Epilog

6.9K 311 591
                                    

Wieczór jak i noc minęły bardzo spokojnie. Aż do momentu, w którym na niebie zaczynało świtać słońce leżeliśmy z Harrym rozmawiając zupełnie o wszystkim. Wysłuchiwaliśmy siebie nawzajem, rozmawiając o naszej przeszłości, planach i wszystkim innym. Wymienialiśmy się do rana pocałunkami i głaskaliśmy swoje twarze. Następnego dnia nie chcieliśmy wstawać, bo po co? Skoro można cały dzień leniuchować pod pierzyną z ciepłym ciałem u boku.

Po paru godzinach od dotarcia do hotelu zdecydowałem się całkowicie wyłączyć telefon przez to jak ogromną ilość wiadomości otrzymywalem od sfrustrowanego Simona. Nie miałem zamiaru dać mu psuć tych pięknych chwil.

Może to było niezdrowe ale wraz z Harrym obudziliśmy się dopiero o dwunastej, decydując na zamówienie śniadania do naszego pokoju, a kiedy zjedliśmy je w łóżku, znów przytulaliśmy się oglądając telewizję. – Tęsknię za domem. – powiedziałem w pewnym momencie. – Dawno mnie tam nie było. Tęsknię za psiakiem.

- Wiesz... - mruknął Harry. - Skoro nadal nie masz wstępu do domu jurorskiego, chyba możesz wyjechać na kilka dni przed kolejnym livem.

– I prawdopodobnie tak postanowię. – szepnąłem przeczesując cały czas grzywkę Harry'ego który leżał na moim torsie oglądając telewizję. – Muszę sprawdzić czy dom jeszcze stoi.

Chłopak przewrócił oczami, całując mnie krótko w szczękę. - Lou... - zagadnął, a ja spojrzałem na niego. - Bo mówiłeś, że gdy już będziemy wolni to coś zrobisz...

– Mówiłem wiele rzeczy, a co masz konkretnie na myśli? – spytałem, głaszcząc jego kark.

- O zdjęcia, kochanie. - odpowiedział mi z uśmiechem. - Obiecałeś ze pokażesz te najładniejsze według ciebie ludziom na instagramie...

– Oh, zdjęcia... – uśmiechnąłem się, łącząc nasze palce. – Tak, to jest dobry czas, by dodać coś na Instagram. Ale najpierw zrobię to najbardziej aktualne. Tak pięknie wyglądasz leżąc tutaj. – zachichotałem, kiedy przekręclił głowę na moim brzuchu patrząc na mnie cały czas uroczo.

- Ale bez twarzy. - pisnął, widząc jak sięgam po komórkę i zasłonił się dłońmi, na co zachichotałem.

– Wyglądasz ślicznie, no dalej. – bąknąłem z włączonym aparatem. – Połóż się wygodnie i odsłoń buzię.

On po wymamrotaniu jak bardzo okropny jestem, powoli zabrał ręce i spojrzał na mnie od dołu.

To było kompletnie urocze, jak zakrywał dłonią swój lewy policzek i spojrzał lekko w górę, by popatrzeć w kamerę. Oczywiście na pierwszy rzut oka było widać że jego głowa pełna loków leczy na mojej nagiej skórze.

- Mam miliard twoich pięknych zdjęć. - powiedziałem. - Jak ja mam wybrać tylko dziesięć?!

– Weź po jednym z każdego miesiąca naszego związku. To brzmi jak plan. – powiedział podnosząc się, by patrzeć na to, jakie zdjęcia wybieram. – Jest ich prawie pięć tysięcy, a nie miliard.

- To wygląda jak miliard gdy muszę wybierać. - zmarszczylem nos, przeglądając galerie.

– Wybierz te, na których jesteśmy też razem! Czekaj, czekaj! – pisnął nagle. – O mój Boże, pamiętasz? To nasza trzecia randka. – wskazał palcem na swoje zdjęcie z trzymaną w ręku czerwoną różą. Zdjęcie zrobione było na ciemnej uliczce. Nie był ostre i dobrej jakości ale to tworzyło je wyjątkowym.

- Jak mógłbym zapomnieć... Wylałeslś na mnie wino i przepraszałeś co najmniej milion razy.

– Poczułem się jakbym w jednym momencie wszystko zepsuł. – westchnął, czerwieniąc się. – Zaplanowałeś wszystko idealnie i po prostu starałeś się, a w jednej chwili na twojej czarnej, perfekcyjnej koszuli była wielka, czerwona plama!

Sweet Creature | l.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz