Dlatego też zabrałem się za przygotowanie czegoś z jego książki kucharskiej. Znalazłem coś łatwego i szybkiego. Zrobiłem dwie porcje i kiedy minęły prawie dwie godziny zacząłem dziwnie czuć się z tym że Harry'ego nadal nie ma, więc postanowiłem zanieść mu to jedzenie na dwór. Zobaczyłem, że spokojnie leży sobie na kocu , trzymając w buzi końcówkę długopisu i kreślił coś w zeszycie.
- Zrobiłem nam obiad... - powiedziałem niepewnie, a chłopak po usłyszeniu mojego głosu, od razu przekręcił głowę. - Bóg jeden wie czy jest jadalny, ale mam nadzieję, iż jest chociaż znośne. - uśmiechnąłem się lekko, kładąc jego talerz na trawie.
- Oh, nie musiałeś. - uśmiechnął się lekko, składając zeszyt. - Jeszcze mi to trochę zajmie, ale przynajmniej szybko uporałem się z tą lekturą.
- Juz ją przeczytałeś? - zdziwiłem się. - Ile to miało stron? Czterdzieści? - parsknąłem.
- Coś koło stu, właściwie nawet mi się to nie podobało. - wzruszył ramionami, przystępując do jedzenia.
Stałem nad nim, z delikatnie przygryzioną wargą, wyczekując niecierpliwie na to co za chwile powie na temat mojego obiadu.
- Smaczne, dziękuję za to. - uśmiechnął się do mnie, odgarniając książki na bok. - No nie stój tak. Zjedz ze mną.
Odetchnąłem w duchu z ulgą, przysiadając się koło niego i kładąc swój talerz na kolanach.
Harry spojrzał na mnie. - Myślę, że jest za zimno na tę bluzę. - powiedział cicho, patrząc na czarny materiał leżący na mnie.
- Jest ok. - zapewniłem go, biorąc do buzi kawałek posiłku. Wow, to naprawdę jest dobre! Moja mobilizacja musiała zadziałać jak magia!
- Jeśli tak uważasz to w porządku, mi jest chłodno. - powiedział, okrywając się miękkim kocem.
- Wiesz... - przygryzłem wnętrze policzka. - Myślałem nad tym co mówiłem w trakcie naszej kłótni...
- J-ja też... O tym wszystkim. - powiedział, grzebiąc w swojej potrawie nim wziął cokolwiek w usta. - I co?
- Masz rację. - wzruszyłem ramionami. - Przyznaję to z bólem, ale zachowałem się okropnie wytykając ci te wszystkie rzeczy... Chociażby to, że jesteś ode mnie po prostu delikatniejszy i bardziej wrażliwy, a ja cię przez to właśnie upokorzyłem...
- Ale ty też masz przecież rację. - odezwał się, wsuwając pasmo swoich włosów za ucho. - Zachowuję się dziecinnie.
- Ale nie powinienem był atakować cię z tego powodu tak bardzo. - zmarszczyłem brwi. - Rzeczy jakie powiedziałem nie były ok.
Harry westchnął, patrząc przed siebie z krzywą miną. - Po prostu... Zawsze powtarzasz, że różnica wieku między nami jest w porządku, a dzisiaj poczułem, jakby to był problem dla ciebie. Czy jestem za mało dojrzały?
- Nie! - od razu zaprzeczylem, szybko kręcąc głową. - Jesteś bardzo dojrzały, nigdy nie spotkałem kogoś w twoim wieku kto byłby równie dojrzały. Ja byłem... zdenerwowany, a gdy jestem zły mam to do siebie, że pieprzę głupoty.
Harry chwilę myślał nad moimi słowami, łapiąc w dłonie dwa listki które do niego podleciał i zaczął się nimi bawić.
- Kocham cię, Harry. Zdaję sobie sprawę z tego jak czasem beznadziejnie się zachowuję i potrafię był niesamowicie wredny, ale będę nad tym pracował.
- Ja ciebie też kocham. - powiedział, patrząc na mnie. - Ale mam wrażenie, że skupiając się na moich zaletach zapominasz i tym, że ja również mam wady i po prostu- kiedy coś źle zrobię, lub zachowam się źle to czuję jak na mnie naskakujesz.
CZYTASZ
Sweet Creature | l.s.
FanfictionLouis miał wszystko. Karierę, pieniądze i popularność. Jedno wydarzenie zmieniło jego życie, w prawdzie nie odbierając mu sławy, ani wielkiego domu, śmierć jego matki wyniszczyła gwiazdora odbierając mu szczęście, chęci do życia, dając w zamian uzal...