۩5

5.8K 458 367
                                    

Chcąc czy nie chcąc, moje oczy zaczeły się szklić, kiedy jeden z ochroniarzy zaczął zaciskać na moich dłoniach kajdanki. Jednak nie byłem jedyny, któremu łzy cisnęły się na oczy, ponieważ mój przyjaciel, również patrzył na mnie najsmutniejszym wzrokiem, jaki dotąd u niego wiedziałem.

Kiedy zacząłem być ciągnięty w stronę wielkich, metalowych drzwi, Jimin bez pytania o jakąkolwiek zgodę, podbiegł do mnie i przytulił mnie tak mocno, że pomiędzy nami nie było najmniejszej szczeliny.

Widziałem kontem oka, że strażnikom to się nie spodobało, ale nie odciągali przyjaciela, chyba wiedząc, że i tak będę mieć mnóstwo problemów i przykrości w więzieniu.

-Taeś błagam, obiecaj mi, że się nie poddasz i dasz radę. Jesteś dobrym człowiekiem, niedługo stąd wyjdziesz, bo z Jinem uda nam się coś znaleźć, aby udowodnić twoją niewinność, obiecuję. Kiedy już stąd wyjdziesz, pójdziemy na twój ulubiony sorbet malinowy i bedzię jak dawniej. - Wyszlochał mocniej mnie ściskając.

-Wiem Chim...Obiecuję, że będę silny, nie martw sie, tylko proszę, nie zapomnij o mnie, jesteś moim najlepszym przyjacielem. - Moje serce zaczęło łomotać, jak szalone kiedy zdałem sobie sprawę, że nie będzie przy mnie już Jimina i zostanę sam, jak palec.

-Nie gadaj takich głupot Tae, zawsze będziemy najlepszymi przyjaciółmi, pamiętasz naszą obietnice, jak byliśmy mali? "Będziemy najlepszymi przyjaciółmi, na świecie nawet jeśli będą, nam kazać zjeść bulgogi Pani Sang" - Zaśmiałem się krótko na wspomnienie, kiedy nasza kucharka ze szkoły podała nam to danie, któro było tak ochydne, że niczym nie dało się zamaskować, tego smaku.

Niestety, dalszą naszą rozmowę przerwała dwójka mężczyzn, która była już wyraźnie, zniecierpliwiona bo szarpneli mnie za ramkę, dając znać, że już czas, a ja nie mając innego wyjścia zacząłem razem z nimi oddalać się od najważniejszej osoby, w moim życiu.

-Do zobaczenia Jimin.

-Do zobaczenia Taehyung.

Nasze spojrzenia, były przepełnione żalem, strachem i tęsknotą, jednak nie trwało to długo, ponieważ po chwili zniknąłem za żelaznymi drzwiami, które zostały szybko zamknięte, a w pomieszczeniu rozniosło się echo zatrzasniętych, ciężkich drzwi, które właśnie odseparowały mnie od mojego, dotychczasowego świata.

Pomieszanie w jakim stałem było w chłodnych, betonowych odcieniach, a w rogu stało duże biurko, przy którym siedziała sekretarka z okularami na nosie, w starszym wieku. Kiedy szliśmy w jej kierunku wyprostowała się i zmierzyła mnie wzrokiem.

-Imię, nazwisko, data urodzenia poproszę - powiedziała znudzonym głosem, włączając dokumenty w komputerze.

-Kim Taehyung, 30 grudzień 1996 rok- powiedziałem załamującym się głosem, a kobieta wszystko zapisała na klawiaturze.

-Wszystko się zgadza, w kolejnym pokoju zostaniesz prześwietlony, przebrany w więzienny uniform i zdejmą ci bransoletę z nogi.

Na jej słowa jedynie lekko widocznie, kiwnąłem głową.

-Jaka cela mu przypada? - zapytał strażnik z mojej prawej.

-Jedyne wolne miejsce, na tą chwilę, jest w celi pod numerem 215, a na inne nie ma co liczyć, bo reszta jest już pełna, a i tak Kim Taehyung czekał na zwolnienie się miejsca jakiś czas, na wolności.

-Chwileczkę, cela 215 to cela z... - ochroniarz nie dokończył, bo sekretarka doskonale wiedziała o co mu chodzi, w przeciwieństwie do mnie.

-Tak, tak z nim- mruknąła cicho, po czym wróciła do jakiejś krzyżówki, a mnie zaczęto prowadzić do kolejnej sali.

Criminal ❦ vkookWhere stories live. Discover now