Rozdział 12: Cloud 9

2.4K 116 5
                                    

Podniosłam się ze schodów, które prowadziły do Cherrydale Prep. Gdy weszłam do budynku, dzwonek musiał już zadzwonić, ponieważ korytarze były całkowicie puste. Jęk wydobył się z moich ust, kiedy pośpieszyłam do mojej szafki. Wybrałam kod, otworzyłam drzwiczki i chwyciłam kilka zeszytów i długopisów. Następnie zatrzasnęłam szafkę i ruszyłam na rachunki.

Gdy weszłam do klasy, wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Serio? Spóźniłam się tylko 10 minut, a wszyscy się na mnie patrzą jakbym kogoś zabiła. Pani Jackson spojrzała na mnie tak samo jak reszta uczniów.

-Panno Jenner, gdzie byłaś?- spytała patrząc znad okularów w grubych oprawkach.

-Tylko odrobinkę się spóźniłam- odpowiedziałam tłumiąc śmiech. Miała błyszczyk za dziewięćdziesiąt dziewięć centów, którym pomalowała sobie swoje przednie zęby.

-Co wydaje ci się być tak śmiesznym?- zapytała.

-Oh. Pani błyszczyk się trochę rozmazał- odpowiedziałam wskazując na moje wargi. Przejechała swoim językiem po zębach.

-Dostajesz areszt- krzyknęła wypisując mi uwagę. Czy mogło być jeszcze gorzej?

-Siadaj- warknęła. Minęłam jej biurko chwytając kartkę z jej rąk i poszłam zająć miejsce obok Jake'a.

Po paru chwilach obrócił się do mnie.

-Co się z tobą dzieje?- spytał wprost. Uniosłam brew.

-Ostatnio zachowujesz się naprawdę idiotycznie- powiedział.

-Nie zachowuję się idiotycznie, Jake. Po prostu wyraziłam swoją opinię. Nie muszę być perfekcyjna- stwierdziłam.

-Odkąd ten nowy chłopak zaczął z tobą rozmawiać, ty zachowujesz się właśnie tak.

-Harry nie ma nic wspólnego z tym jak ja się zachowuję- splunęłam.

-Kim jest Harry i czy to był ten, który wyciągnął cię z mojego samochodu w poniedziałek?- spytał zamykając książkę od matmy.

-To jest po prostu chłopak, którego znam ze Seattle- odpowiedziałam krótko.

-Nie odpowiedziałaś mi na pytanie- odezwał się.

-Nie. To był mój kuzyn, który mnie potrzebował, abym wzięła swoje kartony z jego samochodu. Wziął je dla mnie, ponieważ nie mogłam zapakować wszystkiego, kiedy wyprowadzałam się ze Seattle.- kłamałam i to było prawdopodobnie najbardziej przekonujące kłamstwo jakie kiedykolwiek powiedziałam, ponieważ aktualnie wydawał się mi uwierzyć.

Zadzwonił dzwonek i zaczęłam iść w kierunku drzwi.

-Charlotte- zawołał Jake łapiąc mnie za przedramię. Jego dotyk był delikatny ale mocny.

-Uważaj na niego. Nie ufam mu jeśli chodzi o ciebie- skinęłam i szybko wyszłam na korytarz.

Nie ufam sobie jeśli chodzi o niego.


Kiedy podeszłam do mojej szafki, Harry już tam był.

-Co on do ciebie mówił?- trzymałam usta w cienkiej linii, gdy zabierałam rzeczy potrzebne na następną lekcję.

-Co on do ciebie mówił Charlotte?- powtórzył, a ja zatrzasnęłam szafkę zwracając się do niego.

-O tobie- powiedziałam i czekałam na jego odpowiedź. Mały, zarozumiały uśmieszek pojawił się na jego ustach.

-Wspominasz o mnie w swoich konwersacjach?- przewróciłam oczami i zaczęłam iść na łaciński, ponieważ wiedziałam, że Harry za mną idzie.

lust 2 // h.s. (tłumaczenie) ~ ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz