Rozdział 16

60 3 23
                                    

Wrócili po prawie godzinie. W tym czasie większość gości, włącznie z nami, zaczęła się nudzić i narzekać na głód. Wreszcie Zeus pojawił się na przedzie, a za nim frunęła jego córka. Próbowaliśmy odczytać coś z jej twarzy, jednak mina pokerzysty nam to uniemożliwiała. Zasiedliśmy do stołu już wcześniej poinformowani, że możemy jeść ile nam się podoba, gdyż potrawy są tak zaczarowane, że nigdy nie będziemy na tyle przejedzeni aby nie móc jeść dalej.

Podano pierwsze dania i wtedy czar prysł. Bogowie zaczęli się wyśmienicie bawić, jak już pewnie na tysiącach takich okazji, podczas gdy my z coraz mniejszym entuzjazmem skubaliśmy nasze porcje. Po trzecim głównym daniu daliśmy sobie znak oczami i cała nasza piątka poszła się przejść.

-Czy nie uważacie tego za śmieszne? – spytała Liz przerywając milczenie, na co odetchnęliśmy z ulgą. Chyba nikt nie chciał zaczynać tematu.

-Wiesz, nie chcemy o nikim mówić źle... – zaczął Joachim.

-A szczególnie o bogach w ich własnym domu – dorzuciłam.

-Ale to, że teraz skupili się na sobie jest jednak snobistyczne – dokończył.

-Wiedziałam! Moje urodziny były tylko dobrym pretekstem dla nich, żeby wyprawić kolejną ucztę! – zezłościła się blondynka.

-Nie mów tak. Są w końcu rodziną. Niech sobie pogadają.

-My też jesteśmy ich rodziną – zauważyła Kate.

-No tak, ale do nas podchodzą inaczej – wtrąciła Elodie. – Normalnie podczas uczty, nie byłoby nas tutaj.

-I pewnie dlatego zaczęli nas ignorować... To jest trudne, wiemy – nasz przyjaciel próbował ratować sytuację. – A co robiłaś z Zeusem?

-Ach, tylko gadaliśmy trochę. No i uczył mnie latać – przyznała Liz.

-Ale ekstra! Opowiedz nam! – poprosiła Elodie.

-To takie kontrolowanie wiatru. W sumie na tym to polega. Wystarczy, że wyobrażę sobie że chcę aby mnie poniósł, a on oplata wtedy moje nogi. To proste – wzruszyła ramionami, uśmiechając się, zadowolona córka Zeusa.

-Tak? To ja ci zaraz wytłumaczę jak podróżować cieniem. To też bardzo proste! – rzuciłam i wszyscy się zaśmiali. – Ale to super sprawa, latanie... Chyba każdy jako dziecko chciał to potrafić.

-Noo, dlatego się cieszę – podsumowała Liz.

-A jak wam się tu na razie podoba? – spytała Kate.

-Stroje bogów są świetne! Widać w nich zarówno grecki klasycyzm jak i indywidualny styl – zachwycała się Elodie.

-Mi się podoba ta muzyka na żywo. To tata musiał załatwiać zespół, bo są naprawdę dobrzy. A gdyby nie byli, prawdopodobnie by tego nie wytrzymał i ich zastąpił, a wtedy cała ta impreza zamieniłaby się w jego prywatny koncert – zauważył Joachim.

-Ja tam jestem szczęśliwa, że Hades się pojawił. Musi się bardziej uspołeczniać. A moja osiemnastka w Podziemiu będzie imprezą roku, czujcie się zaproszeni – wyszczerzyłam żeby w uśmiechu.

-Ja się cieszę. Podoba mi się, że dzięki tej okazji mogliśmy wszyscy poznać bogów, no i Jacksonów. Nie wiem, z których się bardziej cieszę – zaśmialiśmy się. To zdanie akurat podzielaliśmy wszyscy.

-To co, wracamy? – zagaiła Kate, czując pewnie, że złagodziła sytuację. Teraz Liz będzie mogła myśleć o samych pozytywach, siedząc prawie u szczytu stołu, na widoku.

Wtedy pojawił się jeszcze jeden gość. Nie zdążyliśmy nawet zasiąść znowu do stołu. Do naszej grupki podszedł wysoki blondyn z niebieskimi oczami ukrytymi za szkłami okularów. Zdziwiliśmy się na jego widok, gdyż nie widzieliśmy go wcześniej. To on odezwał się pierwszy.

Uciekając przed zorzą //świat Obozu HerosówWhere stories live. Discover now