Rozdział II - Przykro mi to słyszeć

1.5K 126 30
                                    

Gdy Teehle wyszedł z Sonyą w ramionach, Alexandra siedziała nieruchomo, dłuższą chwilę wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą stali. Potem zamrugała i popatrzyła przytomniej. Widziała na dywanie osobne włoski i kurz, który w pewnej części pokrywał rzekomo czyściutki dywan. Widziała drobinki unoszące się w powietrzu i załamujące się na nich światło słoneczne. Przełknęła ślinę. Krew Sonyi trochę zwiększyła jej zdolności. Czuła jej smak w ustach i zapach unoszący się w powietrzu.

Na górze rozległ się dźwięk przekręcanego klucza. Normalnie by go nie słyszała. Skupiła się na dźwiękach. Oddech Sonyi gdzieś na górze. Kroki Teehlego. Nawet szelest jego ubrania. Wolne bicie serca.

Podniosła rękę i dotknęła swojej piersi. Nie słyszała swojego bicia serca ani żadnych dźwięków dotyczących jej ciała. Ale pod palcami czuła uderzenia o klatkę piersiową. Szybsze od rytmu Teehlego, ale chyba trochę wolniejsze od ludzkiego.

Szczęk klamki obwieścił powrót wampira. Chwilę później padł na nią cień i mężczyzna kucnął przed nią, delikatnie odsuwając dłoń od jej piersi i ściskając w swoich.

- Sonya jest w waszym pokoju. Korytarzowe drzwi do łazienki oraz do waszego pokoju są zamknięte. Dla jej bezpieczeństwa. Nie wiem, jak długo mnie nie będzie, ale na razie skorzystasz z mojego pokoju, musisz wytrzymać bez łazienki. Wstań.

Posłusznie podniosła się, unikając jego wzroku. Wzdrygnęła się, gdy przetarł dłonią jej brodę. Jej spojrzenie natychmiast powędrowało na zakrwawioną skórę i poczuła ból w szczęce. Zacisnęła zęby.

- Nie jesteś głodna, Alexandro. Nie patrz tak - powiedział, zlizując krew. Nie było w tym ruchu nic wygłodniałego i dzikiego. Równie dobrze mógł to wytrzeć chusteczką, bez emocji, spokojnie. Zazdrościła mu opanowania.

- Ale kusi mnie - wymamrotała, odwracając wzrok.

- Chodź na górę. Muszę się zaraz zebrać - czym szybciej wyjadę, tym szybciej wrócę. Laptopa wyniosłem do swojego pokoju. Inne ubrania i pidżamę też. Jeśli chcesz, to moja szafa jest dostępna.

Nie puścił jej ręki, gdy podążyła za nim na górę. Jej spojrzenie uciekło w kierunku, z którego słyszała bicie serca, ale wampir wyraźnie świadomy jej reakcji, nie dał jej szans na zwolnienie i po krótkiej chwili oboje znaleźli się w pokoju Teehlego. Zapalił światło i zmrużyła oczy, zasłaniając twarz ręką z cichym sykiem.

- Przepraszam - powiedział szczerze, ale nie zgasił go, podchodząc zamiast tego do szafy. Wydostał z niej spodnie i koszulkę, a potem spojrzał na Alexandrę, która nie poruszyła się, przypatrując mu się. Coś w jego ruchach było inne. Nie chodziło o pośpiech. Wydawało się, że porusza się z większą... gracją, elastycznością niż wcześniej. Miał większą kontrolę nad swoimi ruchami.

Albo znowu jej lepsze oczy tak to widziały? Mogła nie zauważyć wcześniej, zbyt skupiona na wszystkim innym. Teraz skierowała uwagę tylko na niego.

- Co? - spytał, podchodząc - Mam przebrać się gdzie indziej?

Zaczerwieniła się gwałtownie, gdy zrozumiała, jak odebrał jej spojrzenie.

- Nie o to chodzi-

Urwała, widząc, że kiwnął głową. Nie wyglądał na przekonanego.

- Nie pomyślałem o tym. Zaraz wracam - machnął ubraniami, minął ją i wyszedł z pokoju, zamykając z powrotem drzwi. Ta krótka chwila, gdy były otwarte, uświadomiła ją, jakie są mocne. Zagłuszały dźwięki z zewnątrz bardziej, niż normalne drzwi. Chyba. Nie była pewna.

Skoro Teehle wyszedł się przebrać, to sama miała chwilę na zmienienie tych wymiętych ubrań, w których musiała przeleżeć całą przemianę. Na łóżku zauważyła kupkę poskładanych ubrań. Pidżama, jeansy, krótki rękawek i bielizna. To pierwsze zmierzyła nieprzychylnym spojrzeniem. Było za wcześnie. I spała już dość długo.

Michael (Widmowa Wojna #2)Where stories live. Discover now