,,Super, że przyszłaś!''

99 3 0
                                    


Eduardo w końcu cię puścił z uścisku.

-Super, że przyszłaś! Wchodź! - Weszłaś do domu. Ten dom był ... normalny. Dupy nie urywał, taki przeciętny domek przeciętnego człowieka. Zdziwiło cię, że taki bogaty ,,dzieciak'' kupuje taki zwyczajny dom. No tak... przecież mieszka tu z Mark'em i Jon'em. Właśnie jeśli chodzi o chłopaków to znalazłaś ich w salonie, siedzących na kanapie. Chciałaś ich nastraszyć i podeszłaś po cichu by po chwili krzyknąć.

-SIEMA CHŁOPAKI!!! - Obaj podskoczyli, a Jon aż spadł z kanapy.

-Jezu! [T.I.] nie strasz! - Krzyknął Jon.

-Chcesz nas sprowadzić na zawał? Młoda damo? - Kontynuował Mark.

-A nie... tak po prostu ... 

-Jednak jesteś chociaż trochę przeznaczona Eduardo... -Wzburzył się Mark.

-Nie mów głupot! Ona nie jest przynajmniej wredną zdzirą, jak Eduardo!!-Mruknął Jon siadając na kanapie.

-Zgadzam się z tobą Jon...

-To czemu z nim nie zerwiesz?! Ciągniesz ten związek i ciągniesz, a i tak jesteś ciągle nie szczęśliwa. Powiedz w końcu Eduardo, że go nie kochasz!

-Nie rozumiesz Mark, że muszę? Moi starzy czekają tylko aż Eduardo mi się oświadczy i się hajtniemy. A potem połączą naszą firmę z firmą rodziców Eduardo...-Chciałaś jeszcze coś dodać ale usłyszałaś Eduardo z zewnątrz:

-ZWYKŁA COLA?! - Łooo (Autorka: wicz) Eduardo dostał zwykłą colę? Nidy nie było takiej pomyłki. Poszłaś zobaczyć co się dzieje. Przed domem stał wkurzony Eduardo, a przed nim dostawca, a za dostawcą stało sześć beczek napoju bogów (Czt. Klasycznej coli). A potem kolejny głos:

-Dietetyczna?! To musi być pomyłka! - Za płotem stał inny dostawca i jakiś chłopak. Ten chłopak... był nawet przystojny. Miał ciemnobrązowe włosy, ubraną zieloną bluzę z kapturem i wyglądał na zakłopotanego. Zaraz po tym spojrzał za płot, on i twój ,,misiek'' wymieniali się spojrzeniem śmierci. Po chwili dostawcy dali temu chłopakowi zwykłą colę (Czt. Napój bogów), a Eduardo dietetyczną (Czt. Trutkę na myszy). W końcu chłopak spojrzał przez płot i cię w końcu zauważył, nie wiedziałaś co robić.

-H-hej! - zawołałaś machając nie śmiało.

-Cześć! - zawołał i również ci pomachał, podchodząc do płotu i opierając się o niego. - Jesteś koleżanką Eduardo?

-Mmm... w sumie to... dziewczyną. Ale nic do niego nie czuję...

-To czemu z nim nie zerwiesz?

-Jakby to powiedzieć... Moi rodzice i jego są właścicielami dwóch różnych firm.- Zaczęłaś podchodzić do płotu. - Gdybym ja i on się pobrali to firmy by się ,,zjednoczyły'' i bylibyśmy bogaci jak cholera. -Oparłaś się o płot - Moi starzy patrzą tylko na kasę... a najgorsze jest to, że nie mogę im się sprzeciwić...

-Oł ... współczuję...

-Wiedzą o tym tylko koledzy Eduardo, moja najlepsza przyjaciółka i ...ty.

-Aha... tak w ogóle... jestem Edward... Edward Gould, ale mów mi po prostu Edd. - Pował ci rękę, z uśmiechem.

-[T.I] [T.N.] Miło mi. - powiedziałaś ściskają jego rękę. Ale poczułaś jak ktoś łapie cię za ramię i odsuwa od płotu.

-Odwal się od mojej dziewczyny!! - No nie... zawsze musi się zjawić w najgorszym momencie...

-Eduardo opanuj się! Jesteś już do tego stopnia zazdrosny, że nie będę mogła rozmawiać z innymi ludźmi?! - Eduardo tylko spuścił głowę i wkurzony poszedł do domu. - Przepraszam cię za niego, Edd...

-Nic się nie stało...-Usłyszałaś jak ktoś się drze w domu Edd'a.

-Ech...chłopacy znów się kłucą, muszę iść ich opanować. To do zobaczenia [T.I.]!

-Pa, Edd!

My Sweet | Eddsworld | Edd x ReaderWhere stories live. Discover now