#9

4.8K 246 834
                                    

Spędziliśmy następne trzy dni w cudownej, wesołej atmosferze wśród mojego głośnego rodzeństwa, z ojczymem gdzieś w tle.

Harry nareszcie zrozumiał, że moja rodzina właściwie już, można powiedzieć, że wyraziła chęć zaadoptowania go i zaczął zachowywać się przy wszystkich swobodnie.

Ciężko było mi się żegnać ze wszystkimi dziewczynkami, jak i Ernestem oraz tatą, jednak byłem również podekscytowany na powrót do Londynu.

- Pamiętaj, jak Simon będzie cię już mocno wkurzał to nie staraj się być na siłę miły. - poprosiła Daisy.

– Dobrze, kochanie. – pogłaskałem jej policzek. – No weź! Zmyjesz mi puder!

– Nie musisz się malować, twoja skóra jest bardzo ładna bez tego. – tłumaczyłem jej. Uśmiechnęła się do mnie, wzruszając ramionami. – Obiecuję ci, że niedługo z Harrym przyjedziemy. Pamiętaj, że możesz dzwonić, okej?

- Okej! - pokiwała energicznie głową, ponownie mnie przytulając. - Nie lubię tego, że prawie nie ma cię w domu...

– Będę zaciągać tu Louisa częściej. – odezwał się Harry, do którego przytulała się Fizzy.

- Jesteś przełlodki! - dziewczyna, pocałowała bruneta w policzek. - Masz na Louisa dobry wpływ, bo nie jest tak wredny jak zawsze.

– Nigdy nie jestem wredny. – przewróciłem oczami, podchodząc do mojego chłopaka i objąłem go od tyłu.

- Tak, jasne. - powiedziała sarkastyczne połowa moich sióstr równocześnie z Harrym, przez co wszyscy zaśmialiśmy się ostatecznie.

– Jedźcie ostrożnie. – powiedział tata, uśmiechając się do nas. – Naprawdę świetnie, że przyjechaliście.

- Przed nami six chair challenge. - westchnąłem. - To będzie ciekawe! - uśmiechnąłem się, zamykając bagażnik.

– Tak, zdecydowanie. Zwłaszcza, że ja tam będę. – Harry wywrócił oczami. – Do widzenia! – pomachał słodko, siedząc w aucie, gdy zapaliłem silnik.

Szybko odwrocilem wzrok, gdy zauważyłem w oczach moich sióstr łzy. Nie mogłem się rozpłakać. I tak za dużo ryczałem, gdy tylko tu przyjeżdżalem.

– Kocham was! – zawołałem jeszcze, gdy one pisnęły, machając, kiedy odjechaliśmy w zamgloną uliczkę. Tego dnia pogoda się znacznie pogorszyła, zupełnie z dnia na dzień.

- To był cudowny tydzień relaksu. - uśmiechnął się do mnie Styles. - Czas na powrót do tej nerwowej sytuacji...

Westchnąłem cały czas wpatrzony w drogę przed sobą. – Będzie dobrze, zobaczysz. Po tym wszystkim nabrałem pozytywnego myślenia.

- A co jeśli Simon nie przepuści mnie? - schował twarz w dłoniach. - Co jeśli spieprzę to?

– Kochanie, masz niewyobrażalny talent, a Simon cię lubi i wierzę, że będzie stał za tobą murem. – tłumaczyłem mu. – Możesz włączyć radio? Nie lubię jeździć w ciszy.

On jedynie skinął głową, naciskając odpowiedni guzik. Wprost nie mogłem powstrzymać marudnego jęku, gdy z głośników rozległo się No Control od połowy.

– Moja ulubiona piosenka! – Harry pisnął, od razu poczynąwszy śpiewać tekst niemal na cały głos, przez co śmiałem się, spoglądając na niego kątem oka. Był tak uroczy, nawet gdy śpiewał o mojej porannej erekcji.

- Na nowy album masz przygotowane kolejne kawałki w tym stylu? - spytał mnie, gdy piosenka dobiegła końca tym samym rozpoczynając reklamy.

– Możliwe... – odparłem zmysłowo, na co chłopak jęknął. Naprawdę nie chciałem zdradzać wiele na temat nowego albumu. – Ale będzie przewaga piosenek... Flegmatycznych i romantycznych. Moim celem jest stworzenie zupełnego przeciwieństwa tego, co tworzyłem przez ostatnie lata, by pokazać tą zmianę, jaka wytworzyła się we mnie po tym, jak się zeszliśmy.

Sweet Creature | l.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz