Piekielne wakacje cz. 3

21 3 0
                                    


Jestem na jachcie i robię scenę z tytanica, ale sama.

-Jestem panią świata!! - chyba przedawkowałam colę...

-[T.I.] zwiąż włosy, całe ci się poplączą!!! - mama. A raczej niszczyciel dobrej zabawy. Zawiedziona poszłam do łazienki, przy okazji zabierając ze sobą torbę. Jak spojrzałam do lustra miałam na głowie wielkie habuhabudzia. Zapowiadają się długie i piękne 10 minut (Chyba że masz  dłuższe to więcej >:3). 

Wyszłam z łazienki po długim czasie, przy okazji wszyscy faceci co byli na jachcie stali w kolejce (Autorka: Gdyby byli mądrzy to by robili do morza...). Poszłam do mamy i siadłam obok niej.

-Mama...

-Co?

-Długo jeszcze?

-Tak. - zrobiłam minę jak typowe dziecko co nie dostało lizaka. 

-Nie prawda kochana, to już niedaleko...- powiedziała pani Avalos odkładając telefon. - Gdybyś ściągnęła te okulary przeciw słoneczne to byś widziała...

Z daleka było widać już malutką wysepkę, która robiła się coraz większa.

Wyszliśmy ze statku, zaczęłam się rozglądać. Mama i pani Avalos zaczęły rozkładać ręczniki.

-Mama.

-Co? - Miała już wyraźnie dość moich pytań

-... A co w ogóle mamy robić?

-Leżeć. - aHa.

Wieczorem

Siedzę sobie na piasku i podziwiam zachód słońca, po chwili przychodzi miśu.

-[T.I.].

-Tak?

-Muszę ci coś powiedzieć... - wstałam i otrzepałam się z piasku.

-O co chodzi?

-No bo ja... - złapał mnie za rękę - [T-T.I]... c...

Nie dokończył. Bo zaczął uciekać z krzykiem. W jego stronę powolutku leciał mały krab, bardzo uroczy krabik :3. Spieprzył na palmę i to dosłownie.

-To ty się krabów boisz?! - krzyczałam do niego z drugiego końca plaży.

-Nie śmiej się ze mnie!

-A czy ja się śmieje?!

-NA STATEK!!! 

Dłuuuuugi time skip

Co tu mówić? Minęło parę dni, a dokładniej dzisiaj jest ostatni dzień. Szczerze? to nawet się cieszę, każdy dzień wyglądał niemal tak samo. 

Skończyłam jeść kolację i poszłam podziwiać księżyc z pomostu na plaży. Wpatrywałam się w wielki biały punkt na niebie, myśląc sobie że już jutro będę go podziwiać w Anglii z Edd'em. Usłyszałam kroki, to był Eduardo, wyglądał na zestresowanego. 

-Wszystko w porządku?

-J-jak słońce... - podszedł do mnie. - Znamy się już długo... i chciałem się o to w końcu zapytać... -nie... kurwa tylko nie to... -[T.I.] czy ty...

Nie dokończył (znowu) bo fala tak mocno uderzyła w pomost, że cali byliśmy mokrzy. Kiedy ja próbowałam przetrzeć oczy to Eduardo już odchodził głośno przeklinając. Przez chwilę musiałam się zastanawiać żeby ogarnąć co się stało. No to super zakończenie wczasów...

My Sweet | Eddsworld | Edd x ReaderWhere stories live. Discover now