Rozdział VIII - Boisz się, że poznam prawdę

1.2K 112 28
                                    


Sen. Znowu jeden z tych głupich snów. Trzy razy skończyło się już wypadkiem i spotkaniem Teehlego, więc Alexandra domyślała się, że to jest nieuniknione. Ale gdyby tak udało się go spotkać na jej warunkach, kiedy ledwie przytomna po wypadku?

Musiała uniknąć zderzenia. Poprzednio pojechała do miasta, do centrum prawie, bo tam nie powinno być wampira, ale teraz gdziekolwiek pojedzie, tam się znajdzie też on. Mogłaby wrócić na uczelnię i stamtąd zadzwonić do Teehlego. Pamiętała numer, a gdyby go uprzedziła o swojej wiedzy i że chciałaby na spokojnie się spotkać, mogłoby się udać. Jednak jeśli zdarzy się, że znowu spotka go bez uprzedzenia, nic nie zdradzi. Może w końcu uda się zrobić tak, by wydawała się zwykłą studentką.

Zawróciła motor i bardzo szybko pokonałą trasę z powrotem na uczelnię, po czym zostawiła motor na parkingu i ruszyła do budynku, wygrzebując telefon z kieszeni i wpisując powoli numer, by się nie pomylić.. Lepiej było próbować dzwonić lub spotykać się wewnątrz budynku. Mniejsza szansa na wpadnięcie-

Uderzyła w kogoś. Telefon wypadł z jej ręki.

Rozpoznała zapach, zanim jeszcze podniosła wzrok.

Teehle schylił się po komórkę i wtedy zorientowała się, że jeśli obróci ekranem do siebie, zobaczy swój własny numer. Z paniką schyliła się, by go uprzedzić, ale nie zdążyła i mężczyzna podał jej telefon. Szybko go zablokowała, ale spojrzenie wampira się zmieniło.

Błyskawicznie go wyminęła i pobiegłą do łazienki. Nie wejdzie do damskiej, prawda?

Zamknęła na zasuwę jedną z kabin, usiadła na muszli i podwinęła nogi, by nie było ich widać. Nie żeby to miało znaczenie, Teehle i tak musiał ją słyszeć. Schowała w twarz w dłonie z cichym westchnieniem. A więc nawet na uczelni się znalazł. Ciekawe, czy był jakiś logiczny powódów, dla którego miałby tu przyjechać.

Odsunęła ręce od twarzy i... w tym samym momencie dojrzała pod kabiną poruszający się cień, który zniknął. Nie miała wątpliwości, kto to. Normalnie słychać by było czyjeś kroki albo drzwi, które musiała otworzyć wchodząca osoba. Skoro teraz nic nie słyszała, to musiał być Teehle.

Powoli opuściła nogi i wstała. Nie było sensu się ukrywać, tylko czas marnowała. Czas, w którym Teehle mógł zabijać wampiry w lesie. Odsunęła zasuwę i nacisnęła klamkę... ale drzwi nie otworzyły się. Naparła na nie całym ciężarem kilka razy, zdając sobie sprawę, że to pewnie Teehle je unieruchomił.

- Daj spokój - sapnęła - Dlaczego nie dasz mi-

Urwała z okrzykiem, gdy przy kolejnym pchnięciu poleciała do przodu nie zatrzymana przez drzwi. Wpadła prostu w ramiona wampira i natychmiast się wyrwała, odskakując. Nie przeszkodził jej, ale stanął między nią a drzwiami.

- Pokaż telefon - powiedział bez wstępu, wyciągając rękę. Popatrzyła na niego najpierw ze strachem, a potem wyprostowała się, marszcząc gniewnie brwi.

- To, że mi go podniosłeś, nie uprawnia cię do takich żądań - powiedziała pewnie - Poza tym to damska toaleta.

- Dawaj! - warknął. Instynktownie cofnęła się o krok. Musiała pamiętać, że to nie jest jej Teehle. Ten zrobi wszystko, gdy zobaczy w niej zagrożenie. Nie wykasowała numeru z wyświetlacza, a telefon nie miał blokady, ale wyciągnęła go i wcisnęła mu w dłoń.

Przez kilka sekund patrzył na ekran i przedłużająca się cisza jeszcze bardziej stresowała Alexandrę niż gdyby ją zaatakował.W końcu spojrzał na nią spokojnie. Wręcz uprzejmie. Pomyliła się w którejś cyfrze?

Michael (Widmowa Wojna #2)Where stories live. Discover now