- wybuchnął śmiechem, a to spowodowało, że kąciki moich ust się uniosły.
"Jesteś głupia"
"Przestań być taki okrutny Harry. Boże"- droczyłam się. Na pare chwil zapanowała między nami cisza. Czekałam aż się odezwie.
"Mogę cię o coś zapytać?"-poczułam jak moje serce podskakuje na to zwyczajne pytanie.
"Tak, oczywiście"- odpowiedziałam.
"Więc-"
Przerwałam mu, gdy nagle usłyszałam stukanie.
"Co to?"- spytał od razu.
"Ktoś puka do drzwi"- odpowiedziałam wstając z łóżka.
Zimna drewniana podłoga była szokiem dla moich gołych stóp, kiedy opuszczałam sypialnę. Chwyciłam kardigan, aby założyć go na krótkie spodenki i podkoszulek.
Za tymi drzwiami jak te, z pewnością nie było piekła.
"Jest prawie 12 w nocy, kto chciałby o tej porze do ciebie wpaść?"- spytał i nagły błysk niepokoju wtargł się w jego słowa.
"Sprawdzę to, geniuszu"- powiedziałam, a on czekał cierpliwie po drugiej stronie słuchawki.
"Tylko się nie rozłączaj"- dodał. Spięłam włosy w niechlujnego koka i ruszyłam w stronę drzwi.
"Dobrze, dobrze."
Podeszłam do drzwi i zajrzałam przez wizjer, ale nic nie zobaczyłam. Światło na korytarzu było zgaszone. Popchnęłam drzwi, ale musiałam je odblokować. Gdy je otworzyłam, światła z miasta przenikały przez szyby i oświetlały zasłony. Wydawało się, że było pusto.
"Kto to?"- spytał Harry, a ja ponownie rozejrzałam się po korytarzu.
"Cóż, nikt"- odpowiedziałam drapiąc się po szyi.
"Wracaj do środka Charlotte"- odpowiedział ostro.
Martwił się.
Wydawało mi się, że coś przed chwilą zamigotało. Ktoś szedł w moim kierunku z drugiego końca korytarza. To nie było powolne, normalne chodzenie, to było szybkie i gwałtowne. Prawie jakby ktoś cię o coś oskarżał. Przez chwilę miałam wrażenie, że moje stopy przykleiły się do podłogi. Nie mogłam się ruszyć. Byłam przerażona. I kiedy ten horror nadejdzie, nie będziesz w stanie nic zrobić. Możesz z tym walczyć, ale jeśli nie masz wystarczająco siły, żeby to powstrzymać, przegrasz. I w tej właśnie chwili, nie mogłam nic, byłam kompletnie wstrząśnięta. Oszołomiona. Przestraszona. Zaskoczona. Jeszcze chwilę temu, korytarz był zupełnie opustoszały.
YOU ARE READING
lust 2 // h.s. (tłumaczenie) ~ ZAWIESZONE
Random"Jestem ogniem, twoją benzyną. Nie jestem dobry dla ciebie, a ty nie jesteś dobra dla mnie."