#2

6.7K 324 1.9K
                                    

Przebudziłem się dużo szybciej niż zazwyczaj, gdy po około minucie leżenia w łóżku z zamkniętymi oczami podniosłem się, nie słysząc budzika.

Uniosłem powoli głowę, nadal będąc nie rozbudzonym i przyćmionym po tym jak się obudziłem. Zacisnąłem powieki, następnie uchylając je i zmarszczyłem brwi, kiedy leżałem przytulony do białej poduszki zamiast do Harry'ego. Cholera, która jest w ogóle godzina? Gwałtownie podniosłem głowę, przez co zaczęło mi się w niej kręcić. Nie zwróciłem na to uwagi, wyciągając spod mojej poduszki telefon.

Alarm był ku mojemu zaskoczeniu wyłączony, a ja obudziłem się o dziesięć minut za późno! - Kurwa. - zakląłem, prędko zrywając się z łóżka.

Od razu podszedłem do szafy, biorąc pierwszą lepszą koszulkę, nałożyłem ją na siebie i podreptałem do kuchni, gdzie znalazłem spokojnie gotującego sobie Harry'ego.

- Dlaczego nie śpisz? I co ważniejsze, dlaczego mnie kurwa nie obudziłeś?! - podniosłem głos.

Chłopak zerwał się nagle przez co prawie upuścił patelnię, na której coś smażył. Szybko odwrócił się w moją stronę, bawiąc rąbkiem mojego swetra, który sięgał mu do połowy ud. Spojrzał na mnie zdezorientowany, wyłączając gaz. - Ja... Miałem cię obudzić?

- Nie, kurwa! Budzik, który wyłączyłeś nie dzwonił tak po prostu! - wyrzuciłem ostentacyjnie ręce w powietrze.

- Mogłem wyłączyć odruchowo, a-albo zapomnieć. - pomiędzy brwiami chłopaka pojawiła się zmarszczka.

- Ja pierdolę! - pokręciłem głową. - To, że ty masz wolne, bo jest lato, nie znaczy, że inni również siedzą cały dzień na dupie! Ja dzięki temu kontraktowi mogę wreszcie uwolnić się od jebanego Syco!

Oczy Harry'ego na moment rozszerzyły się za sprawą tego jak manewrowałem swoim głosem. Odwrócił się, nachylając do piekarnika. - Idź się szykować, zapakuję ci śniadanie do pudełka. - odparł, unikając mojego wzroku, gdy wyjął naczynie z piekarnika, kładąc je na blacie kuchennym.

Automatycznie zacząłem odczuwać jak moja złość gwałtownie zmalała i po chwili zastąpiły ją wyrzuty sumienia. Kurwa, nie powinienem był tak na niego krzyczeć...

Widziałem, że chłopak zajmuje się potrawą i- kiedy on to zrobił? Jest pieprzona siódma rano, kiedy to wygląda jak coś, co ja bym robił trzy godziny! Rzeczywiście brunet wyciągnął z szafki śniadaniowkę i nałożył tam porcję czegoś, co pachniało naprawdę dobrze i smakowicie. W pokoju było wszystko, nawet pieprzone śniadaniówki, za hotel oczywiście zapłacił Simon, który musiał pokazać że stać go na najwyższe progi, ale miałem to teraz w dupie.

- Przepraszam, Harry, nie bądź na mnie zły. - westchnąłem poddańczo, obejmując go od tyłu. - Jesteś cudowny, a ja... tak zajebiście się stresuję...

- Nie jestem zły. - powiedział, spokojnie wyjmując przypieczone pieczywo z tostera. - Tylko nie lubię kiedy na mnie podnosisz głos.

- Naprawdę mi głupio... - podparłem głowę na jego barku. - Dziękuję za śniadanie, ale... - ściągnałem brwi. - Czemu ty nie śpisz?

- Wybacz, że wyłączyłem twój budzik, wiesz jaki jestem rano... Rozkojarzony. - zbył mnie, smarując miodem złocistego tosta i ugryzł kawałek.

- To w porządku. - machnąłem ręką. - Uber będzie dopiero i tak za pół godziny, więc zdążę jeszcze ogarnąć swoje włosy i umyć zęby.

- W porządku. - kiwnął głową, zawzięcie robiąc wszystko, co wcale nie było potrzebne, ale nadal nie zwracał na mnie większej uwagi, kiedy sięgał po dwa kubki do których wsypał po łyżeczce kawy.

Sweet Creature | l.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz