Rozdział IX - Rzeź

1.3K 109 29
                                    


Jako że wczoraj napisałam 3000 słów, co jest równe prawie rozdziałowi (3500 słów), to mam dobry humor i daję nowy rozdział już dziś ^^ Obawiam się, że po tym rozdziale wasz humor nie będzie tak dobry jak było po zobaczeniu powiadomienia o aktualizacji.

________________________________________

Alexandra dopiero następnego dnia zorientowała się, ile ma pytań do Cyrila. Jak wiele dalej nie wie lub nie rozumie. Przypomniała sobie do tego o tych snach, które śniła na początku, gdy była człowiekiem. Tych, które przedstawiały jakieś wydarzenia i okazały się być prorocze. To też musiało mieć coś do krwi Vlada Tepesa, ale w takim razie dlaczego przestała je śnić? To było najdziwniejsze. Pierwszy raz śniła niedługo po spotkaniu z Teehlem. Potem znowu. I znowu, ale po dłuższym odstępie. W końcu w ogóle zniknęły, długo przed tym, jak została zmieniona, a do tego dopiero wtedy przypomniała sobie, że w ogóle je śniła. Bez sensu.

Pomyślała o Michaelu. Vladzie Tepesie, właściwie. Michael mógł to ukrywać, ale Vlad Tepes wiedział o klątwie. Nie wierzyła, że miałby nie wiedzieć po tylu latach, że ciąży na nim jakiekolwiek przekleństwo. Na nim szczególnie musiało się to odbić, chyba że był tym, jak mu tam... nosicielem? Przechowywał to dla przyszłych pokoleń... Wzdrygnęła się. Ale nawet wtedy powinien wiedzieć. Jeśli prowadził drzewo genealogiczne, to w jakiś sposób znał swoich potomków.

Jej akurat nie znał. Nie znał trzech ostatnich pokoleń jej gałęzi.

Musiała się z nim skontaktować. Powiedzieć o klątwie, powiedzieć o nowych snach oraz tych poprzednich, proroczych. I o Cyrilu, może on będzie coś wiedział? Umiejętność dostania się do czyjejś głowy w trakcie śnienia napawała ją mocnym niepokojem, żeby nie powiedzieć, że przerażeniem, ale sam mężczyzna wydawał się w porządku. Z pomocą swoich dziwnych zdolności pomógł jej się nie spotkać z Teehlem i w ten sposób zapobiec kolejnej konfrontacji jej wiedzy z brakiem kontroli Teehlego. Chociaż może nawet się kontrolował? Nie zabił jej od razu.

Apropos zabijania... Nagle poczuła, jak ściska ją w gardle i automatycznie podniosła rękę do klatki piersiowej. Ile już dni minęło, odkąd piła prawdziwą krew? Teehle sukcesywnie zmuszał ją do jednej lub dwóch torebek krwi medycznej dziennie, ale ostrzegł, że dla wampira to nie działa dłużej niż dwa tygodnie. Teraz mijały mniej więcej dwa tygodnie. Czas, który jej kupił, mijał nieubłaganie. Ale jak teraz myślała... gdyby poleciała do Rumunii, może któryś z łowców pozwoliłby jej się napić swojej krwi. Vasil? Mogłaby też pójść do Elerain, na pewno ktoś by się znalazł, ale na zamku od razu mogłaby porozmawiać z Michaelem i pewnie też Vladem.

Wstała i poszła do Teehlego.

***

Wampir w ciągu kilku godzin zorganizował jej prywatny samolot Elerain i podróż do Rumunii. Wystarczyło, że się tylko spakowała godzinę po tym, jak do niego poszła. Była mu wdzięczna za tak szybką reakcję. Musiał sam zdawać sobie sprawę z sytuacji, w jakiej się znajduje... zresztą widział, jak szybko znikają torebki z lodówki.

Nie wspomniała mu ani słowem o snach, nawet nie wiedziała, dlaczego. Nie było potrzeby? Z jednej strony był pierwszym stworzonym przez Michaela ampirem, z drugiej... po prostu nie umiała powiedzieć, że śni to, co się działo kilka miesięcy temu. Zwłaszcza, gdy myślała o tym, jaki okropny był wyśniony Teehle. Bała się, że to jej własny umysł, a nie klątwa, stworzył takich Teehlech.

Michael czekał na lotnisku tam, gdzie za pierwszym razem. Na jej widok uśmiechnął się, ale nie poruszył, dopóki nie podeszła. Wtedy przytulił ją mocno i w klatce piersiowej poczuła przyjemnie ciepło.

Michael (Widmowa Wojna #2)Where stories live. Discover now