16. die verabredung

586 89 29
                                    

Przygotowywałem się do tego spotkania trochę dłużej niż miałem zamiar. Andreas przyglądał się temu śmiejąc się i co chwilę rzucając jakieś głupie komentarze. Byłem mu za to wdzięczny, bo rozluźniały mnie one. Sam nie wiem dlaczego wizja wyjścia z Corinną sprawiała, że byłem taki zestresowany.

— No w końcu. — słyszę na powitanie, gdy zajmuje miejsce przy barze tuż obok brunetki.

— Pisałem Ci, że jestem dwa piętra wyżej. — wywracam oczami— Winda dłużej jedzie.

— Tak, tak. — dziewczyna śmieje się i podsuwa mi drinka — Trzymaj, zamówiłam Ci Mojito.

— A to nie ja Ci miałem kupić drinka? — pytam biorąc dużego łyka.

Wyjątkowo mi dzisiaj smakuje. Aż żałuję, że nie będę mógł wypić ich więcej, ale jutro czeka mnie kolejny konkurs.

— Kupisz następnego. — bawi się słomka przypatrując się mi — To ten, którego Ci wylałam na Lanzarote.

— No dobra. — śmieje się. Przyglądam się dziewczynie. Swoje długie czarne włosy spięła w koka, a delikatne rysy twarzy podkreśliła makijażem. Jego dopełnieniem była czerwona szminka, która pasowała do obcisłej sukienki w tym samym kolorze. — Pięknie wyglądasz.

Corinna uśmiecha się szeroko i spuszcza wzrok na drinka. Wygląda na lekko zawstydzoną, co dodaje jej uroku.

— Dziękuję. — mówi tak cicho, że przez muzykę ledwo ją słyszę.

Nie chce dalej powodować u niej zawstydzenia, więc decyduje się zmienić temat.

— To co ty tu właściwie robisz? — pytam. 

— Koleżanka z redakcji dla której robię zdjęcia się rozchorowała w ostatniej chwili. — krzywi się lekko — Miała tu przyjechać, a że nie może to ja ją zastępuje. I teraz cykam Wam fotki i próbuje zrozumieć ten sport. — oznajmia i dopija swojego drinka — A i przy okazji wyrywam przystojnych skoczków.

Mam wrażenie, że zrobiła się odważniejsza Dziewczyna wyczuwalnie ze mną flirtuje, więc ja też nie zamierzam być jej dłużny.

— Kogoś konkretnego masz na myśli? — unoszę brwi.

— Hmm. — zamyśla się — Kojarzysz tego przystojnego, wysokiego blondyna z Niemiec? - pyta.

Wywracam oczami. No tak, mogłem się spodziewać, że dziewczyna wyskoczy mi tu z Andreasem. Lubi się droczyć, a z tego co wiem to przed tym weekendem był jednym z niewielu skoczków których znała.

— O tak. — postanawiam pociągnąć jej żart — Też mi się podoba.

Brunetka prycha i kręci głową z rozbawieniem. Dalsza rozmowa nam się sama klei na tyle, że koło dwudziestej trzeciej jesteśmy po kolejnych trzech drinkach, a tematem naszej dyskusji jest wtórne wykorzystywanie plastikowych butelek. Sam nie wiem już jak weszliśmy na ten temat, ale dziewczyna ma o nim dużo do powiedzenia. Rozmowę przerywają nam dwie dobrze mi znane twarze, które pojawiają się przy barze.

— Kogo jak kogo, ale Ciebie się tutaj nie spodziewałem. — stwierdza Zajc, który przyszedł tutaj z... Constantinem. Nie wiedziałem, że oni mają na tyle dobre relacje by razem po klubach chodzić.

— Ja Ciebie też nie. Nie sprawdzają dowodów przy wejściu? — dogryzam mu.

— Ktoś tu się chyba w czasie zatrzymał, bo ja już w kwietniu skończyłem dziewiętnaście lat. — mówi z tą szczeniacką dumą.

— Na starość tak już jest, nie chce liczyć kolejnych lat.  — w końcu odzywa się brunetka siedząca obok — Corinna jestem. — wyciąga do niego rękę, a młody Słoweniec ją ściska.

— Powinnaś być po mojej stronie. — oburzam się.

— Wiedziałem, że skądś Cię kojarzę. — odzywa się mój kolega z kadry — Byłaś na Lanzarote, prawda?

