Rozdział XXIII - Wyjdzie z tego

947 67 36
                                    


I'M BACK.

Mniej wiecej. Udało mi się dokończyć, nie bijcie.

_________________________________________________

Następnego dnia - czy raczej po spotkaniu w nocy - Viorel obudził się w świetnym humorze. Michael żył i gdzieś tam walczył o nich, nawet jeśli niejawnie. Odważył się przyjechać do Rumunii, żeby dać mu pendrive'a. I w końcu pozwolił zorganizować jakiś opór.

Najważniejszy był program, który musiał podłączyć, a potem znajdzie Letę, ukryją się i pogadają. O zadaniu od Michaela nie musi wiedzieć, ale przynajmniej dowie się, że nie jest sama przeciwko całemu Watykanowi. A może nawet jakiś opór istnieje i Leta sprawdzała czy jest po ich stronie? W końcu Viorel sam robił tak, by wyglądać na sojusznika Watykanu i zdobyć ich zaufanie. To oczywiste, że przez to tracił w oczach ludzi Michaela. Wojny są skomplikowane.

Zachowując się całkowicie normalnie zjadł śniadanie i poszedł do pokoju zarządzania. Na szczęście był pusty, chociaż Christopher lubił tam czasem przychodzić. Chociaż lubił to źle powiedziane. Przychodził sprawdzić, czy Viorel czegoś nie kombinuje. Dlatego musiał się teraz pospieszyć, bo Christopher mógł sobie w każdej chwili wejść.

Viorel znał się na komputerach tyle, ile było trzeba do zarządzania, ale było to wystarczająco, by odpalić program z pendrive, zainstalować go i zabrać z powrotem pendrive. Przy okazji na ekranie wyskoczył jakiś pasek i załadował się do końca, więc wyglądało na to, że się udało. Christopher nie przyszedł.

Viorel dla zachowania pozorów posiedział jeszcze w pokoju z godzinę, czytając raporty z najnowszych misji, i dopiero potem się zebrał. Kojarzył, gdzie Leta mieszkała i wiedział, że o tej porze nie ma żadnych treningów. Zresztą była niedziela, trenowali tylko ci co chcieli. Leta chciał, ale zwyczajnie nie miała siły po całym tygodniu. Viorel pamiętał, jak na samym początku wykańczały go mordercze tempo i siniaki.

Dlatego po ukryciu u siebie pendrive'a, poszedł pod jej pokój i zapukał cicho. Może zasnęła? Nie chciał jej budzić.

Ale usłyszał "proszę!- ze środka, więc wszedł, zamykając drzwi. Dziewczyna siedziała przy biurku przy zapauzowanej jakiejś grze. Viorel ledwie rzucił okiem niezainteresowany i skupił się na Lecie.

- Masz chwilę? Pogadamy? - spytał - Ale nie tutaj, na wieży raczej.

Uniosła brwi, ale przez dobre kilka sekund nic nie powiedziała. Jeśli domyśliła się, o co chodzi, oboje siedzieli, że nie może powiedzieć na głos. Już dość ryzykowała przyjściem i zapytaniem go wprost.

W końcu kiwnęła lekko głową.

- Pewnie. Tylko daj mi chwilę, zaraz tam przyjdę.

Uśmiechnął się do niej i wyszedł, czując dziwna ulgę i napięcie jednocześnie. Ulgę, bo w końcu coś zaczynali działać. Napięcie... z tego samego powodu. Westchnął cicho i poszedł do wieży, po drodze zabierając dwa koce ze swojego pokoju.

Wspiął się na górę i zdążył rozsiąść, zanim Leta przyszła. Ale przyszła z dwoma kubkami herbaty, musiała dwa razy wspiąć się po drabinie by je bezpiecznie wnieść na górę.

- Zrobiłaś herbatę przed przyjściem tu? - Viorel ostrożnie przesunął kubek bliżej swojego koca. Leta parsknął z rozbawieniem, siadając na drugim.

- Wolę obgadywać fajne rzeczy z fajnym piciem. Mam nadzieję, że nie lubisz gorzkiej bo trochę ją posłodziłam.

- Obojętnie, i tak dziękuję. Nie możesz zakładać, że chce omówić fajna rzecz - zauważył.

Michael (Widmowa Wojna #2)Where stories live. Discover now