Rozdział XXI - Ścigam go od kilku lat

979 74 8
                                    


Muuusicie mi wybaczyć to ogromne opóźnienie. Dosłownie straciłam wenę na ten czas, ale tak totalnie, że napisałam dwa słowa i musiałam zostawić, bo tylko się patrzyłam.

Dotyczy to "Michaela" głównie, bo w międzyczasie jakieś relatywnie krótkie wydarzenia lub opowiadania się działy. Na profilu mam nowe opowiadanie, zapraszam :) W jej opisie jest wszystko. I nie zawieszam "Michaela".

-----------------------------------

Jonathan Gauthier był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną. Czarne włosy przeplatane siwizną były zaczesane niedbale do tyłu, w jakiś sposób trzymając się w takiej pozycji bez problemu. Może żel? Kilkudniowy zarost powinien dodawać punkty do niechlujnego wyglądu, ale wyglądał zaskakująco stylowo mimo że mężczyzna musiał być o kilku dni z podróży.

Alexandra gapiła się na niego bezwstydnie. Wcześniej był tylko kimś wspomnianym kilka razy, tajemniczą postacią z przeszłości Organizacji. A teraz stał tutaj, przed nią, mężczyzna z krwi i kości. Zdecydowanie nie człowiek, skoro pamięta go z notesu Teehlego. Jonathan był co najmniej tak stary jak Siergiej. Nie wyglądał. Skupione, błękitne oczy patrzyły twardo, jakby w ogóle nie przejmował się tym, że ją zaatakował. Spojrzenie w żaden sposób nie przypominało zmęczonych spojrzeń osób w średnim wieku, które widywała. Te były żywe, czujne.

I Alexandra musiała przyznać, że chociaż myśl, że to on jest tajemniczym Jonathanem, była dziwna, mężczyzna wyglądał dokładnie tak, jak mogła sobie wyobrazić pełnoprawnego łowcę wampirów.

- Serio cię tu ściągnął - rzucił z niedowierzaniem Siergiej - A nie chciał powiedzieć, gdzie zniknąłeś!

- Bo nie wiedział. Też miło mi cię widzieć - odparł Jonathan, unosząc brew.

- Mam nadzieję, że drzwi na dole nie wyważyłeś jak tych - rzucił Siergiej z nutką oskarżenia i Alexandra popatrzyła na drzwi. Z wyczulonymi zmysłami zauważyła, że górny zawias ledwie się trzyma. Dziwne, że Siergiej zauważył. A może to był tylko żart, przypadkowo prawdziwy?

Jonathan wzruszył ramionami i Alexandra odsunęła się, by widzieć ich obu. Na twarzy Siergieja malowało się zaskakujące ciepło. Poczuła, jak jej ciało opuszcza napięcie. Popatrzyła na swoją klatkę piersiową, gdzie bluzka była rozdarta trzema równoległymi cięciami jak nożem. Piersi na szczęście nie było widać, stanik przetrwał, ale bluzka była w strzępach. Rany już prawie zagojone. Usłyszała szelest i podniosła wzrok zaalarmowana. Zaraz potem na jej ramionach wylądował ciężki i za długi płaszcz, a Jonathan odsunął się, krzyżując ręce na piersi. Zmierzyła go ostrożnym spojrzeniem. Pod wojskowym płaszczem kryła się trochę wymięta, ale wyraźnie dobrze utrzymana flanelowa koszula w równie wojskowych kolorach. Czarne spodnie z dużą ilością kieszeni upodobniły go do survivalowca. Jonathan przypominał prawdziwego żołnierza, chociaż to nie był mundur. Stał wyprostowany, czujny i była pewna, że to, że stoi z ciężarem na jednej nodze, pozornie rozluźniony, ułatwiało unik lub atak.

- Dziękuję - powiedziała powoli i otuliła się ciepłym materiałem, czując się trochę dziwnie otoczona nieznajomym zapachem. Potarła nos, czując rosnącą irytację na wyczulone zmysły.

- W każdym razie - Jonathan zwrócił się do Siergieja - Poczułem twoją krew, wpadłem cię ratować, bo, no cóż - uniósł brwi - nie spodziewałem się, że dobrowolnie dasz swoją krew.

Siergiej machnął słabo ręką.

- To wyjątkowa sytuacja - skwitował i Alexandra popatrzyła na niego wymownie. Wyjątkowa sytuacja nie pierwszy raz. Dampir nie zauważył lub udał, że nie widzi spojrzenia, ale złapała potem spojrzenie Jonathana, przypatrującego się jej uważnie.

Michael (Widmowa Wojna #2)Where stories live. Discover now