— Zgadza się. — dziewczyna kiwa głową.

— Wywiad zrobiony, możecie iść. — kiwam im na pożegnanie — Skorzystaj z tego, że masz sam pokój i dziewczynę sobie zaproś czy coś, Consti. Chętnych tutaj jak zawsze nie brakuje.

— Wal się, Leyhe. — Schmid wywraca oczami.

Po krótkim pożegnaniu i kupnie sobie dwóch piw, ruszają do jednej z w wolnych loży. My w końcu mamy spokój, więc z szerokimi uśmiechami na ustach kontynuujemy rozmowę. I drinki.

*

Wracam do pokoju trochę później niż się spodziewałem. Ku mojemu zaskoczeniu, gdy przekraczam jego próg po parę minut po pierwszej, światło w środku wciąż się pali. Unoszę lekko brwi, ściągam buty i wchodzę w jego głąb. Widok jaki zostaje, sprawia że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Andi śpi z książką na klatce piersiowej, a jego włosy stoją na wszystkie możliwe strony. Musiał zasnąć podczas czytania. Wygląda... Uroczo.

Nie chce go budzić, więc po cichu staram się delikatnie zabrać książkę. Niestety chłopak mimo wszystko trzyma ją tak mocno, że gdy pociągam mocniej, ten otwiera zaspany powieki.
Patrzy przez chwilę na mnie, a potem ziewa i przeciąga się.

— Która godzina? — pyta zachrypniętym po śnie głosem.

— Twoja ostatnia. — żartuje — Krótko po pierwszej. — dodaje, gdy widzę że Andreas wciąż jeszcze niezbyt ogarnia życie.

Wellinger siada i odkłada książkę, która próbowałem mu zabrać na stolik.

— Uh, nie miałem w planach zasnąć. — informuje — Po prostu chciałem skończyć czytać, bo bardzo mnie wciągnęło.

— Cały wieczór czytałeś? — pytam siadając na swoim łóżku.

— Tak.

Andi zawsze lubił książki, ale nie pamiętam kiedy ostatnio się tak zdarzyło, żeby sobotni wieczór przesiedział cały sam w pokoju, tylko po to by coś poczytać. Sam mu wygarnąłem, że powinien być odpowiedzialniejszy ale gdy się taki stał to ani trochę mi się to nie podoba. Tęsknię za starym Andreasem, nawet jeżeli nie jest to jakaś diametralna zmiana. Po prostu ja za dobrze to znam i zauważam wszystkie małe szczegóły.

— A tobie jak poszła randka? — blondyn wykazuje zainteresowanie spotkaniem z którego wróciłem.

— Świetnie. — na samo wspomnienie na moją twarz wpływa szeroki uśmiech — Mieliśmy mnóstwo tematów, wypiliśmy trochę i potem odprowadziłem ją do pokoju. — opieram brodę o ręce — Nawet nie masz pojęcia jak bardzo żałuję, że do niej nie zadzwoniłem.

— W takim razie cieszę się, że przeznaczenie znowu Was na siebie nasłało. — uśmiecha się lekko.

— Jezu, poczytałeś trochę i już się w jakiegoś poetę bawisz. — wywracam oczami i zabieram się za rozpinanie swojej koszuli.

— Masz szczęście, że nie chce mi się rzucać, bo już byś oberwał z poduszki — oznajmia blondyn — Constantin w końcu dotarł?

— Skąd wiesz, że miał być? — składam górną część mojego stroju i wkładam do walizki.

— Był tutaj i próbował mnie namówić. Brakowało mu towarzystwa.  — wzrusza ramionami — Ale ja nie miałem ochoty.

— Zamieniasz się w staruszka. — żartuje sobie.

Chłopak najwyraźniej nie łapie mojego żartu, bo poważniejsze i zaczyna bawić się palcami.

— Być może. — wzdycha — Stephan, naprawdę chciałbym pogadać. Możesz zostać jutro w pokoju?

Po jego tonie domyślam się, że sprawa jest poważna. Czuje nawet wyrzuty sumienia, że dzisiaj zdecydowałem się wyjść.

— Jasne. — posyłam mu delikatny uśmiech — Obiecuje, że jutrzejszy wieczór spędzimy razem.

__________________

więc no... kto tęsknił za Corinna?

der lüge | s. leyheWhere stories live. Discover now