19. kuusamo

525 68 14
                                    

Zazwyczaj jestem rannym ptaszkiem, ale tym razem wyjątkowo nie chciało mi się wstać. Skutecznie zignorowałem budzik, przez co wstałem dopiero pół godziny przed wyjazdem z domu. Oczywiście Andreas także nie raczył mnie obudzić, bo "sam chwilę prędzej wstał i był pewien, że ja już jestem na nogach". On jednak nie potrzebuje tyle czasu na ogarnięcie siebie co ja. Jestem pewny, że zapomniałem połowę potrzebnych rzeczy przez ten pośpiech. Najwyżej będę skakał bez gogli lub w starym kombinezonie. Ważne, że serwismeni mają narty. Kiedy ja się stałem taki nieodpowiedzialny? Nie ukrywam jednak, że pasuje mi to. Mam wrażenie, że odkąd poznałem Corinne, w moim życiu jest więcej luzu.

— Stephan, przestań się śmiać do szyby. — słyszę głos Geigera — To przerażające.

— Daj mu spokój. Zakochał się chłopak. — odzywa się Chris.

To kumpel Karla, który dosyć często zawozi nas na lotnisko, gdy tego potrzebujemy. Nasze mieszkania nie są w bardzo dużej odległości od siebie, więc tak wyszło że prawie zawsze jeździmy we trójkę z szatynem za kierownicą. Oczywiście dzisiaj zaraz po tym jak wsiedliśmy do samochodu Andreas i Karl odbyli wyczerpującą rozmowę na temat mojej wczorajszej randki, więc teraz nasz kierowca też już był we wszystko wtajemniczony. Przysięgam, gdyby nie to że na powitanie dostałem od Geigera kawę to bym ich zabił. Ale na szczęście kofeina mnie rozbudziła i poprawiła humor. Chwała drzewom i krzewom kawowca za istnienie.

— Masz szczęście, że kierujesz i siedzę za daleko, bo inaczej byś oberwał. — oznajmiam poprawiając się na siedzeniu — Andi, wziąłeś ładowarkę?— pytam chcąc jak najszybciej zmienić temat.

Moja parę dni temu mi się popsuła i jakoś nie spieszyło mi się do kupna nowej, więc po prostu korzystamy z jednej. Żadnemu z nas to jakoś szczególnie nie przeszkadza. Blondyn nie odpowiada na moje pytanie, mam wrażenie że nawet go nie usłyszał. Siedzi ze spuszczoną głową i nad czymś myśli. Marszcze brwi.

— Andi? Wziąłeś ładowarkę?  — ponawiam pytanie, tym razem dosadniej.

Chłopak unosi głowę zdziwiony, że ktoś coś w ogóle do niego mówi. Ewidentnie nad czymś myślał.

— Tak, tak. — odpowiada szybko — Wziąłem.

*

Na lotnisko docieramy jako ostatni. Cała ekipa czekała tylko na nas, więc jak tylko się zjawiamy to udajemy się na odprawę. Mamy szczęście, że akurat Schuster z nami nie leci, bo tak to by nam się oberwało. Właściwie jestem zaskoczony tym faktem, bo nikt nas prędzej nie poinformował, że tak będzie. Jednak z tego co mówił Roar to Werner ma jakieś sprawy rodzinne i musiał zostać w domu. W ten weekend to Christian przejmuje jego obowiązki. Nie jest to jakaś dziwna sytuacja, bo w przeszłości się już zdarzała, więc nikt nie poświęca temu zbyt dłużej uwagi. Dwadzieścia minut przed wylotem w końcu zajmujemy swoje miejsca. Pierwsze co robię to rozkładam fotel i kładę się wygodnie. Tak, zdecydowanie tego mi było trzeba. Jeszcze nigdy nie byłem tak wdzięczny związkowi za wykupienie pierwszej klasy. Słyszę dźwięk zwiastujący przyjście wiadomości. Zanim uświadamiam sobie, że dochodzi z mojego urządzenia, Markus chwyta go i po zrobieniu paru kroków w tył próbuje odczytać. Dlaczego ja wpadłem na pomysł, żeby położyć go na podłokietniku?

— Miłej podróży, Steph. — Eisenbichler wysyła buziaczki w powietrze.

Niestety by odczytać treść, nie musi znać kodu. Szybko wstaje i próbuje wyrwać mu z dłoni urządzenie zanim zdąży przeczytać resztę. O ile takowa w ogóle jest. Markus jest jednak na tyle zwinny, że szybko rzuca telefon do Constantina.

— Nie próbuj tego czytać na głos, bo wszystkim powiem sam wiesz o czym.— grożę mu.

Mam na myśli jego poprawkę z matmy i on doskonale o tym wie. Niby sobie żartuje ciągle na temat tego jaki jest słaby z tego przedmiotu, ale nigdy nikomu nie powiedziałem, że musiał go zaliczać. Schmid przez chwilę się zastanawia co zrobić, ale w końcu pozbywa się urządzenia rzucając je Andreasowi.

der lüge | s. leyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz