Rozdział I - Czym jest Teehle?

2.4K 136 38
                                    

Było późne popołudnie. Samotna motocyklistka jechała po szosie, rozmyślając nad swoim losem wiecznie zmęczonej studentki, która zazwyczaj wraca do domu, gdy już jest ciemno-

Zamrugała i zahamowała ostro. Za ostro.

Pojazd wpadł w poślizg, ale Alexandrze udało się zachować przytomność umysłu i jeszcze przez sekundę opóźniała zeskok z motora - i własny upadek - by zranić się jak najmniej. Ostatecznie udało jej się nie zostać przygniecioną motorem, gdy poturlała się po asfalcie i spadła na krzaki na poboczu, po czym stoczyła się jeszcze metr w dół i zatrzymała się na drzewie. Uderzyła w nie, tracąc całą prędkość... ale ucierpiała na tym jej noga. Nieprzyjemne chrupnięcie zamroczyło ją na chwilę i skuliła się z cichym stęknięciem. Złamana, skręcona, zwichnięta... raczej to pierwsze, bo to chyba nie staw.

Las szeleścił za jej plecami i niepewnie obróciła się przez ramię, patrząc między drzewami.

Nie miała pojęcia, co się dzieje, dlaczego jest tu, a nie u Teehlego, ale dla bezpieczeństwa mogła założyć, że wampiry znowu są w tym lesie i Teehle znowu je ściga. Jakkolwiek absurdalnie brzmiał pomysł cofnięcia się w czasie o trzy miesiące.

Podparła się na prawej dłoni... i pisnęła z bólu. Skręcona. Kiedy? Jakoś musiała się źle podeprzeć, uderzyć, przytrzymać za długo kierownicę i nawet nie zauważyła, kiedy sobie zrobiła krzywdę. Zdjęła kask i z trudem doczołgała się do góry na drogę, dzie kilkanaście metrów dalej na poboczu leżał jej motor. Zamiast sięgnąć po telefon, wyciągnęła z plecaka nóż harcerski. Wiedziała, że kiedyś jej się przyda. Dopiero wtedy chwyciła telefon, by zadzwonić do Teehlego.

Mama, Tata, Te... gdzie Teehle? Nie ma numeru Teehlego?!

Pobladła. Usunęła go przypadkiem. Ale w takim razie Sonya i Michael...

Nerwowymi ruchami palca przeszukała listę. Nie ma ich. Żadnych numerów, które zdobyła po wypadku. Tym, który właśnie powtarzała w nieco innej wersji.

Coś poruszyło się na skraju jej pola widzenia. Odwróciła głowę i zlustrowała las. Dałaby sobie rękę uciąć, że ktoś tu jest. Usłyszała warkot silnika i poczuła nadzieję. Ktoś ją znajdzie i zabierze do szpitala i nie spotka Teehlego... Nadzieja i lekki żal. Ale wolałaby wrócić do normalnego-

Czyjeś palce zacisnęły się na jej szyi. Szarpnęła się zaskoczona i wystarczyło, że zerknęła na twarz napastnika, by wiedzieć, że nie jest człowiekiem. Krew przy ustach, z których wystawały kły, był dobrym dowodem.

Bez zastanowienia wbiła nóż w jego serce. A przynajmniej próbowała trafić w serce. Wampir zachłysnął się zaskoczony, ale potem spojrzał z wściekłością.

- Jak śmiał-

Jakieś auto oświetliło drogę i zahamowało z piskiem. Alexandra wzdrygnęła się na ten dźwięk, a potem skuliła w sobie, gdy rozległ się wystrzał. Wampir zerwał się na równe nogi, zupełnie o niej zapominając.

Alexandra znała sylwetkę mężczyzny, który właśnie wyszedł z vana.

– Teehle! – wydusiła z ulgą.

Ten jednym strzałem go zabił.

W następnej sekundzie przed oczami dziewczyny pojawiła się lufa. Szarpnęła się do tyłu, bezwiednie zasłaniając dłońmi twarz i kuląc z przerażeniem.

- Nie wypiłam jego krwi, jestem człowiekiem, nie zabijaj mnie! - wydusiła na jednym wdechu, zaciskając powieki.

Przez chwilę panowała cisza.

- Co powiedziałaś? - spytał w końcu. Spojrzała na niego przez palce. Wciąż w nią celował, patrząc zimno. Wyglądał tak, jakby w ogóle jej nie znał.

Michael (Widmowa Wojna #2)Where stories live. Discover now