Zła wiadomość... i dobra też.

18 1 2
                                    


Minęły już trzy tygodnie od kiedy zdiagnozowali u Edd'a raka i od tond nic się nie zmieniło. Przychodzę do niego tak często jak to tylko możliwe, czyli prawie codziennie. Staram się przy nim uśmiechać mimo, że serce mnie boli kiedy widzę jak każdego dnia coraz bardziej opada z sił.

Obecnie siedzę obok niego i popijamy sobie colę wspominając sobie dawne czasy. Jego włosy... znacznie się przerzedziły, pamiętam jak jeszcze były gęste i miękkie. Łzy zaczęły mi napływać do oczu.

- Hej! Co się stało? - zielonek odłożył puszkę i potarł kciukiem mój policzek.

- Nie mogę tak na to dłużej patrzeć...

- Na co?

- Na twój stan Edd! Nie mogę patrzeć bez sumienia na to jak jedyna osoba którą szczerze kocham powoli umiera i żyć ze świadomością, że mogę ją zaraz stracić! To dzięki tobie w końcu poczułam się szczęśliwa! I jeszcze fakt, że będę musiała wyje-! - zasłoniłam ręką usta. - Edd ja...

- Musisz wyjechać?

- Bałam się tobie powiedzieć o tym ale... Eduardo chce abym wyjechała z nim na stałe do Hiszpanii. A moi rodzice oczywiście uważają to za super pomysł. - Coraz więcej łez zaczęło mi spływać po twarzy. Edd złapał mnie za rękę. 

- Kochanie... będzie dobrze, zo-

- Nic nie będzie dobrze! Czemu ja do kurwy nędzy nie potrafię im się sprzeciwić!? - Zielonek spuścił wzrok. Lekko pociągnął mnie za rękę. Ja na ten gest przesiadłam się z taboretu na jego łóżko, a on mnie przytulił. Siedzieliśmy tak chwilę w milczeniu, na sali było słychać tylko moje łkanie. W pewnym momencie Edd się odezwał.

- Może to w niczym nie pomoże ale... ostatnio lekarze zaobserwowali, że... mój stan się polepsza - podniosłam wzrok - i jest szansa, że z tego wyjdę... - Poczułam jak kąciki ust lekko mi się dźwigają.

- N-nie cieszysz się?!

- No ale ty wyjeżdżasz... - otworzyłam usta, żeby mu coś powiedzieć ale w tym samym momencie do pokoju weszła pielęgniarka.

- Przepraszam, ale..

- Czas odwiedzin się skończył. Tak, tak. Domyślam się. - Powiedziałam ocierając łzy. Po czym pocałowałam Edka w czoło na pożegnanie. - Kochanie będzie dobrze. Zaufaj mi. - szepłam mu do ucha.

Wybiegłam ze szpitala i zaczęłam biec w stronę domu. Kiedy byłam na miejscu wparowałam do środka jak nienormalna i od razu udałam się do swojej norki i rzuciłam się na łóżko. 

- Edek zdrowieje, Edek zdrowieje, Edek zdrowieje, Edek zdro...! Chwila... A wyjazd?! Nie... nie mogę tak bezmyślnie wyparować z tym w jakimś totalnie randomowym momencie! Musze wyczuć moment aby nie było AŻ TAK dużego kwasu! A co jeśli rodzice mnie wydziedziczą? Gdzie ja potem będę mieszkać? Cholera! - usiadłam na łóżku. - Skup się [T.I.], skup się! Muszę jeszcze pomyśleć.


~~~~

He... he... he... zgadnijcie kto się pofatygował aby coś tu napisać ':)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 06, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

My Sweet | Eddsworld | Edd x ReaderWhere stories live. Discover now