#12

4.7K 238 1.1K
                                    

Chcę widzieć komentarze!

- Liam, nie obchodzi mnie to, że oni nie mają teraz terminów! - krzyknąłem do telefonu. - Moi fani za długo czekają już na ten album i chcę wyrobić się ze wszystkimi aspektami wizualnymi płyty zanim skończy się X Factor!

- Myślisz, że mam na to większy wpływ? - sfrustrowany chłopak jęknął do telefonu. - Ja ci przedstawiam tylko fakty, więc nie podnoś na mnie głosu, kretynie. Jestem umówiony, muszę kończyć.

- Przekaż, że albo przesuną inne terminy, albo ja szukam kogoś innego, a oni zostają bez kasy, elo! - prychnąłem.

- Żegnaj! - sapnął, przymykając telefonu, kiedy się rozłączyłem. Wziąłem większy wdech, stawiając napełniony wodą czajnik na gaz. Chciałem zrobić sobie jakąś melisę.

Westchnąłem głośno, uderzając dosyć mocno pięścią w blat. Nawet nie poczułem takiego bólu jaki powinienem przez to jak wściekły byłem.

Woda szybko zagotowała się, a ja już chwilę trzymałem w dłoni ryżowy kubek. Odkąd Harry się wprowadził było tu dużo rzeczy o takiej kolorystyce. Nie przeszkadzało mi to, a wręcz to całkiem urocze i te elementy przypominają mi o nim, gdy jest w szkole, tak jak w tym momencie. Żyjemy już pod jednym dachem tydzień i myślę, że nie mogło być lepiej.

Zwłaszcza, że już niedługo miał rozpocząć się kolejny etap X Factora i ponownie mieliśmy zacząć widzieć się rzadko. Dlatego też starałem się spędzać z nim jak najwięcej czasu.

Powoli upijałem swój ciepły napój. Za oknami panował niezły, chłodny wiatr, przez co nawet nie chciało mi się opuszczać domu, zwłaszcza teraz, kiedy zostałem zdenerowany przez tych idiotów.

Mój telefon ponownie zaczął dzwonić, dlatego pełen nadziei, że był to Liam, odebrałem nawet nie patrząc na ekran. - I co? Wymigały się z tego skurwysyny?

- Kto? - usłyszałem po drugiej stronie głos Harry'ego. Zmarszczyłem brwi, patrząc na zegarek na piekarniku i na plan lekcji Hazzy, wiszący na lodówce. Wszystko wskazuje na to, iż ma teraz literaturę.

- Przepraszam, myślałam, że to Liam, skarbie. - zaśmiałem się. - Co się dzieje? Czemu dzwonisz w trakcie lekcji?

- Ehm... Jestem w toalecie, Lou. - powiedział, a ja automatycznie rozbudziłem się, słysząc, że jego głos lekko załamał się przy wymawianiu mojego imienia, ale chłopak chcąc to zamaskować, zaczął kasłać. - Przepraszam, eh. Chciałem zadzwonić po Zayna, ale uświadomiłem sobie, że nie mam nawet jego numeru, wiesz?

- Co się dzieje, skarbie? Płaczesz. Słyszę to i nie próbuj mówić, że jest inaczej. - powiedziałem troskliwym, aczkolwiek zdecydowanym tonem.

- Wcale nie płaczę. Po prostu jest mi smutno, ale nie ma łez. - powiedział, jak małe dziecko. Pokręciłem głową.

- Co jest powodem tego, że chcesz zerwać się z lekcji? I bądź szczery.

- No bo... - zaczął spokojnie, koniec końców jednak wybuchając prosto do słuchawki głośnym płaczem. - Ja nie mogę tu już wytrzymać.

Zmarszczyłem brwi, przełykając ślinę. - Cichutko, kwiatuszku, słyszysz mnie? - próbowałem go uspokoić. - Co się stało? Ktoś cię skrzywdził? Mówili coś o mnie?

- Cała szkoła dosłownie żyje tym co stało się jakiś czas temu, mówiłem ci. - załkał. - Robią się coraz gorsi, Lou... Ciągle powtarzają jaki to ten chłopak Louisa pewnie szybko dał mu dupy bo przecież, "ten Tomlinson z tego słynie". Prowadzą jakieś chore poszukiwania...

- C-co... Muszę tam przyjechać, odbiorę cię i...

- Nie! Nie, nie możesz tego zrobić. - chłopak przerwał mi. - Tamto ostatnie spotkanie pod szkołą i tak zbyt wiele namieszało, po prostu daj mi numer do Zayna, ja... n-nie mogę być z tymi ludźmi.

Sweet Creature | l.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz